Honorata Galczewska
Adriana Andrzejewska-Kuras: Czy teraz leśnicy będą wycinać więcej drzew, by sprzedać je do spalenia? Pytam w kontekście przegłosowanych ostatnio przez Sejm zmian w ustawie o odnawialnych źródłach energii, które dotyczą rozszerzenia definicji drewna energetycznego. Będziecie sprzedawać więcej, by spalać?
Honorata Galczewska: Absolutnie nie, to jest nieprawda. Chciałabym podkreślić, że każde nadleśnictwo każde swoje działania - nie tylko związane z pozyskaniem surowca drzewnego - opiera na planie urządzenia lasu. Dla niewtajemniczonych - taki plan przygotowuje zewnętrzny podmiot – Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej. Tzw. urządzeniowcy wchodzą z pracami inwentaryzacyjnymi już na około 2 lata przed rozpoczęciem takiego planu, a zatwierdza go każdorazowo minister właściwy do spraw środowiska. Wycięcie więc choćby jednego metra sześciennego drewna więcej, niż założone zostało w takim 10-letnim planie, jest niedopuszczalne. Tak było, jest i jak na razie będzie, więc absolutnie te niepokoje są bezpodstawne.
Natomiast odnosząc się do definicji drewna energetycznego, warto sprawdzić o czym inni mówią i nie poddawać się takim emocjonalnym sytuacjom. Do zasobu drewna energetycznego będziemy zaliczać między innymi takie, które powstało na przykład trzy lata temu po przejściu potężnej nawałnicy przez nasz kraj. Ona uszkodziła wiele lasów, najbardziej regionie Kujaw i Pomorza. Leśnicy zanim zabrali się za odnawianie lasów na tych terenach, musieli je najpierw posprzątać z połamanych drzew. Mówimy, że wyjęliśmy jak najwięcej jak najlepszych z tego asortymentu, ale było też drewno, które nie nadawało się do niczego. Właśnie takie między innymi będzie kwalifikowane na drewno energetyczne.
Zapraszam państwa na przykład w Bory Tucholskie do nadleśnictwa Szubin, gdzie były potężne zniszczenia po nawałnicy. Na pewno przejeżdżając przez tereny leśne zauważycie potężne składowisko karpiny, czyli czegoś, co jest zupełnie niepotrzebne i nikt tego nie chce kupić do przerobu.
Inna kwestia - również do drewna energetycznego będą zaliczone wióry i trociny, pochodzące z przerobu drewna w przemyśle drzewnym. (…) Z tego nawet zapałki już nie zrobimy.
Warto też przedstawić aspekt związany z polityką klimatyczną państwa. My jako Polska również w niej uczestniczymy i to jest z naszej strony przykład odpowiedzialności za klimat. Jesteśmy zobowiązani jakąś pulę energii pozyskiwać z odnawialnych źródeł - na przykład ze spalania biomasy. Do tej pory, ponieważ nie ma w naszym prawie legislacji definicji drewna energetycznego, wypełniając obowiązek podyktowany polityką klimatyczną, takie drewno sprowadzaliśmy z Białorusi. Z kolei to, które moglibyśmy do tego celu spalić, zostawało nam niezagospodarowane. To jest przykład sytuacji, która nie powinna mieć miejsca.
Dotychczasowa definicja drewna energetycznego mówi, że jest to surowiec drzewny, który ze względu na cechy jakościowo-wymiarowe posiada obniżoną wartość techniczną i użytkową, uniemożliwiającą jego przemysłowe wykorzystanie. To te aspekty, o których Pani mówiła nie mieszczą się w tej definicji? Trzeba uszczegóławiać te przepisy?
- Każdy uszczegółowienie powoduje, że nie błądzimy. Jeżeli mamy konkretne wytyczne, to możemy odnieść się konkretnie w danej sytuacji do tego, z czym mamy do czynienia. To powoduje, że nie ma żadnych wątpliwości, że akurat takie, a nie inne drewno nie będzie przedmiotem niepotrzebnej dyskusji, podszytej brakiem informacji, a raczej emocjami. (...)