Nie ma szans na narty w bydgoskim Myślęcinku. Śnieg jest, ale za kilka dni zniknie [zdjęcia]
Aura nie sprzyja. Na otwarcie stoku narciarskiego w bydgoskim Myślęcinku na razie nie ma szans. W tym sezonie zimowym ani razu nie udało się uruchomić wyciągu na Stefanowym Stoku.
W zeszłym roku stok był czynny tylko przez siedem dni. Tymczasem jego utrzymanie kosztuje. - To czy stok narciarski jest uruchamiany i jak długo funkcjonuje zależy od pogody - mówi Andrzej Kowalski, dyrektor generalny Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku w Bydgoszczy. - Pamiętam czasy, że na naszym stoku jeździło się trzy miesiące, a pokrywa śniegu przekraczała prawie pół metra. Teraz o takich warunkach można zapomnieć. Śniegu jest jak na lekarstwo, a pogoda nie sprzyja także naśnieżaniu, bo tego co widzimy za oknem za kilka dni już nie będzie.
Czy to się więc opłaca? - Na razie nie ma planów, by rezygnować z infrastruktury - słyszymy w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku. - Możemy sobie pozwolić, żeby ta infrastruktura została, tutaj nie odpuszczamy jeszcze, ale jednocześnie nie inwestujemy w nowe - przyznaje dyrektor Kowalski.
Koszt uruchomienia myślęcińskiego stoku to ok. 60 tys. zł. Aby się to kalkulowało, płatny wyciąg powinien działać przynajmniej trzy tygodnie. Kiedy stok nie jest uruchamiany, koszty wynoszą od 5 do 10 tys. zł rocznie.
- Warto wiedzieć, że gdy wyciąg narciarski w Myślęcinku nie działa, to stok pozostaje do dyspozycji mieszkańców. Jeśli naturalnego puchu spadnie dużo, to miłośnicy białego szaleństwa mogą korzystać z tamtejszej górki za darmo i bez ograniczeń. Stok jest czynny, ale nie będzie naśnieżany, gdy nie ma ku temu warunków.