Marek Ciesielski
Robert Erdmann: Spóźnił się Pan.
Marek Ciesielski: Jak się w Bydgoszczy nie spóźnić, skoro tyle inwestycji i takie korki?
A skąd Pan jechał?
- Z Fordonu, z panią doktor z wojskowego szpitala. Trwało to prawie godzinę. Ze szpitala do radia jechałem 20 minut. Cała ul. Powstańców Warszawy w stronę Gdańska jest zakorkowana. Sama Gdańska już pusta - gdyby nie to, że były światła, to bym pewnie te 4 minuty spóźnienia nadrobił.
Według raportu TomTom Traffic Index Bydgoszcz znalazła się w pierwszej piątce najbardziej zakorkowanych miast w Polsce, jeszcze bez tych wszystkich modernizacji i remontów. Brakuje dróg czy sprawnej komunikacji, która odciążyłaby ruch na naszych ulicach?
- Ja myślę, że jedno i drugie. Jeśli chodzi o drogi, to mamy opóźnienie 20-letnie. Kiedyś byłem członkiem komisji gospodarki komunalnej w Radzie Miasta - to był rok 2000, zabierałem głos z ramienia taksówkarzy. Wtedy budowano ul. Kamienną - starano się to robić jak najszybciej.
Dziś wszystko utknęło - brakuje drugiej części mostu, łączącego ul. Fordońską z Toruńską, jest tylko zwężenie Planu 6-letniego w dół. To tylko jeden pas i ogromne korki.
Gdy do tego dodamy nowe inwestycje, które - gdyby już wtedy były rozpoczęte, dzisiaj byśmy tych kłopotów nie mieli - to mamy zakorkowane miasto.
Czy inwestycje, które w tej chwili są realizowane wyprzedzą potrzeby właścicieli samochodów w Bydgoszczy?
- Myślę, że one są „na wczoraj". Na ulicę Glinki i wiadukt czekamy z rocznym opóźnieniem (...).
Czego brakuje w Bydgoszczy, jeśli chodzi o rozwiązania komunikacyjne?
- Mieszkam za Bydgoszczą i widzę, że do miasta jadą samochody osobowe, w których jest tylko kierowca, a pracuje też jego żona, uczą się dzieci i każdy jedzie swoim samochodem. Z 20 lat temu byłem dłużej w Holandii i tam sąsiedzi się umawiali na wspólną jazdę do centrum Amsterdamu czy innego miasteczka, gdzie pracowali. Do miasta jechały pełne samochody. W tym więc też widzę problem - dużo lepiej byłoby u nas, gdyby nie każdy „chwalił się” swoim samochodem, bo korkujemy Bydgoszcz. (...)