Gościem Rozmowy Dnia był historyk, prof. Janusz Kutta. O bydgoskim jubileuszu stulecia powrotu do wolnej Polski.
Michał Jędryka: 20 stycznia to data symboliczna, obchodzimy rocznicę powrotu Bydgoszczy do wolnej Polski. Ostatnie dni w ogóle są świąteczne, bo już w piątek odbyły się główne uroczystości w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie przypominano powrót całego regionu do Macierzy, dzisiaj wspominamy powrót Bydgoszczy. Już w niedzielę odbywały się uroczystości na Starym Rynku i dziś ich dalszy ciąg, również konferencje naukowe. Czy dla nas - bydgoszczan, Bydgoszcz i tamta i dzisiejsza to jest miasto z tożsamością historyczną? To jest miasto z historią, którą warto wspominać?
Prof. Janusz Kutta: Niewątpliwie tak. Pokolenie bydgoszczan tamtych czasów, o których pan wspomniał, mówiło o historycznej chwili, bo istotnie 20 stycznia to jest data ważnego przełomu czy akurat dwudziestego to moglibyśmy sobie podyskutować, bo dla mnie de iure, pod względem prawnym Bydgoszcz wróciła do wskrzeszonej Rzeczypospolitej 19 stycznia o godz. 18:00. W ciągu pół godziny dokonał się historyczny akt przejęcia Bydgoszczy z rąk niemieckich, bo były to rzeczy zgodnie z ówczesnym prawem sformalizowane, wymagające protokołu oddania i przyjęcia.
I kto ten dokument podpisywał?
Ten dokument podpisywał ze strony polskiej komisarz generalny, który odpowiadał za przejęcie miasta - Jan Maciaszek. On był generalnym komisarzem i równocześnie desygnowany został na prezydenta miasta, ale proces przekazania odbył się w ręce generalnego komisarza. A ze strony niemieckiej osobą, która podpisywała ów protokół był Hugo Wolff - burmistrz Bydgoszczy albowiem nadburmistrz Paul Mitzlaff chciał uniknąć dla niego przykrej sytuacji, przecież trudno im się było pogodzić, że to miasto przechodzi w polskie ręce. Trzeba psychologicznie to trochę rozumieć, że nie chciał w tym uczestniczyć, stąd burmistrz, bo Mitzlaff był nadburmistrzem. (...)
Panie profesorze, a skoro mówimy o nazwiskach, to kogo z Polaków tamtych czasów powinniśmy szczególnie wspominać w tych dniach?
Mówimy o doktorze Janie Bizielu, poza tym doktor Władysław Piórek, o którym mniej mówimy - honorowy obywatel miasta Bydgoszczy, a dalej osoby, które w owych historycznych dniach były na przysłowiowym świeczniku.To Melchior Wierzbicki - szef podkomisariatu Naczelnej Rady Ludowej na Ziemię Nadnotecką, znakomity prawnik, który tworzył zręby administracji, sądownictwa i szkolnictwa w Bydgoszczy. Kolejna postać - Jan Teska ze swoim „Dziennikiem Bydgoskim” czy jego żona Wincentyna, która to jego nieobecność często gazetę i redagowała i prowadziła. A przemysłowcy czy przedsiębiorcy na przykład Józef Milchert, a dalej postaci, które są znane już jako osoby, które przejęły określone funkcje w mieście: Jan Maciaszek, doktor Bernard Śliwiński, późniejszym czasie będzie to Leon Barciszewski. A dalej postaci, które do przybyły do Bydgoszczy z Kresów Wschodnich i Galicji: Witold Bełza, Józef Weyssenhoff, Adam Grzymała-Siedlecki. Bydgoszcz przyciągała, miała coś w sobie, choć dzisiaj często mówimy nie ma ducha. Od nas ten duch zależy.
A jeśli chodzi o wojskowych, bo wtedy wojsko przyszło pod dowództwem... No właśnie był generał Dowbor-Muśnicki.
Nie przyszedł, Dowbor-Muśnicki przyjechał na święto - ale dobrze - jego żołnierze, pod jego dowództwem, bo gen. broni Józef Dowbor-Muśnicki był dowódcą frontu wielkopolskiego, przejmowali Wielkopolskę, ziemię nadnotecka i Bydgoszcz. Ale jego żołnierze. To byli żołnierze z 6. Pułku Strzelców Wielkopolskich, na czele których od strony ul. Kujawskiej wkracza doktor Bernard Śliwiński, wtedy major. Ale widzi pan, bo byśmy powiedzieli Dowbor-Muśnicki, a ja bym się upomniał o Stanisława Taczaka, pierwszego dowódcę powstania wielkopolskiego. Za mało o nim mówimy, a to za jego czasów od 28 do 15 stycznia objęta powstaniem Wielkopolska w znacznej części została wyzwolona. Dowbor-Muśnicki przejął dowództwo 16 stycznia, ale nie będziemy w takie szczegóły tutaj wchodzić. Z kolei od strony dzisiejszego Błonia wkraczali saperzy z podpułkownikiem Butlerem - tego, którego widać na fotografiach, a których na Starym Rynku wita Jan Biziel.
Kolejny znany generał to Józef Haller...
Nie, w tamtych dniach się nie pojawi. Tak, ale 20 stycznia nie było go tutaj. On był dowódcą frontu pomorskiego i Toruń, Grudziądz, Golub-Dobrzyń aż po Puck, ale nie w Bydgoszczy. Bydgoszcz to jest domena Dowbora-Muśnickiego jako dowódcy. W każdym razie 20 stycznia była wielka uroczystość na rynku... Bydgoscy Polacy mogli już dać upust swojej radości.
Mówi się jeszcze o jednej dacie - 22 stycznia... Przypomina ją zawsze senator Andrzej Kobiak i upomina się się o to, że ta data powinna również mieć znaczenie w tym powrocie Bydgoszczy do Polski.
I popieram pana senatora Kobiaka. Ma rację, coś z tym 22 stycznia trzeba zrobić. Ówczesne bydgoskie władze uznały, że właśnie 22 stycznia będzie świętem narodowym.
A co się wtedy wydarzyło?
To była piękna sprawa, o której już się mniej mówi, a to są takie trzy ważne daty. Możemy tylko się ładnie sprzeczać, która z nich jest najważniejsza. 22 stycznia do Bydgoszczy przyjeżdża pociągiem generał Dowbor-Muśnicki. Witają go żołnierze 6. Pułku Strzelców Wielkopolskich, ci spod Śliwińskiego. Są 3 salwy armatnie i pan generał zmierza ku Staremu Rynkowi. Na chodnikach stoją bydgoszczanie. Nastroje są podniosłe, ludzie cieszą się. Na Starym Rynku odbywa się uroczystość, zaczyna się od mszy, są przemówienia. Przemawia Dowbor-Muśnicki, przemawiają przedstawiciele zwycięskiej koalicji. Tam był Francuz, Włoch, Anglik - oficerowie, którzy także zabrali głos i przemawiali. Oczywiście głos zabrał także Jan Maciaszek - piękne przemówienie, jest ono opublikowane w „Dzienniku Bydgoskim”. A następnie osoby reprezentujące godność Rzeczypospolitej, tam był także Janta-Połczyński - podsekretarz stanu w ministerstwie byłej dzielnicy pruskiej, duża figura, przenoszą się na dzisiejszy plac Wolności. Jest trybuna, defilada oddziałów, swoich żołnierzy wystawiły wszystkie formacje, potem manifestacja społeczeństwa...
Czego życzyłby pan Bydgoszczy w 100. rocznicę powrotu do Polski?
Po pierwsze życzyłbym, by wszyscy bydgoszczanie - wszyscy, bez wyjątku - ci, którzy się tu urodzili, którzy wybrali sobie to miasto, których los rzucił do Bydgoszczy - żeby czuli się bydgoszczanami. Żeby mogli powiedzieć: to jest moje miasto, że warto dla tego miasta żyć i pracować. Po drugie chciałbym, żeby tę swoją bydgoskość - to, że są bydgoszczanami dokumentowali na stanowiskach i w pracy którą wykonują, bo to jest niezwykle ważny element tożsamości. Wreszcie po trzecie, żeby potrafili docenić jak ta Bydgoszcz - mimo przeróżnych kataklizmów, w których przecież także doświadczała - stała się kontynuatorem tradycji wielkiego miasta. I tu jest dla każdego coś do zrobienia - i dla ludzi nauki i dla „szarego człowieka”, bo wszyscy tworzą obraz tego, co się nazywa Bydgoszczą.