„Obrazów z Buczy i Irpienia nigdy nie zapomnę”. Z Brodnicy wozi pomoc na Ukrainę

2022-05-13, 11:00  Polska Agencja Prasowa
Patryk Lubomski z Brodnicy wozi autem dary na Ukrainę od początku wojny/fot. Facebook

Patryk Lubomski z Brodnicy wozi autem dary na Ukrainę od początku wojny/fot. Facebook

Patryk Lubomski z Brodnicy wozi autem dary na Ukrainę od początku wojny/fot. Facebook

Patryk Lubomski z Brodnicy wozi autem dary na Ukrainę od początku wojny/fot. Facebook

Patryk Lubomski z Brodnicy wozi autem dary na Ukrainę od początku wojny. Obrazów z Irpienia czy Buczy nie zapomni do końca życia. – Byłem typem drania, ale od wybuchu wojny coś we mnie pękło, zrobiłem się bardzo emocjonalny – opowiada.

Patryk wspomina, że gdy tylko Rosjanie wywołali wojnę na Ukrainie, jedna z jego koleżanek zamieściła post w Internecie o konieczności „zrobienia czegoś”. – Zaczęliśmy więc zbierać dary. W ciągu dwóch dni mieliśmy uzbierany pierwszy pełny samochód i to był mój pierwszy wyjazd. Na granicę, do Dorohuska – wspomina.

Przez dwa dni dochodzi do siebie
W ostatni weekend wrócił już z ósmego wyjazdu. Natychmiast planuje kolejne. A raczej planuje je za niego życie. – Każdy wyjazd to nowe doświadczenie, nowy pomysł. Drugi wyjazd już był z tzw. pakietami startowymi - napoje, żywność, zabawki dla dzieci – już na stronę ukraińską, gdzie oczekiwaliśmy na autobusy, które co 10 minut dowoziły kolejne matki z dziećmi. Te – już na piechotę – zmierzały na przejście graniczne z Polską – mówi Lubomski.

Przyznaje, że po każdym wyjeździe dochodzi do siebie dwa dni. Emocjonalnie, fizycznie, psychicznie. Dodaje, że jest to doświadczenie bolesne, a napędza go sytuacja, w której już istnieje. Patryk był z pomocą m.in. w Buczy i Irpieniu – miejscowościach skrajnie zniszczonych przez wojska rosyjskie. – Pomaganie wbrew pozorom nie jest łatwe. Jest ciężką pracą. To fizycznie męczące, obciążające głowę. Na to trzeba się nastawić. To nie jest tak, że wsiądziemy do samochodu, coś zrobimy, wrócimy i będziemy szczęśliwi. szczególnie początki były bardzo trudne. One zostaną w pamięci na zawsze. Na samo wspomnienie pojawiają mi się łzy w oczach. Pewnie z czasem da się z tego wyleczyć, a może zostanie to ze mną do końca życia. To emocje związane z małymi dziećmi i ich widokiem: szczęścia, radości, łez, płaczu. To wszystko się mieszało na granicy. To wszystko miesza się obecnie w Ukrainie. Możemy mówić o małych dzieciach, osobach starszych, ale i młodych dziewczynach. Typowe ukraińskie babcie są wdzięczne za każdą pomoc. Przychodzą, dziękują – relacjonuje.

Perspektywa z samochodu
Skala zniszczeń w Irpieniu i Buczy w jego ocenie sięga ok. 50-70 procent. – Perspektywa, gdy jedzie się samochodem, jest zupełnie inna niż perspektywa, którą pokazują kamery telewizyjne czy drony. Z samochodu widzę wąski obraz. Gdy wróciłem do Polski, zobaczyłem ujęcia z drona, z tego samego miejsca. Za jednym domem były kolejne zniszczone domy. Dopiero wówczas człowiek sobie uzmysławia, jaki jest ogrom tych zniszczeń – dodał Lubomski.

Przyznaje, że każdy wyjazd rodzi nowy pomysł. W jednym z transportów wiózł m.in. maszyny do szycia, potrzebne, aby wytworzyć kolejne kamizelki kuloodporne. Do Irpienia, Buczy i Kijowa dostarczał agregaty prądotwórcze, żywność, zbiorniki na wodę, kanistry, środki medyczne. Ostatnim razem dostarczył wiele medykamentów, leków, opatrunków – do szpitali w Buczy i w Kijowie. Gdy wrócił, odezwali się niego ludzie z kolejnego szpitala, którzy widzą, co robi.

Dziękują generałowie i szpitale
Sam określa skalę pomocy płynącej z Polski, jako ogromną. – Byłem typem drania, ale od momentu wybuchu wojny coś we mnie pękło i zrobiłem się bardzo emocjonalny. Każda krzywda ludzka strasznie mnie dotyka i mocno ją przeżywam. To we mnie siedzi. Gdy wracam do domu, a wróciłem ostatnio w niedzielę, to w poniedziałek musiałem zrobić sobie dzień wolny. Aby dojść do siebie, zmobilizować do swojej normalnej pracy w Toruniu i Brodnicy – przyznaje. Mówi o sobie, jako o zwykłym człowieku, obywatelu. Swoją działalność określa mianem impulsu, zwykłej ludzkiej reakcji na to, co się wydarzyło. – Nie wszyscy mają możliwość pomagania, poświęcenia swojego czasu. Wyjazd na Ukrainę to są 2,3,4 dni. To nie jest tak, że pojedziemy i za chwilę wrócimy – opowiada. Sam ma taką możliwość, bo prowadzi własną działalność. Deklaruje, że będzie pomagał do tego momentu, do którego będzie tylko mógł.

Andrii Bondarenko, szef Toruńskiego Sztabu Pomocy Ukrainie, mówi o Patryku, jako o bohaterze. - Byłaby możliwa pomoc Ukrainie bez takich osób, ale taka skala zaangażowania, jaką prezentuje Patryk, pozwala nam przekazywać dary bezpośrednio z rąk do rąk. Przychodzą do nas podziękowania od generałów, wojskowych, przychodni, szpitali. To bardzo miłe. To pozwala nam skutecznie pracować na terenie Polski, aby angażować kolejne organizacje do pomocy. Gdyby było więcej takich osób jak on, to byłoby jeszcze lepiej, ale Patryk daje radę, działa na sto procent – przyznaje Bondarenko, który w Toruniu mieszka od kilku lat. Zarówno on, jak i jego żona, od pierwszych dni wojny działają na rzecz uchodźców z ich kraju, którzy przyjeżdżają do grodu Kopernika.

Siły czerpią od Polaków
Teraz na Ukrainie najbardziej potrzebne jest jedzenie w metalowych puszkach oraz wszelkiego rodzaju zestawy medyczne – opatrunki, leki. Wie doskonale, że pomoc indywidualna ma swoje granice, więc teraz sztab stawia na współpracę z dużymi instytucjami, przedsiębiorstwami. – Chęci w Polakach nadal są ogromne, ale możliwości się zmniejszają. Ludzie prywatni w pierwszym miesiącu wojny oddawali chyba całe wypłaty – w gotówce, w darach. Jasne, że to nie może tak długo trwać. Ale rośniemy – dzięki mediom, dzięki różnym dziennikarzom, organizacjom, władzom miasta, prezydentowi miasta. Wiele firm nas już zna i pomaga. Im jest łatwiej zrobić coś, niż prywatnej osobie - mówi Bondarenko.

Podkreśla, że siły czerpie od Polaków. – Kiedy oni przynoszą swoje dary, użyczają mieszkań, samochodów, ale też ryzykują życiem – jak Patryk – to bardzo nas motywuje. Oprócz tego, że to jest nasz kraj, który musimy i chcemy wspierać, to daje nam właśnie masę motywacji. Siły się nie skończą chyba nigdy, dopóki trwa wojna. Spokojnie, moralnie się trzymamy, jest ok. Dbamy o zdrowie, jak możemy. Czasu brak. Myślę jednak, że wszystko będzie dobrze, uda się. Dzięki Europie, Polsce, Ukrainie – zwalczymy ten rasizm – dodaje.

Region

Paczka upominków dla krwiodawców coraz większa. W zestawie nie tylko czekolady

Paczka upominków dla krwiodawców coraz większa. W zestawie nie tylko czekolady

2024-11-24, 20:20
Kolejny pożar mieszkania w Bydgoszczy. Ogień w kamienicy przy ulicy Pomorskiej

Kolejny pożar mieszkania w Bydgoszczy. Ogień w kamienicy przy ulicy Pomorskiej

2024-11-24, 19:01
Ranni świetnie odegrali swoje role. Uczniowie rywalizowali w pierwszej pomocy [zdjęcia, wideo]

„Ranni" świetnie odegrali swoje role. Uczniowie rywalizowali w pierwszej pomocy [zdjęcia, wideo]

2024-11-24, 16:02
Szymon Hołownia będzie gościem Rozmowy Dnia Polskiego Radia PiK. Słuchajcie

Szymon Hołownia będzie gościem „Rozmowy Dnia" Polskiego Radia PiK. Słuchajcie!

2024-11-24, 14:48
O tradycji, która wita już od samych drzwi. Wieńce świąteczne powstały w Tleniu [zdjęcia, wideo]

O tradycji, która wita już od samych drzwi. Wieńce świąteczne powstały w Tleniu [zdjęcia, wideo]

2024-11-24, 13:15
Płonął wielorodzinny dom pod Żninem. Strażacy musieli walczyć z ogniem i z... eternitem [zdjęcia]

Płonął wielorodzinny dom pod Żninem. Strażacy musieli walczyć z ogniem i z... eternitem [zdjęcia]

2024-11-24, 10:06
Tragedia na DK nr 10 w Przyłubiu. Dwie osoby zginęły w zderzeniu trzech samochodów [zdjęcia]

Tragedia na DK nr 10 w Przyłubiu. Dwie osoby zginęły w zderzeniu trzech samochodów [zdjęcia]

2024-11-23, 21:34
Marcin Sypniewski otworzył biuro poselskie w Bydgoszczy. Europarlamentarzyści są oderwani od realiów

Marcin Sypniewski otworzył biuro poselskie w Bydgoszczy. „Europarlamentarzyści są oderwani od realiów”

2024-11-23, 17:11
Komiksy w dłoniach i wielogodzinne rozmowy. W Inowrocławiu powstał klub dyskusyjny

Komiksy w dłoniach i wielogodzinne rozmowy. W Inowrocławiu powstał klub dyskusyjny

2024-11-23, 13:12
W leczeniu raka piersi dziś amputacje to rzadkość. Spotkanie w bydgoskim Centrum Onkologii

W leczeniu raka piersi dziś amputacje to rzadkość. Spotkanie w bydgoskim Centrum Onkologii

2024-11-23, 12:19
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę