Krzysztof Drozdowski
Michał Jędryka: Z czym chciałby Pan wejść do Europarlamentu, bo w tej chwili ciekawe rzeczy tam się dzieją.
Krzysztof Drozdowski: Cały czas dzieją się ciekawe rzeczy. Tak naprawdę od naszego wejścia do Unii Europejskiej jest ciekawie, a ostatnio coraz bardziej zatrważająco, bo podejmowane są tam decyzje, które mają bardzo szeroki wydźwięk w Polsce i próbują podkopać naszą Konstytucję. Konstytucja RP jest naszym dobrym najwyższym i naszą wykładnią prawa, więc nie możemy się zgadzać z wszystkim, co Unia Europejska próbuje nam narzucić.
Na razie to przewodniczący Timmermans wszczyna postępowanie o naruszenie przez Polskę prawa unijnego twierdząc, że Polska łamie konstytucję.
- Trwa walka o to, które prawo jest ważniejsze - unijne czy prawo Polski. Ja i Federacja dla Rzeczypospolitej stoimy na straży naszej Konstytucji i twierdzimy, że to ona jest naszą wykładnią. Nasi dziadkowie walczyli o to, żebyśmy byli suwerennym państwem i mogli sami decydować za siebie. Oczywiście jesteśmy w Unii Europejskiej, więc pewne założenia i regulacje dotyczące większości prawie wszystkich państw znajdujących się w niej musimy uwzględniać, ale nie możemy się też zgadzać bezwarunkowo na wszystko.
Z tego wynika, że uważa Pan, że regulacje, które Prawo i Sprawiedliwość oraz Sejm, w którym większość ma ta partia, przyjęły w sprawie sędziów są prawidłowe i nie naruszają Konstytucji?
- Nie wchodzę w szczegóły każdej podejmowanej decyzji. Tutaj akurat jest bardzo duży spór w samym PiS - dochodzą do nas różne, zakulisowe głosy. My natomiast musimy działać tylko i wyłącznie zgodnie z Konstytucją naszego kraju i nią się kierować.
Jeśli chodzi o Unię Europejską, Państwo proponują "polexit". Tymczasem Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej i chyba już sami Brytyjczycy nie są pewni czy dobrze robią.
- To trzeba by na pewno uściślić. W ramach całej Konfederacji jest wiele różnych ugrupowań i wiele pojedynczych osób, które reprezentują pewne środowiska i nie wszyscy mają dokładnie taki sam pogląd na sprawę Unii Europejskiej. W kontekście "polexitu" jako Federacja wychodzimy z pomysłem, że Unię Europejską na razie trzeba próbować reformować. Nie chcemy z niej wychodzić i rozwalać od środka, nie chcemy jej niszczyć. Zależy nam na dialogu, podejmowaniu prób rozmowy i naprawie, bo Unia Europejska to nie jest jakiś zły twór. Dała nam przecież dużo dobrego - chociażby otwarte granice, wolny przepływ towarów, możliwość pracy dla Polaków w innych krajach. To nie jest tak, że widzimy tylko złe strony Unii, natomiast chcemy o nich mówić głośno. "Polexit" jest też pewnym wymiarem propagandowym, otwierającym oczy Polakom na złe strony Unii, z którymi chcemy walczyć.(...)