Zieleńce rzadziej koszone, czyli zachwaszczone? Miasto broni łąk kwietnych
Bujna łąka, czy równiutko przycięte, jak we francuskim ogrodzie, trawniki? Takie są dylematy tych czasów suszy i dolegliwych już zmian klimatycznych oraz dbałości o ekologię. Trapią one i naszych Słuchaczy zatroskanych pogarszającą się, ich zdaniem, estetyką, w tym przypadku, Bydgoszczy.
Słuchacze zwracają uwagę chociażby na zarośnięte, czy wręcz zachwaszczone ronda, które później trudno będzie, ich zdaniem, doprowadzić do poprzedniego stanu, czyli do roli zwykłego trawnika...
Mówi Bogna Rybacka, wicedyrektor Wydziału Zieleni i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Bydgoszcz.
- Przede wszystkim, w tym przypadku tych roślin nie nazwałabym chwastami. Na terenach zadarnionych roślinnością naturalną, spontanicznie rozwijającą się, nie ma mowy o takich prawdziwych trawnikach dywanowych, jakie mielibyśmy w utrzymywanym na stałe ogrodzie. Miasto podjęło takie działania, żeby kosić rzadziej, żeby ta roślinność miała szansę zatrzymywać wodę w gruncie. Ponadto rośliny, które tam się pojawiają mają w tym momencie charakter łąkowy, a przecież trudno mówić o zachwaszczeniu łąki. Mieliśmy na celu po prostu wprowadzenie poprzez rzadsze koszenie tak zwanych miejskich łąk, które będą się rozwijały spontanicznie. One zatrzymują wodę, ponieważ powiększają pojemność wodną gleby. Poza tym nie ma tego efektu zażółconych, wykoszonych na zero trawników, które nie były specjalnie estetyczne. Bardzo wielu mieszkańców przekazuje nam swoje bardzo pozytywne opinie, ponieważ te ukwiecone tereny wyglądają zdecydowanie bardziej estetyczniej, lepiej. Wiadomo, przyzwyczajenie swoje robi, niektórzy są przyzwyczajeni do tego, że było koszone regularnie. Estetyka to jest jednak bardzo subiektywna sprawa (...).
Więcej w materiale Andrzeja Krystka.