Sebastian Soberski
Marcin Kupczyk: Koncepcja zmiany czasu pojawiła się pod koniec XIX wieku, opracował ją George Vernon Hudson - astronom z Nowej Zelandii. O co chodziło z tą pierwotną zmianą czasu?
Sebastian Soberski: W dawnych czasach próbowano w ten sposób oszczędzać energię. Kiedy ludzie wstają, gdy jest jeszcze ciemno, to trzeba włączyć światło albo wyprodukować energię na przykład korzystając z ropy naftowej. Kiedyś to był duży problem, bo źródła światła były bardzo energochłonne, a i technologia produkcji energii elektrycznej była w powijakach.
Nawiązując do astronoma, który to wymyślił, to muszę przypomnieć, że już w XVIII wieku Benjamin Franklin pisał - trochę żartobliwie - o zmianie czasu. Nie zawsze jego pomysły z wprowadzeniem czasu letniego uznaje się za wiążące, ale takie propozycje zdarzały się już znacznie wcześniej. Także pomysł nowozelandzkiego astronoma był na chwilę odłożony na bok.
Prekursorami wprowadzenia zmiany czasu byli Niemcy. Pierwszy raz dokonali tego w kwietniu 1916 roku. W Polsce nieprzerwanie stosujemy ją dopiero od 1977 roku. W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski stwierdził, że będziemy to robili już bardzo niedługo - tylko do 2021 roku. Co mogło przeważyć pańskim zdaniem?
- Myślę, że nowoczesna technologia, ale cofnijmy się jeszcze do tego pierwszego przełączenia czasu. W 1916 roku trwała wojna, potem w latach 70. w Stanach Zjednoczonych był kryzys energetyczny. Zawsze takie sytuacje wymuszały na społecznościach oszczędności i powodowały zmiany czasu. Teraz już jednak nie ma takiego uzasadnienia.
Wygląda na to że wszystkie kraje Unii Europejskiej będą musiały wybrać do kwietnia 2020 roku, przy którym czasie zostają.
- Najbardziej naturalnym czasem dla krajów Unii Europejskiej jest czas uniwersalny plus jedna godzina, również Polska znajduje się w tej strefie. Natomiast wprowadzanie czasu letniego to zwykle dodanie jeszcze jednej godziny.
Okazuje się, że rząd Polski dokonał już wstępnych konsultacji, przy którym czasie zostać i chyba jednak padnie na czas letni.
- Nie wiem, czy to byłoby aż takie dobre, bo pamiętajmy, że czas związany jest ze słońcem i jego znajdowaniem się ponad horyzontem. Podam przykład - gdybyśmy zostali przy czasie letnim, to 27 grudnia w Szczecinie słońce wschodziłoby o godz. 9.17. Gdybyśmy natomiast zostali przy zimowym, najbardziej naturalnym dla naszej strefy czasowej, to wschodziłoby o godz. 8.17. (...)