Leszek Walczak
Michał Jędryka: Od pewnego czasu trwa konflikt między „Solidarnością” a rządem. W styczniu przewodniczący związku Piotr Duda mówił, że jeżeli rząd chce mieć wroga w „S”, to będzie go miał. Rzeczywiście jest tak źle?
Leszek Walczak: Sytuacja jest dość napięta z tego powodu, że w ubiegłym roku otrzymaliśmy zapewnienia dotyczące budżetu państwa, a zwłaszcza środków, które miały być przeznaczone na wzrost wynagrodzeń dla pracowników sfery budżetowej. Odbyło się w tej sprawie kilka spotkań.
Dla przypomnienia - to w Bydgoszczy w lutym 2018 r. powstał regionalny komitet protestacyjny pracowników sfery budżetowej. Potem protesty rozszerzyły się na cały kraj, dołączyły do nas inne organizacje związkowe, co spowodowało, że stał się to główny postulat płacowy Komisji Krajowej „Solidarności”, jeśli chodzi o wzrost wynagrodzenia, odmrożenia kwoty bazowej dla pracowników sfery budżetowej.
Wyjaśnijmy proszę - sfera budżetowa to nauczyciele, urzędnicy, lekarze. Kto jeszcze?
- Samorządowcy, pracownicy kultury, nauki, pomocy społecznej. To sfera finansów publicznych, czyli wszyscy, którzy korzystają ze środków budżetu państwa.
Mówi pan o kwocie bazowej. Czym ona jest?
- Kwota bazowa dotyczy korpusu służby cywilnej. Jest ustalana przez rząd i była zamrożona od 2010 roku, czyli 8 lat nie była ruszana. Stanowi podstawę do wyliczenia wynagrodzenia dla urzędników korpusu służby cywilnej. Zamrożenie tej kwoty powodowało, że ich wynagrodzenie zbliżało się do kwoty brutto płacy minimalnej.
O płace urzędników chodzi przede wszystkim?
- Tak. Chodzi o płace całej administracji rządowej i samorządowej. W budżecie na rok 2019 nie było wzrostu wskaźnika, jeśli chodzi o kwotę bazową, nie było wzrostu wynagrodzeń na poziomie, o który związek postulował, dlatego odbyło się szereg protestów i spotkań. Główne spotkanie Komisji Krajowej z premierem Mateuszem Morawieckim odbyło się w sierpniu w Gdańsku. Premier zadeklarował wtedy, że nasze postulaty będą spełnione. Kolejne spotkanie było we wrześniu z panią minister Rafalską. Niestety, pomimo uzgodnień i deklaracji, w budżecie państwa te środki trafiły do innych grup społecznych, niż uzgodniliśmy. To powód konfliktu, który się rozpoczął.
Rozmowy odbywały się na szczeblu centralnym, ale w poniedziałek odbyły się też w Bydgoszczy. Jaki jest sens takich rozmów lokalnych?
- Chcemy, by posłowie PiS i Zjednoczonej Prawicy wymusili na swoich przedstawicielach w klubie parlamentarnym, ale także i w rządzie realizację naszych postulatów, czyli wszystkich wcześniejszych uzgodnień. Chodziło też o to, żeby zapoznać ich z sytuacją ogólną w sferze budżetowej, ale też i z postulatami Komisji Krajowej (...)