Tomasz Latos
Michał Jędryka: Panie pośle, wczoraj gorące wydarzenia zarówno w Sejmie, jak i w Sądzie Najwyższym, ale zanim do tego przejdziemy, chciałem zauważyć, że dzisiaj jest 24 stycznia, czyli dzień, który w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, za czasów tak zwanego komunizmu, był obchodzony jako rocznica wyzwolenia Bydgoszczy przez wojska sowieckie. Czy powinniśmy tę rocznicę nadal obchodzić, upamiętniać, czy raczej zapomnieć, bo często jest też taki pogląd, że było to przejście spod jednej okupacji w drugą.
Tomasz Latos: Raczej jestem bardziej uznać ten ostatni pogląd. Oczywiście, można pamiętać i należy pamiętać o tym, że skończyła się okupacja hitlerowska. Prawda jest taka, że zaczął się inny rodzaj okupacji, przez innych. Wolność, samodzielność odzyskaliśmy w pełni w 1989 roku. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to wystarczy przypomnieć sobie chociażby takie postacie jak Leszek Biały, ale pewnie i wiele, wiele innych osób, które ci nowi najeźdźcy, a jak ktoś inny chciałby mówić nasi „wyzwoliciele", są winni właśnie między innymi tej śmierci. Oczywiście nie zawsze bezpośrednio, czasami pośrednio, poprzez sprawców współpracujących z nimi ze strony Polski.
Charakterystycznym momentem ostatniego posiedzenia Sejmu, które wczoraj się zakończyło, było z jednej strony przyjęcie ustawy dyscyplinującej sędziów, z drugiej strony w Warszawie odbyło się posiedzenie Sądu Najwyższego, który podjął uchwałę w postępowaniu w sprawie podważenia statusu sędziów powołanych z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Ministerstwo Sprawiedliwości zwraca uwagę, że wczoraj rano marszałek Elżbieta Witek skierowała do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między Sejmem, a Sądem Najwyższym, w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości. Kilka godzin później, prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska poinformowała, że w związku ze wszczęciem przez Trybunał Konstytucyjny postępowania z wniosku marszałek Sejmu, posiedzenie trzech izb Sądu Najwyższego zostaje zawieszone. Mimo to, Sąd Najwyższy podjął uchwałę, w której stwierdza, że sędziowie mianowani przez nową Krajową Radę Sądownictwa nie są uprawnieni do orzekania. Powstał chyba niespotykany do tej pory impas polityczno-prawny. Co będzie dalej?
No to jest dobre pytanie, bo można byłoby oczywiście oczekiwać, należy oczekiwać, że - po tych sprawach, po wystąpieniu pani marszałek o pewne wyjaśnienia, o rozstrzygnięcie sprawy, po piśmie przewodniczącej Trybunału Konstytucyjnego - coś się jednak pozytywnego wydarzy, że będzie jakaś refleksja i wstrzymanie się od podejmowania decyzji. Jak wyraźnie widać, sędziowie Sądu Najwyższego idą na całość i jest to w moim przekonaniu jednak działanie quasi polityczne, które tak naprawdę prowadzi do uzurpowania sobie przywilejów, których Sąd Najwyższy nie ma. Może rozstrzygać w określonych sprawach czy to karnych, czy cywilnych, czy innych, a nie wchodzić w spory kompetencyjne, nie wchodzić w rolę Trybunału Konstytucyjnego. Tak na dobrą sprawę, gdyby uznać te wszystkie zastrzeżenia podnoszone przez Sąd Najwyższy, przez sędziów Sądu Najwyższego, można by za chwilę poddać w wątpliwość rolę Trybunału Konstytucyjnego, i to, o czym ma rozstrzygać Trybunał Konstytucyjny. Mamy w tej sprawie do czynienia z bardzo niebezpiecznym precedensem. Dostrzegła to sama prezes Sądu Najwyższego, która doskonale rozumiejąc zaistniałą sytuację, mówiła podczas jednej z konferencji, że należy jednak unikać wchodzenia w rolę Trybunału Konstytucyjnego, bo może to spowodować różna zawirowania prawne. (...)