Po strajku MZK Bydgoszcz: zaczęło się liczenie strat. Będą kary dla spółki [wideo]
Autobusy i tramwaje MZK w Bydgoszczy wróciły na ulice. Mieszkańcy nie kryją zadowolenia, a w komunalnej spółce i Zarządzie Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej trwa...liczenie strat, spowodowanych protestem załogi. Między innymi o tym rozmawiano w czasie posiedzenia komisji doraźnej rady miasta w sprawie MZK.
- Spółka ma tylko straty - podkreśla Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy. - Ponieważ spółka nie wykonując żadnego wozokilometra ma zerowe przychody, ale ponosi koszty. Ponad połowa pracowników, albo prawie połowa nie pracowała, w związku z tym nie ma przychodów, a są koszty: spółka musiała zadbać o oświetlenie, ochraniać. Były tylko wydatki. Z punktu widzenia miasta - wydaliśmy mniej, niż byliśmy przygotowani, ale jednocześnie mieliśmy straty, bo były mniejsze przychody. Bilety, które ludzie kupili nie zostały zużyte. Deklaruję, że zarówno ze strony miasta, jak i spółki - co do złotówki te straty obliczymy, ale tego się nie da zrobić z dnia na dzień. W sprawie tych szkód wystąpię z roszczeniem. Spółka musi też doliczyć 200 tys. dziennie kary, które my ze spółki ściągniemy - nie ma zmiłuj się. Straty będą mniejsze, bo część pracowników zachorowała. Liczba chorych pracowników była wyższa, niż nieobecności w pracy w szczycie pandemii (...).
Dokładne koszty protestu MZK Bydgoszcz znane będą w ciągu maksymalnie kilkunastu dni.
Więcej w materiałach Jolanty Fischer i Andrzeja Krystka