Prof. Radosław Sojak
Michał Jędryka: W sobotę pochowano Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Pogrzeb, a przede wszystkim wcześniejsza tragiczna śmierć wyzwoliły ogromne emocje społeczne. Tak się przynajmniej wydaje na podstawie relacji mass mediów. Co jest u podłoża tych emocji? Czy to, że został zabity polityk? Czy to, że stało się to na scenie na oczach publiczności, w świetle reflektorów i przy kamerach? Czy też to, że przypisuje się temu jakieś konteksty polityczne?
Konsekwencje - tak, ale czy słusznie przypisuje się te konteksty? Bo była mowa o tym, że zabiła nienawiść - wielu polityków w ten sposób mówi - ale każde morderstwo ma za podłoże jakąś nienawiść. Tutaj była to chyba nienawiść kryminalisty, który chciał się zemścić w ogóle na społeczeństwie, na jakimkolwiek polityku, a politycy chętnie mówią teraz o mowie nienawiści, która to spowodowała - czy to jest rzeczywiście taka zależność?
- Myślę, że mamy tutaj do czynienia z sytuacją, w której Platforma Obywatelska próbuje dosyć intensywnie zdyskontować politycznie tę tragedię i mam taką intuicję, że jest wiele powodów, dla których te działania mogą mieć efekt dokładnie odwrotny. Myślę, że ci, którzy dwa dni po po śmierci Pawła Adamowicza mówią, że mamy do czynienia z mordem politycznym muszą sobie zdawać sprawę z tego - bo to są najczęściej bardzo inteligentni ludzie - że to ma mniej więcej taką samą moc perswazyjną i takie same uzasadnienie merytoryczne jak mówienie dwa dni po katastrofie w Smoleńsku, że to był zamach. Wydaje mi się więc, że tutaj mamy z jednej strony tę płaszczyznę próby wykorzystania pewnej dynamiki emocjonalnej i przesterowania jej na stronę pewnych efektów politycznych - to jest jak gdyby jeden element. Drugi element jest taki - my nie wiemy jeszcze wszystkiego w tej sprawie, ale wiele wskazuje na to, że to nie był atak o podłożu politycznym. Jeżeli mówimy o mordach politycznych, to one muszą być dokonywane albo z politycznych pobudek albo dla osiągnięcia pewnych politycznych celów. I tu mamy problem dlatego, że na razie wszystko wskazuje na to, że ten mord dokonany został z pobudek związanych z indywidualną zemstą człowieka, co do którego stanu psychicznego też są pewne uzasadnione wątpliwości. Jeżeli to miał być mord dokonany dla osiągnięcia pewnego celu politycznego, to powiedzmy sobie jasno, że korzystają na nim nie ci, którzy są o ten mord oskarżeni. W związku z tym myślę, że stwierdzenie iż mamy tutaj do czynienia z zabójstwem politycznym, to jest naprawdę stąpanie po bardzo cienkim lodzie.
A sama sprawa tzw. mowy nienawiści czy łączenia tej rzeczywiście chyba nienawiści, która jest w życiu politycznym, z tym mordem, z tym przestępstwem... Czy ona również nie jest stąpaniem po cienkim lodzie?
- W ogóle zagadnienie mowy nienawiści jest zagadnieniem bardzo delikatnym i myślę, że byłoby bardzo dobrze, gdyby udało się je od polityki, zwłaszcza bieżącej polityki oddzielić. Po pierwsze - myślę, że trzeba sobie jasno powiedzieć, że mowa nienawiści istnieje. To nie jest wymysł ot tak po prostu ideologiczny. Na swój użytek zakładam, że są dwa wyznaczniki podstawowe mowy nienawiści, pierwszy to jest nawoływanie do przemocy fizycznej wobec kogoś - to jest moim zdaniem sposób zupełnie niepodlegający interpretacji mowa nienawiści. Drugim istotnym składnikiem mowy nienawiści, który wydaje mi się też niespecjalnie podlega interpretacji, to jest dehumanizacja, tzn. przedstawianie przeciwnika w kategoriach mówiąc już wprost zupełnie zwierzęcych. czy odzwierzęcych, używanie metafor, słów, których zazwyczaj się wykorzystuje w kontekście zwierząt. Zresztą wiele studiów dotyczących propagandy totalitarnej pokazywało, że to jest jeden z takich podstawowych elementów, który bardzo często potem prowadzi właśnie do przemocy fizycznej wobec całych grup. Problem polega na tym, że w takim codziennym dyskursie politycznym jako przykłady mowy nienawiści podaje się często ostre, czasami pogardliwe, czasami prześmiewcze wypowiedzi, które zupełnie znamion tej minimalistycznej definicji nie wyczerpują. I wtedy grożą nam dwie rzeczy, tzn. po pierwsze grozi nam to, że zjawisko, które rzeczywiście powinno podlegać jakiejś kontroli, stanie się elementem takiej bezpośredniej walki politycznej i w gruncie rzeczy da to tylko asumpt do tego, żeby z jednej bądź drugiej strony podały coraz ostrzejsze i coraz mocniejsze słowa. Wracając do sprawy prezydenta Adamowicza, wydaje się, że to też jest dosyć naturalny kontekst interpretacyjny tej sprawy. My jesteśmy w tej chwili politycznie społeczeństwem dosyć mocno podzielonym. Czy jesteśmy społeczeństwem podzielonym bardziej niż np. są w tej chwili Brytyjczycy czy Francuzi, to nie wiem. Wydaje mi się, że nie ale być może jesteśmy podzieleni bardziej niż byliśmy do tego dotąd przyzwyczajeni i ten kontekst interpretacyjny zdaje się być tutaj naturalnym. Wydaje mi się, że wyciąganie wniosku iż agresja w przestrzeni publicznej miała bezpośrednie przełożenie na motywację zabójcy, w tym przypadku jest mocno naciągane i łatwo rysowanie takiej prostej linii przyczynowo-skutkowej podejrzewać o dosyć niskie pobudki polityczne.