Wiec: burmistrz Rypina wyrwał banner z hasłem krytykującym premiera. I jest afera [wideo]
Joanna Scheuring-Wielgus krytykuje burmistrza Rypina Pawła Grzybowskiego. Posłanka Lewicy zarzuca mu, że zachował się jak ochroniarz premiera wyrywając z rąk jednego z uczestników krytyczny wobec Mateusza Morawieckiego transparent. Burmistrz przyznaje, że zareagował impulsywnie, ale bronił swojego gościa. Opublikował w sieci swoje oświadczenie w formie wideo. Rzecz dotyczy sobotniej (9 lipca) wizyty premiera w Rypinie.
- Zobaczyłam zachowanie burmistrza, które jest niegodne burmistrza, ponieważ burmistrz zachował się tak, jak byłby ochroniarzem Mateusza Morawieckiego. Nie powinien tego robić, dlatego że PiS mówi w kółko, że organizuje spotkania dla ludzi, że z ludźmi chce rozmawiać, ale okazuje się, że fakty są takie, że te spotkania są zamknięte, że na te spotkania może wejść osoba, która jest sprawdzona. Nie może wejść osoba, która ma jakieś inne zdanie, ma jakiś transparent, ma megafon. Te spotkania nie są otwarte, te spotkania nie są dla ludzi, tylko dla działaczy partyjnych (...). Zachowanie burmistrza naprawdę mnie zaskoczyło, ponieważ znam burmistrza. Byłam u niego już niejednokrotnie, bo przecież różnymi sprawami jako posłowie się zajmujemy. I to było zadziwiające: burmistrz był agresywny. Nie wiem, po co to zrobił, ale ośmieszył swój urząd, ośmieszył siebie, ale też pokazał, że Rypin - a on jest jednak głową Rypina - nie jest miastem przyjaznym dla innych (...) - ocenia posłanka Lewicy.
- Zareagowałem impulsywnie, przyznaję, ale telewizja nie pokazała wszystkiego - odpowiada burmistrz Paweł Grzybowski. - Ten pan, który wszedł na spotkanie, przeszkadzał, krzyczał, nie chciał wejść w dyskusję, ani wziąć mikrofonu, by zadać pytanie, tylko przeszkadzał premierowi w rozmowie. Obrażał mnie, obrażał premiera. Uznałem, że pewne granice dobrego smaku, tak zwanej wolności słowa i demokracji zostały przekroczone. Uważam, że gdy ktoś narusza dobra osobiste człowieka, używa słów „kłamca", „złodziej", to trzeba zareagować, więc zareagowałem. Nie wiem, czy słusznie zareagowałem, ale zareagowałem. Nie obraziłem tego pana, nie dotknąłem go. Wziąłem mu tę dyktę i po prostu wróciłem na miejsce, bo ja uznałem, że mój gość - a gościłem i prezydenta, i premiera, żony prezydentów, parlamentarzystów, ministrów wszystkich stron - został obrażony. Moje drzwi są zawsze otwarte. I nigdy nikt w Rypinie nie był obrażany. Tu było inaczej.
Burmistrz wyjaśnia, że na spotkanie z premierem wchodzili mieszkańcy całego regionu, i że były zadawane trudne pytanie (...). Co więcej, były wpuszczane osoby nawet z obraźliwymi transparentami.
- Były pewne osoby, które od kilku dni nawoływały do bojkotu, do przeszkadzania, a działo się to wszystko w mediach społecznościowych, gdzie widać tego pana. Pewne osoby nie chciały oddać megafonów, więc poprosiliśmy: można wejść, wziąć mikrofon, zadać pytania, ale bez megafonów, bez zakłócania spokoju. Wyprosiliśmy jednego pana z Brodnicy, który przyjechał chyba z trzema osobami, i jedną osobę z Nowego Miasta. I to wszystko. Wszyscy pozostali wchodzili na spotkanie. Około godz. 18:00 spotkanie się rozpoczęło, więc decyzją policji i SOP - u nie wpuszczono pozostałych - zarówno sympatyków, jak i przeciwników, gdyż obiekt został już zamknięty - wyjaśniał burmistrz Rypina, Paweł Grzybowski.
Co do mężczyzny z transparentem, złożył na policji zawiadomienie o podejrzeniu kradzieży kradzież banneru.
Więcej w materiałach Moniki Kaczyńskiej i Marka Ledwosińskiego.