Kamil Bortniczuk
Magdalena Ogórek: W kontekście ostatnich wydarzeń w Sejmie, i pana wypowiedzi, jak długo będzie pan jeszcze ministrem, skoro powiedział pan, że rozważa rezygnację z funkcji ministerialnej w geście solidarności ze swoim szefem, Jarosławem Gowinem.
Kamil Bortniczuk: To zależy od Jarosława Gowina. Jeżeli wyrazi wolę, żebym pomagał mu w Sejmie jako poseł przekonywać innych posłów do naszej poprawki konstytucyjnej, którą wczoraj skutecznie złożyliśmy do laski marszałkowskiej, to jestem gotów zrobić to w każdej chwili. Jeśli takiej woli nie będzie, i nie będzie woli pana premiera, to będę wykonywał swoje zadania w ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Wszyscy jesteśmy lojalnymi członkami naszych partii i działamy zgodnie z oczekiwaniami naszych szefów.
Co się wczoraj stało w Sejmie?
Mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdzie posłowie porozumienia Jarosława Gowina podjęli trudną dla wielu z nas decyzję: poparli ustawę o głosowaniu korespondencyjnym, która potencjalnie umożliwia przeprowadzenie wyborów prezydenckich jeszcze w maju, co może być trudne do przeprowadzenia z uwagi na obecną sytuację epidemiologiczną. Ostatecznie, jako odpowiedzialni ludzie, posłowie, wiedząc, że premierowi Gowinowi nie udało się przekonać premiera do potencjalnego wprowadzenia któregoś ze stanów nadzwyczajnych w kraju, żeby wyborów w maju jednak uniknąć, podjęliśmy decyzję o poparciu ustawy o wyborach korespondencyjnych, bezpieczniejszych dla wyborców. Jednocześnie premier Jarosław Gowin podał się do dymisji, bo chce z perspektywy posła, przekonywać kolegów i koleżanki przede wszystkim z opozycji - chodzi o 72 posłów, bo 235 głosów już mamy zagwarantowane dla tej poprawki konstytucyjnej - do przyjęcia naszego projektu. (...)