Piotr Król [wideo]
Michał Jędryka: Jest Pan od wczoraj wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Infrastruktury. Ma ona za zadanie przygotowanie pewnych rozwiązań prawnych, dotyczących tej dziedziny. Jak to się przekłada na bieżące inwestycje, na przykład w regionie?
Piotr Król: Zacznę od tego, że bycie wiceprzewodniczącym tej komisji to dla mnie duży zaszczyt i wyróżnienie, bo w mojej pierwszej kadencji – kiedy zastąpiłem pana europosła Złotowskiego, byłem jej szeregowym członkiem, ale starałem się poświęcić ten czas, żeby nauczyć się, jak komisja funkcjonuje. Już wtedy koledzy dali mi taką możliwość, bo pisałem i projekty dezyderatów, i wniosków o zwołanie nadzwyczajnej komisji w określonych tematach.
W poprzedniej kadencji, która się właśnie skończyła, byłem szefem podkomisji stałej do spraw transportu kolejowego i poczty. W tej kadencji spotkał mnie duży zaszczyt, bo zostałem rekomendowany przez mój klub na wiceprzewodniczącego i wczoraj zostałem wybrany. W kontekście tego, że szefem komisji został inny bydgoski poseł, to myślę, że to są dobre wiadomości dla Bydgoszczy i regionu.
"Inny bydgoski poseł" to poseł Paweł Olszewski. Jak Pan przewiduje - jak będzie się układała współpraca między Panami? Jesteście przecież z przeciwnych stron barykady politycznej.
– Będzie się układała dobrze, bo moją pierwszą partią jest Bydgoszcz.
Jeśli chodzi o Bydgoszcz i nasz region – jak się przekłada to, co się dzieje w Komisji Infrastruktury na to, co widzimy na przykład przy budowie dróg?
– Po pierwsze – jeżeli jest się członkiem prezydium komisji, to kontakt z ministrem – taki roboczy, codzienny – na pewno jest częstszy. Uzgadnia się, kiedy posiedzenia będą, jakie projekty ustaw zostaną wniesione, jakie tematy będą omawiane, jakie trafiają wnioski od grupy posłów, więc to jest z całą pewnością korzystna sytuacja. Na mnie ciąży dodatkowo odpowiedzialność z racji tego, że pan poseł Olszewski jest reprezentantem klubu opozycyjnego, a ja jestem reprezentantem klubu, który ma w tej chwili większość w Sejmie, więc kontakty też muszę brać na siebie. Na pewno możliwości w tym zakresie są większe – to możliwość rozmowy, zabiegania o różne rzeczy, czy zadawania pytań.
Może nie mam długiego stażu parlamentarnego, ale nastoletnie funkcjonowanie w samorządzie i paroletni staż w Sejmie nauczyły mnie, żeby niektóre rzeczy najpierw robić, a dopiero potem o nich mówić. Mam podejście do pracy w Parlamencie jak do budowania – jeżeli coś się buduje powoli i to jest przemyślane, to wtedy są najlepsze efekty. Powoli uczyłem się, budowałem wiedzę i pozycję i jeżeli będzie możliwość wykorzystania tego dla dobra Bydgoszczy i ziemi bydgoskiej, zamierzam to robić. Jesteśmy z panem posłem Olszewskim po dwóch rozmowach i jestem przekonany, że współpraca na tym polu będzie szła dobrze. Mówię to ja, który niejednokrotnie byłem wymieniany przez pana przewodniczącego Olszewskiego czasem w niezbyt korzystnych wypowiedziach, ale zostawiam to na boku. Uważam, że są rzeczy ważniejsze.
Powiedział Pan, że najpierw lepiej robić, a potem mówić - jednym z przykładów jest chyba trasa S5, która ma wyjątkowego pecha i to nie tylko za ostatniej kadencji, ale i za poprzednich.
– Nie wiem, czy można mówić o pechu. To są konsekwencje rozwiązań, na które się zdecydowano. Realizowano przetarg w formule, w której jedynym tak naprawdę kryterium była cena. Ceny były bardzo niskie, a z drugiej strony dopuszczono podmioty, które nie budowały – mówię tu o tzw. włoskich odcinkach. Wygrał podmiot, który nie miał żadnego doświadczenia budowania dróg w Polsce. Z całym szacunkiem, ale specyfika budowy dróg w Polsce i we Włoszech jest zupełnie inna, począwszy od transportu surowców, skończywszy na rynku podwykonawców. (...)