Gościem Rozmowy Dnia był prezydent Michał Zaleski. Tematy to: funkcjonowanie miasta w czasie epidemii oraz sytuacja w Szpitalu Miejskim po wykryciu koronawirusa u 22 osób.
Katarzyna Prętkowska: Panie prezydencie, ograniczył pan kontakty osobiste do minimum?
Tak, oczywiście bardzo mocno stosuję się do zaleceń obowiązujących teraz na terenie Polski. I innych także bardzo o to proszę. Trzymajmy dystans dwumetrowy od innych osób. Jeśli musimy gdzieś się udać, niech to będą wizyty konieczne, czynności niezbędne: zakupy, praca, albo kilka oddechów świeżego powietrza w pobliżu domu. Pilnujmy, żeby dzieci, osoby w wieku do 18 roku życia, nie wychodziły same. I pamiętajmy o dystansie dwóch metrów, ale najlepiej unikajmy kontaktów, także tych w okresie świąt bardzo wyczekiwanych, czyli spotkań rodzinnych. Ograniczmy je do minimum.
Ulice Torunia wydają się być puste, ale docierają do nas informacje, np. o pracowniku pubu, który wpuszczał klientów tylnym wejściem, albo o mieszkańcu Rubinkowa, który będąc na kwarantannie, pojechał na zakupy do innego miasta. Czy nie ma pan wrażenia, że powoli mieszkańcy oswajają się z sytuacją i zaczynają lekceważyć zagrożenie?
Błagam, nie róbmy tego! To tylko nam pomoże, naprawdę, odizolowanie się od innych na krótki czas. Cóż to jest w perspektywie całego życia - te kilka tygodni. A te kilka tygodni może dać szanse na przyszłe życie. Pamiętajmy o tym. Takie przypadki, o których pani redaktor mówi, nie powinny mieć miejsca. My nie jesteśmy w stanie sprawdzić całego miasta, skontrolować wszystkich, mimo stałych patroli policyjnych.
Decyzją szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, straż miejską kontrolować teraz będzie policja. Co pan sądzi o tej decyzji? Samorządy tracą w tym obszarze kompetencje...
Bardzo dobra decyzja. Nasza straż miejska jest w doskonałej współpracy z policją od lat. Zacieśniamy tę współpracę. Podzieliliśmy miasto na obszary. W zależności od potrzeb będzie jeden, albo drugi patrol pilnował na danym terenie porządku, ale są to kontrole, które najczęściej przypadkowo mogą coś wychwycić. To od nas zależy, czy będziemy się zachowywać bezpiecznie, czy będziemy chodzić na spacery, np. na bulwar nad Wisłą - nie wolno! Jeśli ktoś myśli dobrze o sobie, a przecież każdy myśli dobrze o sobie, i o najbliższych, o ukochanych, niech nie łamie kwarantanny. Musimy przerwać łańcuch przenoszenia się wirusa. Jak niebezpieczne i podstępne jest to rozprzestrzenianie się wirusa widzimy po ostatniej sytuacji w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim w Toruniu.
To, co wydarzyło się na Oddziale Hematologii rodzi pytanie, czy zabezpieczenia, czy procedury są wystarczające.
Procedury są bardzo dobre, a nad procedurami jest cel pracy każdego medyka, pracownika jednostek służby zdrowia: ratowanie życia ludzkiego. Nie wolno odmówić ratowania życia. Nie wolno odmówić komuś, komu ta pomoc za godzinę, dwie, trzy może już nie być w ogóle potrzeba. Musimy pomagać, szczególnie w tak ważnej specjalistycznej placówce. Hematologia to miejsce, do którego trafiają ludzie z całego regionu. Pacjenci z zagrożeniem zdrowia i życia musza być przyjęci. Tak się stało w toruńskim szpitalu. Ratowanie zdrowia i życia skończyło się przyniesieniem na oddział koronawirusa. (...)