Dlaczego ostatnie posiedzenie Sejmu zostało przerwane i będzie wznowione już po wyborze nowej Izby. Czy ustanowienie pensji minimalnej na poziomie 4 tysięcy złotych brutto w roku 2024 r. nie zaszkodzi polskiej gospodarce? Gościem Rozmowy Dnia był poseł PiS Bartosz Kownacki.
Marcin Kupczyk: Czy słyszy pan jeszcze za plecami słowo „spadochroniarz”, i czy ono pana drażni?
Jeśli słyszę to od tych, którzy mi zazdroszczą tego, co zrobiłem, bo, rzeczywiście 8 lat temu przyjechałem z Warszawy, tak jak pewnie wielu mieszkańców w Bydgoszczy, na przykład po 45 roku. Wielokrotnie do tego nawiązywałem, organizując koncerty piosenki patriotycznej z okazji rocznicy Powstawia Warszawskiego. Wiele osób po wojnie tutaj przyjechało, ponieważ w Warszawie nie było warunków do mieszkania. Wydaje mi się, że przez te 8 lat, a szczególnie przez ostatnie 4 lata, pokazałem, że dobrze mieć takiego neofitę. Podobno neofici są najbardziej do gorliwi. Ilość rzeczy, która została zrobiona w Bydgoszczy, pozwala patrzeć tym, którzy mówią złośliwie czasem, prosto w oczy, i pytać ich: co ty, rodowity bydgoszczaninie, zrobiłeś dla swojego miasta. Ja się nie wstydzę tego, co zrobiłem. Ostatnio głośno było defiladzie w Katowicach, a trzecia defilada była dwa lata temu w Bydgoszczy, to też jest takie wydarzenie, które zostało w zasadzie de facto dzięki mnie zorganizowane. Nie chce się chwalić, proszę zapytać pracowników zakładów przemysłowych w Bydgoszczy, ile jeszcze rzeczy zostało zrobionych, jak zostały zrobione. Wydaje mi się, że mogę spokojnie patrzeć w oczy mieszkańcom Bydgoszczy, ale nie tylko Bydgoszczy. Całego regionu.
Niespełna miesiąc pozostał do wyborów parlamentarnych, sondaże są bardzo pomyślne dla Prawa i Sprawiedliwości. To chyba dobra wiadomość dla waszego ugrupowania?
My nie patrzymy na sondaże, bo to jest zawsze złudne, może troszeczkę uśpić. Oczywiście, one pokazują pewną tendencję, ma się co oszukiwać. Z tej tendencji wynika, że Prawo i Sprawiedliwość jest liderem, że wygra te wybory i prawdopodobnie będzie samodzielnie tworzyło rząd. Jednak za naszymi plecami są trzy silne ugrupowania, które mogą nam zagrozić. (...).
Panie pośle, o co chodzi z tym przeniesieniem posiedzenia Sejmu na dwa dni po wyborach? Będziemy mieli sytuację po raz pierwszy w historii naszego kraju i parlamentaryzmu, gdy posłowie dawnej kadencji, spotkają się w sejmie tuż po wyborach parlamentarnych. Pojawiły się już różne głosy i komentarze...
Po pierwsze, jest to jak najbardziej legalne, i zgodne z przepisami konstytucji, ordynacji wyborczej i ustaw. Nie bardzo rozumiem, nawet dzisiaj czytałem artykuł w jednym z portali, że posłowie wezmą pensje, a przez miesiąc ich nie będzie w Sejmie. Wszyscy dobrze wiemy, że każdy poseł, także kandydat na posła, będzie ciężko pracował, bo jest kampania wyborcza. Dla każdego z nas ten czas przedwyborczy jest bardzo ciężki, wymaga dużego zaangażowania. My od rana do wieczora pracujemy, organizujemy spotkania, ale nie ma powodu żeby później sobie robić miesięczny urlop. O ile pamiętam, było posiedzenie sejmu na początku sierpnia, więc nie było tak długich wakacji sejmowych, jak to się działo przez wiele lat. Poza tym, przez te cztery lata pracowaliśmy w różnych terminach, nawet w okresie między Bożym narodzeniem, a Sylwestrem. Spotkaliśmy się, pracowaliśmy, to nasz obowiązek, i ci którzy dzisiaj temu się dziwią, chyba nie rozumieją, na czym polega praca posła. Gdyby Prawo i Sprawiedliwość miało jakieś niecne zamiary, to by tego nie ogłaszało wcześniej.
No właśnie, niecne zamiary. Niektórzy posłowie opozycji mówią o niecnych zamiarach Prawa i Sprawiedliwości, na przykład, że podczas tych dwóch dni 15 i 16 października, Prawo i Sprawiedliwość chcę wrzucić coś na przykład bardzo niekorzystnego, jakąś ustawę dotyczącą chociażby podniesienia ZUS - u dla przedsiębiorców.
Harmonogram tego posiedzenia jest znany, można spojrzeć na stronę internetową i zobaczyć, jakie ustawę będą wtedy opracowywane, a jeżeli rzeczywiście PiS chciałoby coś takiego zrobić, nie ujawniałoby takich planów. Taka narracja to szukanie argumentów po to, żeby straszyć wyborców PiS - em.
Panie pośle, płaca minimalna, czyli temat, który od dwóch tygodni rozgrzewa umysły i emocje polityków i komentatorów. Do końca tego roku ma wzrosnąć do 2600 zł brutto, w przyszłym roku 3000 tys. po roku 2023, 4000 zł brutto. Pozwoli pan że posłużę się cytatem: „Podniesienie minimalnego wynagrodzenia powinno być naturalną konsekwencją rozwoju gospodarczego państwa. Jeżeli utrzyma się dotychczasowe tempo wzrostu gospodarki, to do wzrostu wynagrodzenia mogą doprowadzić mechanizmy rynkowe." Powiedział to wicepremier Jarosław Gowin. Właśnie, czy wynagrodzenie nie powinno być funkcją rozwoju gospodarki mechanizmów rynkowych, a może niekoniecznie decyzją polityków?
Panie redaktorze, i tak, i nie. Po pierwsze, przez 25 lat właśnie tak mówiono. Niestety, było tak w Polsce, że ci bardzo dobrze zarabiający zarabiali jeszcze więcej, a ci, którzy słabo zarabiali, cały czas zarabiali słabo i ta najniższa krajowa płaca minimalna nie rosła tak dynamicznie, jak zarobki tych najbogatszych. Przez to rozwarstwienie losów bardzo biednych i bardzo bogatych postępowało, i czasem państwo, po to jest między innymi ta płaca minimalna, musi interweniować. Co więcej, płaca minimalna może stymulować gospodarkę. Ona jest pochodną sytuacji gospodarczej, bo nie da się do odgórnie zapisać bardzo wysokiej płacy minimalnej, ale...(...)