Paweł Rajewski
Katarzyna Prętkowska: Panie doktorze, czy zaopatrzył się pan już w zapas maseczek?
Na co dzień maseczki zmieniam w pracy kilkanaście razy, ale oczywiście, mam maseczki, i zgodnie z nakazem, zgodnie z rozporządzeniem, gdy wychodzę, ze szpitala i udaję się w miejsce publiczne zakładam maseczkę.
Do niedawna słyszeliśmy z ust lekarzy, przedstawicieli Sanepidu, rządu, że nie ma potrzeby noszenia maseczki, że one są tylko dla ludzi chorych, aż tu nagle zwrot o 180 stopni. Jak to rozumieć?
Noszenie maseczek, szczególnie tych dedykowanych, które mają ochronę przed wirusem, czyli chirurgicznych, czy z filtrem, FFP 2 FFP 3 jak najbardziej chroni przed zakażeniem. Bawełniane, chusty, czy szalik nie chronią przed zachorowaniem, ale chronią przed rozprzestrzenianiem się aerozolu, jaki pacjenci zakażeni wydzielają podczas kaszlu, kichania a nawet mówienia. Przez niezakryte usta u pacjenta zakażonego, jeżeli ten pacjent kichnie albo jeśli ma mocno nasilony odruch kaszlowy, to taki aerozol z wirusem może przenosić się nawet do 8 metrów, czyli bardzo daleko. Stąd konieczność zakrycia usty choćby przez szalik czy przez chustę, co może ograniczyć emisję zakażonego aerozolu, zmniejsza ryzyko eksponowania innych na zakażenie. Taki jest główny cel zasłaniania ust. (...)