Gościem Rozmowy Dnia był minister rolnictwa i rozwoju wsi, Jan Krzysztof Ardanowski. Polityka pytaliśmy, czy polscy rolnicy doczekają się takich samych dopłat, jakie mają ich koledzy w Europie Zachodniej, o szanse polskiego kandydata na unijnego komisarza do spraw rolnictwa oraz o tzw. taśmy Ardanowskiego, z których wynika, że pieniądze dla rolników mogą być zagrożone.
Marcin Kupczyk: Prawo i Sprawiedliwość gwarantuje, że polscy rolnicy będą otrzymywać dopłaty na takim samym poziomie, jak ich koledzy z Europy Zachodniej – z tych państw, w których rzeczywiście dopłaty są wyższe niż u nas. Zapewniał o tym między innymi prezes partii Jarosław Kaczyński. To realna obietnica?
Jan Krzysztof Ardanowski: Bardzo realna. Jestem zadowolony, że szef naszej partii, najważniejszy polityk w Polsce, ale również i premier mówią, że Polska nie wyraża zgody, żeby być dalej dyskryminowana. Mieliśmy łatwiejszą szansę na pozyskanie tych pieniędzy 7 lat temu, kiedy była ta perspektywa finansowa. Wtedy nie było groźby "brexitu", wydatków na ochronę klimatu, na imigrantów, których w międzyczasie Europa do siebie wpuściła. Można było te pieniądze zdobyć, ale nie negocjowaliśmy twardo. Dlaczego? Prawdopodobnie chodziło o to, żeby Tusk miał jakąś ważną posadę w Brukseli, więc nikt nie walczył, by ugrać coś dla polskiego rolnictwa.
Spotykałem się z ministrami rolnictwa Niemiec i Francji. Już nikt nie kwestionuje, że trzeba wyrównać płatności, bo już nie ma przyczyn, które do nich doprowadziły – między innymi niższych kosztów produkcji. Trzeba rozmawiać o szczegółach, bo nie ma czegoś takiego, jak jednolite płatności w Europie. Chodzi o to, żebyśmy sumowane pieniądze dla Polski podzielili na hektary i uzyskali nie mniej niż średnią europejską. Nie będziemy mieli takich dopłat, jak na Cyprze czy Malcie, bo tam są inne uprawy - oliwki, cytrusy. Tam jest wino, do którego są dużo większe dopłaty. Ale nie godzimy się na dyskryminację i Polska jest gotowa zawetować wieloletnie ramy finansowe, czyli budżet Unii Europejskiej, który wymaga jednomyślności. Myślę jednak, że do tego nie dojdzie, bo coraz więcej krajów w Europie również rozumie, że nie można utrzymywać tych historycznych dysproporcji.
”W większości mamy podobną wizję i jesteśmy przekonani, że rolnictwo jest ważnym działem gospodarki europejskiej" – tak Pan mówił po podpisaniu wspólnej deklaracji ministrów Polski, Niemiec i Francji. Dotyczy ona stanowiska tych trzech państw, odnośnie wdrażania nowych technologii w rolnictwie, zagrożeń i wyzwań w przypadku bezumownego "brexitu". Jakie to jest zagrożenie dla nas?
– Bardzo duże, bo Wielka Brytania ma otwarte granice dla towarów z Unii Europejskiej. Natomiast – jeżeli wyjdzie poza Unię – będzie krajem trzecim, będą obowiązywały cła, trzeba będzie wprowadzić kontrole na granicach. Wtedy eksport do Wielkiej Brytanii – nawet jeżeli się utrzyma – będzie o wiele mniej opłacalny. Wszystko będzie droższe. Dlatego domagamy się – i to jest stanowisko i Niemiec, i Francji, i moje – żeby Komisja Europejska wprowadziła jakieś mechanizmy ochronne dla rolników, którzy mogliby ucierpieć ze względu na urwanie eksportu do Wielkiej Brytanii. Cieszę się, że moi koledzy - ministrowie najważniejszych krajów europejskich potwierdzają to, o czym mówię – że trzeba mieć duży budżet rolny, jeżeli chcemy realizować wszystkie nowe wyzwania, stojące przed rolnictwem. Nie można dokładać rolnikom obowiązków i zabierać im pieniędzy.
Chodzi o to, żebyśmy również chronili rynek europejski przed żywnością gorszej jakości, nie spełniającą standardów europejskich – na przykład z Ameryki Południowej. Bardzo ważne jest, żebyśmy współpracowali w zakresie innowacyjności, nauki, bo ona może nam pomóc w ochronie klimatu, poprawieniu efektywności rolnictwa.
Mamy wiele wspólnych tematów. To co dla nas jest ważne i o czym bardzo wyraźnie mówiłem – nie możemy się godzić na niższe dopłaty i bardzo mocno będziemy zabiegali również o mniejsze gospodarstwa. Mamy ich dużo i nie chcemy ich likwidować. Chcemy, żeby również one uzyskiwały dochody na rynku. Proponujemy różne rozwiązania - takie, jak choćby bezpośrednie sprzedaże, możliwości partycypowania w rynku lokalnym i wsparcia specjalne dla tych rolników. Nasi najważniejsi partnerzy w Unii Europejskiej – duże kraje rolnicze Niemcy i Francja – to rozumieją i akceptują (...).