Proces apelacyjny byłego policjanta. Chodzi o marihuanę, którą leczył skutki stresu pourazowego
Sprawa byłego policjanta ze Skępego, oskarżonego o posiadanie marihuany i uprawianie konopi indyjskich ponownie na wokandzie. Sąd pierwszej instancji skazał go na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz pozbawił prawa wykonywania zawodu.
Kamil Kaczorowski złożył apelację. Tłumaczy, że z marihuany korzystał, by leczyć skutki stresu pourazowego. W Sądzie Okręgowym we Włocławku we wtorek odbyła się druga rozprawa apelacyjna.
W 2017 roku w Polsce zalegalizowano marihuanę na użytek medyczny. Oznacza to, że medyczna marihuana jest dostępna w aptekach na receptę. Kamil Kaczorowski po receptę jednak nie poszedł, bo jak mówi, bał się reakcji przełożonych, a poza tym medyczna marihuana jest droga.
- Używam marihuany bardzo mało, a i tak moje koszty dochodzą do 350 zł miesięcznie - powiedział oskarżony.
Walkę byłego policjanta przed sądem wspierają aktywiści z ruchu „Wolne Konopie” oraz posłanka Beata Maciejewska z Lewicy - szefowa Parlamentarnego Zespołu ds. Legalizacji Marihuany.
- Z jednej strony marihuana jest lekiem, a z drugiej stygmatyzujemy ludzi, którzy używają marihuany jako leku. To jest nielogiczne i nieuczciwe - mówiła.
Mecenas Stelios Alewras, obrońca Kamila Kaczorowskiego po dzisiejszej rozprawie mówił, że jest nadzieja na pomyślny wyrok.
- Tak naprawdę próbujemy zrozumieć czy system umożliwia policjantom stosowanie marihuany. Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby policjant leczył się morfiną czy innymi substancjami, które są przepisywane przez lekarzy - powiedział adwokat.
Jest jeszcze jedno pytanie: czy policjant może uprawiać marihuanę? Kolejna rozprawa 28 czerwca.