„Pchła Szachrajka” zachwyca dzieci. Nie chcą wychodzić z teatru
W spektaklu „Pchła Szachrajka” zachwyca zwłaszcza niezwykle dynamiczna gra trójki aktorów - Michaliny Rodak, Pawła Gilewskiego i Marcina Zawodzińskiego, którzy – odkrywając przed widzami niezwykłe pokłady poczucia humoru – do tekstu Brzechwy dodają dużo od siebie.
„Chcecie bajki? Oto bajka: Była sobie Pchła Szachrajka”. Te słowa słyszały już na bydgoskiej scenie tysiące dzieci, bo spektakl „Pchła Szachrajka” Jana Brzechwy Teatr Polski w Bydgoszczy ma w swoim repertuarze od bardzo dawna. Wyreżyserowany przez obecnie dyrektora bydgoskiej sceny - Łukasza Gajdzisa, ze scenografią Aleksandry Semenowicz, przyciąga i zachwyca kolejne pokolenia dzieci. Nie schodzi z afisza, bo od lat zawsze jest komplet.
Pierwszy raz w teatrze?
Dla dzieci ciekawie jest jeszcze zanim pojawią się aktorzy, gdy z niecierpliwością czekają za zamkniętymi drzwiami, by zasiąść na widowni małej sceny. Dla wielu małych widzów to pierwsza wizyta w teatrze, więc ciekawość rośnie. Wreszcie słychać dzwonek, więc maluchy wpadają do środka i zasiadają wygodnie na rozłożonych przed sceną kolorowych poduszkach.
Zaczyna się spektakl i od razu jest niespodzianka, bo jedna z aktorek budzi się, rozciąga leniwie i gramoli z kartonu, stojącego na środku sceny. Ale dzieciaki robią wielkie oczy zwłaszcza na widok jej kolegi, który nagle wyłazi spod sceny. Te najmniejsze, siedzące najbliżej, od razu uciekają z poduszek na kolana rodziców. Wielkiego strachu jednak nie ma. Raczej ogromny uśmiech, który nie schodzi z twarzy dzieci aż do końca sztuki.
Spektakl jest ciekawy i zabawny od początku do końca, głównie za sprawą niezwykle dynamicznej gry trójki aktorów - Michaliny Rodak, Pawła Gilewskiego i Marcina Zawodzińskiego, którzy – odkrywając przed widzami niezwykłe pokłady poczucia humoru – do tekstu Brzechwy dodają dużo od siebie. Dwoją się i troją, by pokazać zabawne perypetie Pchły Szachrajki, wykorzystując do tego całą masę całkiem zwyczajnych rekwizytów – głównie kartonów, płacht materiału, elementów odzieży, czapek, rękawiczek. W ich rękach to wszystko przeobraża się magicznie tworząc elementy kolorowego świata niezwykle przebiegłej, choć niewielkiej Pchły.
Każdy może być Pchłą
Przygody Pchły przechodzą płynnie jedna w drugą, przeplatane muzyką i skokami aktorów na trampolinie. Dzieci i rodzice co chwilę wybuchają śmiechem i z niecierpliwością czekają na dalszy ciąg historii. W Pchłę przeobraża się nie tylko najbardziej pasująca do tej postaci Michalina Rodak. Mali widzowie na pewno nie zapomną Pawła Gilewskiego, wciśniętego między kartony, który w jednej ze scen staje się Pchłą podróżującą zatłoczonym pociągiem i w finale oszukującą innych pasażerów. Albo w tej samej roli, ale w innej scenie – wciskającego się na okręt Marcina Zawodzińskiego, któremu jako Pchle „zachciało się podróży, bo domowe życie nuży”.
Zabawną Pchłą jest wreszcie kilkakrotnie Michalina Rodak, choćby w jednej z pierwszych scen, w której "ubrana jak z igiełki pojechała zagrać w pchełki". Albo w jednej z ostatnich, gdy zaprasza gości i wyprawia bal u Szerszenia, bez wiedzy i zgody gospodarza.
Spektakl ma jeszcze wiele innych niespodzianek, o czym naprawdę warto przekonać się wybierając na "Pchłę Szachrajkę" do bydgoskiego Teatru Polskiego. Spektakl trwa 55 minut bez przerwy, jest w najbliższym repertuarze bydgoskiego Teatru Polskiego – można go oglądać od 20 do 24 kwietnia.
Inne propozycje z cyklu "Godziny dla Rodziny"