Ks. Krzysztof Buchholz
Michał Jędryka: Misterium Męki Pańskiej w Dolinie Śmierci to wydarzenie, które zbiera coraz więcej bydgoszczan. Chyba już tysiące ich tam przybywają. Misteria jednak mają więcej niż 19 lat, bo najstarsze odbywały się już chyba w średniowieczu albo nawet starożytności?
Ks. Krzysztof Buchholz: Zacznę od tego, że nie tylko bydgoszczanie przybywają na Misterium. Świadczy o tym ilość rejestracji z najróżniejszych zakątków Polski i to nie tylko samochodów osobowych, ale i autokarów przybywających do fordońskiej Doliny Śmierci. Chyba pocztą pantoflową rozchodzi się informacja, że takie wydarzenie się u nas w Bydgoszczy odbywa. Uczestniczą w nim pielgrzymi z najróżniejszych zakątków Polski, a nawet świata. Niektórzy właśnie z powodu Misterium przyjeżdżają do rodziny już tydzień przed Wielkanocą i zostają na dłużej.
Misterium to rzeczywiście bardzo stara forma przekazu tego, co jest kluczową kwestią życia chrześcijańskiego, czyli ofiary Jezusa Chrystusa, jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Bo gdyby Chrystus nie umarł i nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara.
Dlaczego przedstawiamy to wchodząc w role Chrystusa i apostołów? Czy w ten sposób jesteśmy w stanie przeżyć to głębiej i lepiej zrozumieć?
- Obraz bardzo przemawia, a zwłaszcza obraz żywy, który jest bardzo blisko człowieka. Nasze Misterium Męki Pańskiej jest dla widzów o tyle komfortowe, że stają czy siadają w jednym miejscu i doskonale widzą całą akcję misterium. Większość misteriów w Polsce, ale i na świecie, odbywa się niejako w drodze - pokazywana jest droga krzyżowa Jezusa. U nas też jest taki moment, kiedy sama droga krzyżowa odbywa się wśród ludzi - Chrystus i tłum idący za nim wchodzą w widzów zebranych w naszym naturalnym amfiteatrze. W tym momencie widać, co się dzieje w ludziach - jak wyglądają twarze zwłaszcza tych, przy których toczy się akcja, gdy Jezus jest po drodze biczowany, upada, spotyka Matkę Bożą czy Weronikę.
Jest też moment, gdy ktoś z widzów - bardzo zaskoczony - staje się nagle Szymonem Cyrenejczykiem. Tak to u nas jest - żołnierz bierze kogoś pierwszego lepszego...
... i ten ktoś pomaga nieść krzyż. I nie musi być przymuszany?
- Nie wiem, czy musi być bardzo przymuszany? Zazwyczaj jest tak zaskoczony, że wchodzi w to. Jeszcze nikt się nie wyszarpnął i nie powiedział, że nie chce, ale z takim przeżyciem z pewnością człowiek pozostaje na długo.
Co roku uwypuklone jest w Misterium jakieś szczególne przesłanie. Co to będzie w tym roku?
- Założyliśmy od początku, gdy pojawił się pomysł organizowania Misterium Męki Pańskiej, żeby to nie było kolejne wydarzenie, obrazujące samą mękę Jezusa Chrystusa, których jest w Polsce wiele. Dlatego co roku powstaje nowy scenariusz i co roku jest jakieś inne przesłanie - nowa problematyka, zazwyczaj związana z czasami biblijnymi, ale czasem też wplatane są wątki współczesne.
Chodzi o to, żeby to przeżycie tych, którzy przybędą na Misterium Męki Pańskiej było jak najgłębsze i jak najbardziej odczuwalne i żeby każdy widz mógł się z jakąś postacią utożsamić - czy to będzie osoba dorosła, rodzic, kapłan czy to młody człowiek.
W tym roku podejmujemy temat przyjaźni, której tak bardzo człowiek potrzebuje. Dzisiejsze osamotnienie człowieka to bolesne doświadczenie cywilizacyjne bardzo wielu ludzi. Młodzi tak szybką określają relację z drugim człowiekiem mówiąc "to jest mój przyjaciel, przyjaciółka". Tak bardzo widać, jak chce się mieć przyjaciela, a przecież nie tak szybko udaje się być przyjacielem i go mieć.
Bo towarzyszą nam różne próby?
- To będzie właśnie w Misterium pokazane w wymiarze współczesnym - jak męska przyjaźń zostaje wystawiona na próbę. Jeśli chodzi o kontekst biblijny, historyczny, to zaistnieją przyjaciele Jezusa, który z kolei będzie pokazany jako bardzo jest blisko każdego z nas. Przychodzi do domu, do swoich przyjaciół - Łazarza, Marii, Marty. Gości u nich, przeżywają swój przyjacielski czas, który też zostaje wystawiony na próbę, gdy Łazarz umiera. (...)