Krzysztof Gawkowski
Marcin Kupczyk: W nocy z czwartku na piątek Sejm wybrał cztery osoby do składu Krajowej Rady Sądownictwa. Zdaniem klubu Lewicy doszło do złamania zasad demokracji. Rzeczniczka klubu Anna Maria Żukowska używa słów: "oszustwo" i "przestępstwo". Bardzo ciężkie oskarżenia.
Krzysztof Gawkowski: Dlatego, że na sali sejmowej naprawdę działy się rzeczy niesłychane. Pani marszałek Witek zdecydowała się powtórzyć głosowanie, które – według jej najbliższych współpracowników, wiceszefa kancelarii Sejmu –zostało zakończone. Pan minister poinformował, że wszystkie głosy są oddane i nie można tego zrobić. Pani marszałek zdecydowała się to zrobić, pomimo braku regulaminowej możliwości i po namowach posłów Prawa i Sprawiedliwości, jak się okazało chwilę później. Było to wynikiem przeświadczenia polityków PiS-u, że głosowanie przegrają. Dlatego zdecydowaliśmy się złożyć do prokuratury w Warszawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z artykułu 231, czyli nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Chcemy sprawdzić i ujawnić wyniki pierwszego głosowania, które zostało zakończone, a których pani marszałek nie ujawniła.
Pani marszałek nie znała tych wyników - mówią rządzący.
– Ale to nie ma znaczenia.
Nie mogła działać na korzyść swojego ugrupowania politycznego, nie znając wyników.
– Mogła - dlatego, że podchodzili posłowie PiS-u, którzy informowali, że się mylili, że źle podejmowali decyzje i że przegrają to głosowanie, więc wpływ był taki, że informacja z ław sejmowych Prawa i Sprawiedliwości była jasna: "przegramy to głosowanie, musimy je powtórzyć". Zapraszam wszystkich Słuchaczy, żeby obejrzeli filmiki, kiedy to posłanki Prawa i Sprawiedliwości mówią o tym - "trzeba powtórzyć, bo przegramy" i prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który podszedł do mównicy i powiedział do pani marszałek: "anuluj". To są fakty, to zostało nagrane. Powinna to sprawdzić prokuratura, bo są wyniki głosowania wszystkich posłów. Nie ma miejsca na to, żeby powiedzieć: "jest kompromis, pani marszałek mogła". Nie, nie mogła! Artykuł 231 Kodeksu Karnego, paragraf pierwszy, dokładnie o tym mówi – kto działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Sala była pełna, posłowie oddali głosy. Jakiego wyniku mógłby się Pan spodziewać, gdy na sali jest ponad 230 posłów popierających kandydatury PiS-u. Skoro dostawali po 233 i po 234 głosy.
– Ale w drugim głosowaniu, które było nielegalnie powtórzone.
Ale to znaczy, że pojawili się na sali nowi posłowie PiS-u, czy popierający kandydatury PiS-u? 233 i 234 głosy - to są fakty.
– Nie! Mamy na sali głosowanie - tak, jak czasami w szkole, w samorządzie szkolnym, na radzie miasta czy we wspólnocie mieszkaniowej. Każde głosowanie wygląda tak samo – podnosi się rękę do góry i głosuje, w tym przypadku elektronicznie. Przychodzi sekretarz, który jest ministrem i mówi: "wszystkie głosy policzyliśmy". Podchodzą w tym czasie politycy i mówią" "pomyliliśmy się, trzeba to zmienić koniecznie, bo będzie zły wynik". Podchodzi prezes partii i mówi do marszałek Sejmu: "anuluj głosowanie". Pani marszałek nie ujawnia wyników głosowania pomimo, że minister jest nagrany, jest z tego film i dźwięk. Minister mówi: "nie możemy tego zrobić", a pani marszałek - "anuluj głosowanie". W efekcie anulowane jest głosowanie, którego wyników nie znamy. Jeżeli pan redaktor mnie zapyta, czy to głosowanie coś zmieni, to ja zapytam, dlaczego nie możemy ujawnić jego wyników, skoro są zapisane w systemie. Wystarczy, żeby ta sprawa była jasna, żeby pani marszałek ujawniła wyniki głosowania. Jeżeli będą tożsame z tymi drugim, to zamykamy sprawę. Jeżeli jest tak, jak pan reaktor mówi, czyli 233 osoby głosowały za, to ja przychodzę do studia i mówię: "przepraszam, pomyliliśmy się". Ale jeżeli jest coś sfałszowane, to powinna się tym zająć prokuratura. (...)