Magdalena Nowak-Paralusz
Katarzyna Prętkowska: Kiedy po raz pierwszy w tym roku usłyszała Pani w radiu piosenkę „Last Christmas” George’a Michaela albo zobaczyła uśmiechającego się Mikołaja z witryny sklepowej?
Magdalena Nowak-Paralusz: Ja akurat dość późno, bo mało w tym roku chodzę po sklepach, ale studenci opowiadali mi, że elementy związane ze świętami Bożego Narodzenia zaczęły pojawiać się w sklepach już wcale nie 2 listopada - zawsze na zajęciach pokazuję ten termin jako przykład. Muszę przyznać, że w tym roku okazało się jednak, że jestem zacofana, bo w niektórych sklepach już w połowie października było Boże Narodzenie. To pokazuje, jak bardzo zaczynamy się zmieniać w kontekście tak tradycyjnego święta w Polsce.
Czyli jak się zmieniamy?
– Zaczynamy zapominać o kalendarzu. Kiedyś święta kojarzyły się u nas głównie z tym, że spędzamy czas z rodziną - jest pójście razem na Pasterkę, wszystkie obrzędy związane z siankiem pod obrusem itd. W tej chwili ta gonitwa zaczyna się nie tylko od elementów dekoracyjnych, ale również od piosenek. Święta nagle trwają dwa miesiące i tracimy to, co w nich najważniejsze, czyli poczucie wspólnoty i spędzania tych pięknych chwil razem.
Jak wynika z badań CBOS-u – jeszcze 10 lat temu ta magia, czy też komercyjna otoczka towarzysząca świętom podobała się Polakom. Teraz 72 proc. badanych twierdzi, że to ich męczy, bo jest zbyt nachalne. Czyli jednak zaczynamy poszukiwać wyciszenia?
– Myślę, że tak, bo jest przesyt tego wszystkiego. Weźmy utwór „Last Christmas” - kiedyś była to najchętniej słuchana piosenka. Przez kilkanaście lat słuchaliśmy jej jednak na okrągło i teraz jest puszczana coraz rzadziej właśnie dlatego, że ludzie odczuli przesyt. Wydaje mi się, że w tym wielkim biegu, w tym czasie szukania Świętego Mikołaja i prezentów, zapomnieliśmy o tym, co jest ważne. Nagle zaczynamy sobie przypominać, że może od poszukiwania 55. prezentu w Internecie, ważniejsze jest to, żeby po prostu posiedzieć razem i spędzić trochę czasu razem – na przykład śpiewając kolędy czy idąc na Pasterkę. Choć – jeśli chodzi o Pasterkę - coraz mniej ludzi się na nią wybiera.
70 proc. respondentów deklaruje, że chodzi na Pasterkę.
– Zawsze będę mówiła, że deklaracja a rzeczywistość to zupełnie coś innego. Są jednak ludzie, zwłaszcza starsi, wśród których Pasterka cieszy się popularnością, bo to religijny, największy wydźwięk tego święta. Zaczynamy szukać wyciszenia, duchowości, bo tego światełek, dźwięków, bodźcowania nas z każdej strony różnymi elementami jest po prostu za dużo. (...)