Robert Szatkowski
Michał Jędryka: 13 stycznia ma odbyć się kongres Porozumienia. W "Rzeczpospolitej" można było przeczytać, że Jarosław Gowin, szef tej partii, minister nauki zaprezentuje plan dotyczący tzw. deglomeracji. Co to jest deglomeracja?
Robert Szatkowski: Jest to wyprowadzenie urzędów centralnych z Warszawy. Jest to wielka szansa dla mniejszych miejscowości, gdzie, czy poszczególne poszczególne ministerstwa czy odpowiednie departamenty maja szansę właśnie zostać wysłane do innych miejscowości, co wiąże się z szeregiem korzyści dla tych miejscowości.
Jaki efekt ekonomiczny, społeczny chce Porozumienie uzyskać w ten sposób?
Każde ministerstwo czy każdy urząd wysokiej rangi generuje nie tylko miejsca pracy, ale całą otoczkę techniczną. Urzędnicy, którzy tam pracują, prawdopodobnie będą tam mieszkać, to też się wiąże z, być może, poprawieniem transportu. Deglomeracja ma również na celu powstrzymanie drenażu małych miejscowości z ludzi, którzy, nie ma co ukrywać, uciekają do Warszawy, a tam jest tak wiele instytucji, że warto część wyprowadzić właśnie do mniejszych miejscowości.
Już rozpoczyna się rozmowa na temat kto z tego skorzysta? Michał Zaleski, prezydent Torunia, napisał na Facebooku, że apeluje do parlamentarzystów ziemi toruńskiej o wsparcie tej inicjatywy, już odezwała się pani poseł Anna Sobecka, że tę inicjatywę poprze, a w Bydgoszczy, zarówno pan, jak i radny Jarosław Wenderlich, niezależnie od siebie, zaproponowaliście, żeby coś zrobić z budynkiem na ul. Dworcowej.
Tak się złożyło, że rzeczywiście z radnym Wenderlichem, faktycznie niezależnie, wpadliśmy na ten sam pomysł. Jest taka możliwość, żeby wykorzystać budynek po dawnej dyrekcji kolei, wydaje się, że tak wielki i reprezentacyjny gmach zasługuje, żeby usadowić tam odpowiednie instytucje czy urzędy.
Co mogłoby się znaleźć w tym gmachu?
Zależy od rangi. W tym budynku jest 8 tysięcy metrów kwadratowych, jest stosunkowo trudny do utrzymania, w tym roku przypada 130 lat od oddania do użytku. Tak duży uniwersytet jak UMK, oddał ten budynek, nie mogąc go utrzymać, nie mając odpowiedniej koncepcji. Jako ciekawostkę powiem, że wartość budynku jest oceniana na około 5 - 6 milionów złotych, a koszt remontu to około 20 milionów złotych, bo to jest zabytek. Taki urząd centralny mógłby ten budynek wyremontować. Każda nowa instytucja, która trafi do Bydgoszczy jest cenna, wzmacnia rangę naszego miasta. To wszystko zależy od polityków, tak jak prezydent Zaleski, powinni już reagować, trzymać rękę na pulsie i lobbować z Bydgoszczą, za sprowadzeniem tutaj instytucji. (...).