Ma tylko dwa miesiące, a już walczy o życie. Mały Nikodem potrzebuje pomocy!
Paweł i Kamila Topolińscy z Bydgoszczy od tygodnia wiedzą, że ich syn zaczął umierać. Nikoś ma szansę na przeżycie, jednak pilnie potrzebuje leczenia, które jest możliwe tylko w USA. Czasu jest mało, bo choroba Krabbego zacznie po kolei wyłączać wszystkie zmysły dziecka.
Nikodem Topoliński przyszedł na świat 11 maja 2020 roku. Urodził się zdrowy, ale po kilku tygodniach rodzice zauważyli, że ma problemy z ruszaniem nóżkami, a trzymanie go na rękach sprawia mu ból. Po wielu badaniach i różnych podejrzeniach lekarze wykryli u chorobę Krabbego. To bardzo rzadka choroba genetyczną, która wykryta w wieku niemowlęcym ma szybki i gwałtowny przebieg. Z tego względu w leczeniu i rehabilitacji liczy się każdy dzień.
- Umieralność występuje największa w trzecim roku życia takiego dziecka. Nikuś na tą chwilę jeszcze jest bardzo sprawny. Widzi, słyszy nas, śmieje się i jeszcze jest kontaktowy, ale choroba szybko atakuje cały organizm, w szczególności mózg. Jeśli nie zostanie podjęte leczenie, za jakiś czas straci wzrok, słuch, będzie zamknięty w swoim świecie – opowiada babcia chłopca. - Dlatego chcemy jak najszybciej dostać się do kliniki w USA, przesłaliśmy tam już całą dokumentację, czekamy na wiadomości, czy Nikuś zakwalifikuje się do leczenia. Miał mieć przeszczep komórek macierzystych w Chinach, ale okazało się, że jest jeszcze za mały, poprosili, by się zgłosić, jak będzie miał półtora roku.
Rodzice nie są w stanie sami sfinansować leczenie, więc proszą o pomoc.
Zbiórka trwa m.in. na portalu pomagam.pl/nikiprzeganiakraba