Burmistrz włoskiej Selli grozi wyłączaniem internetu, aby przywrócić życie w miasteczku
Burmistrz miasteczka Sellia na południu Włoch zagroził wyłączaniem dostępnego tam dla wszystkich internetu, jeśli dalej będzie używany ponad miarę. Wyjaśnił, że chce, aby młodzież "odkleiła się" od smartfonów i prowadziła życie towarzyskie.
Davide Zicchinella, który jest pediatrą i burmistrzem miejscowości w Kalabrii, przeprowadził sondaż wśród mieszkańców, wskazujący wyraźnie, że dzieci i młodzi ludzie więcej czasu spędzają w internecie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, niż na skwerach i na placach.
W rezultacie tej ankiety wydał rozporządzenie, w którym ostrzegł, że jeśli dalej będzie rejestrowany szczyt połączeń w chwilach, gdy ulice i place będą świecić pustkami, sieć zostanie wyłączona w godzinach jej największego wykorzystywania, czyli między 19.00 a 21.00. Mieszkańcy - dodał - muszą wyjść z domów i zacząć normalnie kontaktować się ze sobą.
Internet w tym kalabryjskim miasteczku, odwiedzanym masowo przez turystów, dostępny jest dla wszystkich dzięki funduszom europejskim.
"Ale należy korzystać z niego z umiarem i zdrowym rozsądkiem" - powiedział Zicchinella, cytowany w sobotę przez dziennik "La Repubblica". Podkreślił: "To rozporządzenie uznałem za konieczne jako lekarz, ponieważ nadużywanie smartfonów stanowi zagrożenie dla zdrowia, ale także jako burmistrz, bo mieszka tu niewiele osób i jeśli przestaniemy ze sobą rozmawiać, miasteczko umrze".
Ustalono, że ponad 50 procent mieszkańców Selli korzysta z internetu ponad 3 godziny dziennie, a 80 procent nastolatków nigdy go nie wyłącza. Włoska gazeta zauważa, że ich rodzice poparli tę inicjatywę.
To kolejny oryginalny pomysł burmistrza. Przed trzema laty wydał on administracyjny "zakaz umierania". Celem tego rozporządzenia było zachęcenie ludności do troski o zdrowie i korzystania z oferowanych przez gminę usług medycznych.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)