Wróżby, psikusy i dużo hałasu. Tak w przeszłości świętowano w Nowy Rok
Huczne zabawy, fantazyjne stroje i odważne postanowienia... Tak obchodzimy sylwestra i Nowy Rok. Dla dawnych mieszkańców Kujaw był to jednak przede wszystkim czas wróżb, szczególnie tych matrymonialnych i psikusów. W wigilię Nowego Roku młodzieńcy wypędzali stary rok hałasem.
– Wśród Słowian ważnym symbolem było w tym czasie ziarno – tłumaczyła prof. Agnieszka Suchorska-Gołębiowska z Wydziału Literaturoznawstwa Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. – W pierwszym dniu roku odbywał się obrzęd zasiewu. Małe grupki dzieci, głównie chłopców, co dodatkowo wskazywało na ich rolę przyszłych siewców, chodziły po domach i wchodząc do izby, naśladowały sianie zboża lub po prostu posypywały ziarnem właścicieli, izbę, a zwłaszcza piękny kąt ze świętymi obrazami. Kiedy dzieci tak siały, gospodynie próbowały łapać latające ziarno do fartucha, żeby nakarmić nimi kury, które – jak sądzono – lepiej się będą niosły.
W ostatnim dniu roku gospodarze musieli liczyć się także z psikusami, za którymi stali kolędnicy. To mogła być np. znikająca brama, czy wóz wtoczony na dach chałupy. Popularna była „sylwestrowa kradzież”.
– Starano się także niczego nie pożyczać 1 stycznia, żeby nie sprowokować ubytków w gospodarstwie. Za to korzystna miała być też „magiczna kradzież” jakiegoś przedmiotu: jedzenia albo zwierzęcia, dokonana w pierwszym dniu roku, bo miała zapewnić dostatek przez cały rok. 1 stycznia ważny był także pierwszy gość, „połaźnik”. Wiadomo, że był on posłańcem przodków, ogniwem łączącym przeszłość i przyszłość. Dlatego należało go szczerze ugościć, żeby zapewnić sobie opiekę przodków i Boga w nadchodzącym roku – dodała Suchorska-Gołębiowska.
Dodajmy, że Słowianie wierzyli, że cały nowy rok będzie wyglądał tak, jak jego pierwszy dzień, dlatego na stołach nie powinno zabraknąć smakołyków – potraw mącznych i mięsa.