Bartosz Kownacki [wideo]
Michał Jędryka: Rozmawiamy 3 września, 81 lat temu, w trakcie wycofywania się z Bydgoszczy wojsk 9 i 15 Dywizji Piechoty, doszło do dywersji niemieckiej. Ta sprawa była różnie pokazywana przez historyków. Niemieccy historycy przez długi czas się upierali, że nie było żadnej dywersji. Jak, pana zdaniem, wygląda sprawa polityki historycznej w stosunkach polsko-niemieckich?
Niemieccy historycy przez ostatnie 80 lat wykonali ogromną pracę na rzecz wybarwienia odpowiedzialności Niemiec, i to od początku, jeszcze od wydarzeń sprzed 1 września, a pamiętamy, że pierwsze prowokacje miały miejsce na tydzień przed rzeczywistym wybuchem wojny, pierwsze dywersje niemieckie. Po 1945 roku, działania służb niemieckich, szczególnie, trzeba to jasno powiedzieć, zachodnich służb niemieckich, miały za zadanie doprowadzić do sytuacji, w której ten ogrom odpowiedzialności i dramatu za drugą wojnę światową zostanie przynajmniej w części zdjęty z Niemców i przypisany jakiejś nieokreślonej grupie nazistów. Jeżeli chodzi o Polskę, niestety, ta praca została wykonana w odwrotną stronę. Dyskusje o poszczególnych wydarzeniach mogą być wątpliwe. Historycy mają oczywiście prawo do swoich ocen, chociaż akurat przytoczone bydgoskie wydarzenia są oczywiste. Dyskusje o roli Polski w czasie II wojny światowej, a takie są, przypomnę odpowiedzialność za Holocaust ...
Także o „polskich obozach koncentracyjnych" chociażby...
To prawda. Te dyskusje pokazują, że my tej lekcji nie odrobiliśmy. Z różnych powodów, chociażby przez to, że w Polsce przez 45 lat nie mieliśmy wolnego państwa, i ono nie dbało o pewne kwestie, kwestie właśnie polityki historycznej. Rzeczywistość została zafałszowana. Polityka historyczna - na wewnętrzne potrzeby państwa, a także na potrzeby zewnętrzne - jest kluczowa: na potrzeby wewnętrzne, bo buduje wspólnotę narodową, wspólnotę nas wszystkich, poczucie tego systemu wartości, wspólnych spraw, które nas jednoczą. Z drugiej strony ta polityka historyczna jest ważna na zewnątrz, bo to nie jest tylko kwestia tego, kto był katem, a kto był ofiarą. Można powiedzieć: to jest historia, więc to mogłoby nie mieć znaczenia, ale to ma znaczenie. Jeżeli ktoś był katem, to z tym wiążą się później następstwa, konsekwencje, podobnie jest z byciem ofiarą, co także ma swoje konsekwencje.
Czasami również finansowe konsekwencje...
Mówi się z jednej strony o reparacjach w stosunku do Niemców, ale także mówi się o roszczeniach względem Polski, różnego rodzaju, np. o Ustawie 447. My musimy jasno mówić: Polacy byli ofiarami, obywatele polscy także innych narodowości byli w tym państwie obywatelami i ofiarami. Państwo polskie poniosło ogromną stratę. Niech historycy prowadzą dyskusję, ale niech nie pozwalają w jakikolwiek sposób poddawać w wątpliwość faktów. (..)
Jak w tym świetle wygląda spór o ambasadora Niemiec?
- To rzeczywiście ciekawa postać, postać związana z wywiadem niemieckim - jak podają media. Historycznie nikt nie ponosi odpowiedzialności, konsekwencji za działania rodziców czy dziadków...(...)