Waldemar Buda
Magdalena Ogórek: Panie ministrze, zanim o ministerstwie, i o bieżących sprawach, to też o bieżących sprawach, ale za oceanem. Dobiega końca głosowanie w wyborach prezydenckich. Joe Biden i Donald Trump zrównują się w wynikach, czekamy na ostateczny rezultat. Czy u pana są emocje związane z tymi wyborami, przygląda się pan temu, co się dzieje w Stanach?
Waldemar Buda: Tak, kampania amerykańska to jest z wielu powodów zjawisko, które warto obserwować, można się wiele nauczyć, zobaczyć życie polityczne w pigułce. Tam się dzieją w kampanii niesamowite rzeczy. Oczywiście, bardzo kibicuję Donaldowi Trumpowi, wszyscy mu kibicujemy. Trump był zawsze bardzo niedoszacowany w sondażach, podobnie było w tym przypadku, delikatnie w nich przegrywał. Im bliżej wyborów, tym ta różnica się zmniejszała...
Bardzo podoba sytuacja była ostatnim razem, Hilary Clinton była wskazywana wszędzie jako faworytka wyborów...
Porównywałbym sytuację Republikanów i Trumpa do PiS. My, sondażowo mieliśmy mniej, niż wychodziło w wyniku wyborczym, nawet na chwilę przed wyborami, czyli jest grupa - większa niż w innych partiach - która nie deklaruje w sondażach poparcia, ale jednak popiera w akcie wyborczym, głosuje na konkretnego kandydata PiS czy tutaj na kandydata Republikanów. Wierzę, że sondaże nie uwzględniały tego elementu niedoszacowania i ostatecznie, zapewne minimalnie, wygra Trump, choć patrząc chłodno, sondaże były lekko po stronie Bidena.
Przenosimy się na polskie podwórko. Wiele emocji przeżyliśmy w zeszłym tygodniu po tym, co ogłosił Trybunał Konstytucyjny. Ogromne protesty, których siła nagle osłabła, być może po tym, gdy okazało się że rada powołana przez Ogólnopolski Strajk Kobiet nagle okazała się nie młodzieżowa, ale złożona z osób, które dla młodych są starymi politycznymi działaczami - po prostu. Protesty osłabły, ale PiS zapłacił za to kilkoma punktami poparcia w sondażach. Da radę to odbudować?
Porównałbym tę sytuację do naszego doświadczenia z lat 2015-2016. Wtedy mieliśmy ogromne kłopot z reformami wymiaru sprawiedliwości, przed wszystkim Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego. Też się wtedy wydawało, że jesteśmy w defensywie (...).