Piotr Całbecki
Michał Jędryka: W poniedziałek brał Pan udział w sesji Rady Miasta Bydgoszczy, która odbyła się w związku z tym, że prezydent Bydgoszczy miał zastrzeżenia co do zapisów dotyczących utworzenia obowiązkowego obszaru wspólnego w ramach tzw. ZIT-u, czyli Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych dla Bydgoszczy i Torunia. Prezydent Bydgoszczy uważa, że lepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie odrębnych ZIT-ów dla każdego z miast. Pan marszałek z kolei starał się pokazać, że wspólny byłby lepszy.
Piotr Całbecki: Wciąż uważam, że jeden wspólny obszar rozwojowy jest lepszy niż dzielenie go na dwa odrębne. Patrząc na perspektywę rozwoju całego województwa - z poziomu regionu, a nie pojedynczych miast - rysuje się obraz województwa, w którym dwa miasta stołeczne tworzą jedną wspólną przestrzeń rozwojową o podobnych dla całego tego obszaru cechach: kulturowych, administracyjnych, przemysłowych, rozwoju badań, nauki itd. To, co cechuje ośrodki o tym najwyższym poziomie i potencjale rozwojowym znajdują się i Bydgoszczy, i w Toruniu. Z punktu widzenia służebnej roli tej przestrzeni, czyli dwóch miast stołecznych, dla pozostałej części naszego regionu, patrzymy na to właśnie w ten sposób, w historycznym już przecież ujęciu.
Wszystko zaczęło się od delimitacji statystycznej, którą prowadzi od wielu lat już Komisja Europejska, Unia Europejska. Odkąd wstąpiliśmy do Unii Europejskiej to obszar Bydgoszczy i Torunia - zanim jeszcze byliśmy jednym regionem - już był postrzegany jako jeden obszar rozwojowy. Wszelakie statystyki, które są akurat przygotowywane i opracowywane w Brukseli, dotyczą tego obszaru.
Idąc dalej tym tropem - jeszcze funkcjonuje jeden ZIT. Owszem on jest w takim kształcie tylko dlatego, że w innym nie mógł powstać. Taka była decyzja ministerstwa oraz Komisji Europejskiej jeszcze na tę perspektywę. Uznając, że funkcjonuje to całkiem poprawnie zaproponowaliśmy, aby przenieść to doświadczenie na najbliższe lata. Wiemy jednak, że już tak nie będzie, bo podstawową zasadą obecnej perspektywy unijnej, także zasadą tworzenia ZIT-ów jest oczywiście dobrowolność. Nikt nikogo nie jest w stanie zmusić do współpracy i zakładania wspólnych Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, więc prawdopodobnie w takim kształcie, jak obecnie ZIT funkcjonuje, już nie będzie mógł dalej działać.
Wspomniał Pan o roli Bydgoszczy i Torunia jako dwóch miast stołecznych. Prezydent Rafał Bruski użył mocnych słów, że jego ta równorzędność Bydgoszczy i Torunia nawet obraża, bo Bydgoszcz powinna być wiodąca jako większe miasto. Jak Pan to odbiera?
- Myślę, że zupełnie niepotrzebnie pan prezydent tak odbiera propozycje strategii rozwoju naszego regionu. Nikt nikogo nie chce obrażać, ani dezawuować dorobku. Oczywiście w wielu miejscach sumujemy potencjały obydwu miast, ale nie oznacza to, że jedno jest równe drugiemu. To jest oczywiste, że Bydgoszcz jest i większa, i pod wieloma względami bardziej zaawansowana, chociażby w rozwoju gospodarczym, od Torunia. Można by mnożyć tych nierówności bardzo dużo, ale partnerstwo polega na tym, że docenia się każdego z partnerów i startuje na równorzędnych zasadach.
Przecież Metropolia Bydgoska, czyli stowarzyszenie, które tworzy się wokół miasta Bydgoszcz tak właśnie funkcjonuje. Nikt nikomu nie wytyka, że jest obszarem wiejskim i trzy czwarte jakiegoś powiatu, który wchodzi w skład Metropolii to akurat tereny leśne. Myślę więc, że tutaj pan prezydent raczej chce pokazać wyższość Bydgoszczy nad Toruniem, a jest to zupełnie niepotrzebne. (...)