Dlaczego zginęła Wiktoria? Proces po tragedii na rondzie Inowrocławskim
Na ławie oskarżonych w bydgoskim sądzie zasiadło dwóch kierowców. Według prokuratury mężczyźni przyczynili się do wypadku, w którym zginęła 12-letnia dziewczynka, a 83-latek został ranny.
W czwartek rozpoczął się proces w sprawie tragicznego zdarzenia, do którego doszło w czerwcu ubiegłego roku na rondzie Inowrocławskim w Bydgoszczy. Na ławie oskarżonych zasiedli Ryszard M. i Roman S. Według prokuratury pierwszy z nich - kierując seatem - na rondzie miał wykonać niewłaściwy manewr skrętu w lewo, przez co doprowadził do zderzenia z jadącym prawidłowo volkswagenem passatem. - Po zderzeniu kierowca volkswagena zjechał na lewe pobocze, po czym uderzył w słup sygnalizacji świetlnej, a następnie w pieszych oczekujących na przejście przez jezdnię. 12-letnia Wiktoria zginęła na miejscu, a 83 latek został ranny – akt oskarżenia odczytywał prokurator Przemysław Szurka. - Z kolei kierowca volkswagena został oskarżony o to, że po tym, jak wjechał w niego seat nie podjął żadnych manewrów obronnych, przez co wjechał w sygnalizację i w pieszych.
Żaden z kierowców nie przyznał się do winy. Ryszard M. stwierdził, że sytuacja jest dla niego tak samo ciężka, jak dla rodziców zmarłej dziewczynki. - Chciałbym przeprosić, żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego, co przeżywają rodzice – mówił. Z kolei Roman S. wyjaśnił, że w jego ocenie zrobił wszystko, co mógł, by uniknąć wypadku. - Żałuję bardzo tego, co się stało, wiadomo zginęło dziecko, ale w moim mniemaniu zrobiłem wszystko, by tego zdarzenia uniknąć – tłumaczył.
Obu kierowcom grozi do 8 lat więzienia. Obrońca jednego z oskarżonych, ze względu na towarzyszące sprawie emocje, złożył wniosek o wyłączenie jawności procesu. Przeciwny temu był m.in. prokurator. Ostatecznie sąd postanowił, że rozprawa będzie jawna. W sądzie obecni byli także rodzice tragicznie zmarłej Wiktorii – mieli ze sobą jej czarno-białe zdjęcie.