O potrzebie pomagania, o formach pomocy, które Caritas prowadzi na co dzień i przed świętami, ale także o tradycji pozostawiania pustego nakrycia na wigilijnym stole. Jak zachowalibyśmy się w sytuacji pojawienia się w naszym domu osoby samotnej, bezdomnej, potrzebującej? Gościem Rozmowy dnia w Polskim Radiu PiK był ks. Wojciech Przybyła - dyrektor Caritas Diecezji Bydgoskiej.
Magda Jasińska: Wigilia to taki szczególny dzień. Zawsze zastanawiamy się czy jesteśmy w stanie wszystkim pomóc. Myślę, że ksiądz od wielu lat kierując taką instytucją też co roku się zastanawia czy jest w stanie pomóc wszystkim potrzebującym.
ks. Wojciech Przybyła: Potrzeby naszych podopiecznych czy tych osób, które przychodzą składając prośby są różnorakie. I te bardzo przyziemne można wypowiedzieć, ale potrzebne w postaci żywności i drobnych upominków: zabawek maskotek dla dzieci jakichś fajnych przyborów piśmienniczych, co może rozradować serce dziecka lub napełnić żołądek jego i jego rodziny to spełniamy każdą prośbę. Każdy kto w minionym czasie zgłosił się do nas z taką prośbą nie otrzymał negatywnej odpowiedzi. Wszyscy otrzymali paczki żywnościowe. To też jest taki moment, żeby podziękować wszystkim tym, którzy odpowiedzieli na projekty, które prowadziliśmy można by powiedzieć pilotażowo w zeszłym roku, w tym roku z fantastycznym zakończeniem. Pierwszy z projektów to „Tytka charytatywna dla Kujaw i Pomorza”. (...) Ona sprawdziła się fantastycznie. Cudowni ludzie w naszym regionie, cudowni kochani darczyńcy, którzy zobaczyli przez pryzmat tej papierowej torby drugiego człowieka, któremu można ofiarować w ten sposób miłość. Można by powiedzieć, że nigdy nie było tak dobrze - tak dobrej jakości upominków, żywności. Pojawiają się rzeczy, których dawno nie widzieliśmy, których dawno nie mogliśmy w takiej ilości ofiarować ludziom. Od razu zapala się światełko - jest wiele życzliwych i rzetelnych osób, które - zakładam - nie szczędzą grosza zarówno dla siebie na święta, ale również dla drugich. Naprawdę przepiękny dar serca. No i drugi projekt to przedświąteczne zbiórki zarówno przed świętami zarówno Wielkanocy jak i Bożego Narodzenia. Jest dużo życzliwości zarówno w zarządach spółek, które kierują wielkoformatowymi sklepami, jak i w małych sklepach. Włączają się i przepięknie zachowują się właściciele indywidualni, którzy pozwalają na to, aby nasi wolontariusze mogli wejść i kwestować żywność również w tych miejscach. (...) Jest też kolejna - duchowa przestrzeń, w której chcemy pokazać drugiemu człowiekowi, że nie jest sam. Kilka dni temu wspaniała Bydgoska Wigilia Miejska, która od wielu wielu lat gromadzi zarówno ludzi potrzebujących, ludzi z marginesu życia, ale również tych, którzy na te rzeczy również odpowiadają chętnie - bydgoszczan regularnie pracujących bądź studentów, emerytów, czy rencistów, którzy też chcą przyjść, złożyć życzenia, być w tej wigilijnej przestrzeni publicznej po to, żeby pokazać drugiemu człowiekowi, żeby on wiedział, że nie jest sam.
Nauczyliśmy się lepiej pomagać?
Zmienia się oblicze potrzeb, zmienia się oblicze Caritas. Trzeba ciągle czytać znaki czasu, bo one w perspektywie niemal dwóch dekad są absolutnie inne. Chociażby kwestie związane z pomocą dzieciom. Lata temu ogromnie dużo wysiłku, środków i możliwości stawialiśmy na dzieciaki - mamy samotnie wychowujące dzieci, dzieci niedożywione, dzieci adopcyjne, rodziny wielodzietne. Dzisiaj są pewne rozwiązania systemowe, państwo sobie wspaniale radzi. Skoro znalazło środki, chociażby 500 Plus czy później 300 Plus, my już widzimy, że nie musimy dopłacać już do ogromnej ilości obiadów w szkołach, bo te dzieci mają swoją godność - rodzice mają swoją godność i taką mamę stać na to żeby dzieciakowi wykupić posiłek, coraz mniej osób potrzebuje od nas wyprawek szkolnych, ale... Społeczeństwo się starzeje. stajemy się przestrzenią senioralną i to jest fakt. Te rozwiązania wchodzą, ale ich jest ciągle mało. Dlatego kwestia opieki nad osobami starszymi, opieki domowej, pomoc osobom samotnym...(...) Szukamy środków, żeby powstały domy dziennego pobytu, żeby powstało kolejne hospicjum, żeby mogła powstać rehabilitacja i wiele wiele takich planów paramedycznych czy opiekuńczych widzimy.
Podczas wieczerzy wigilijnej zwykliśmy zostawiać jedno dodatkowe nakrycie. Czy ksiądz wierzy w to, że gdyby zbłąkany wędrowiec zastukał do naszych drzwi, to byśmy chętnie go przyjęli? Widzę uśmiech na twarzy księdza...
Jest taki dowcip, że mamy przygotowane dodatkowe miejsce przy stole, ale klucz w drzwiach jest przekręcony i nikt nie wejdzie [śmiech]... Zarówno w zeszłym, jak i w tym roku włączyliśmy się w akcję Fundacji Schumana „Wigilia bez granic”. Zachęcaliśmy do tego, aby ludzie otwierali swoje domy dla emigrantów, dla ludzi, którzy są daleko od swojego domu. Odzew jest różny, ale jest coraz więcej odważnych osób.Ja nie byłbym zerojedynkowy, że chcemy, czy nie chcemy. Współczesny świat jest również światem ludzi złych i to źli ludzie uczą nas ogromnego dystansu i zamknięcia naszych drzwi (...), więc nie ma się też co dziwić, że ludzie podchodzą z pewną dozą dystansu, ale znam ludzi, i jest ich coraz więcej, którzy realnie to miejsce zostawiają dla drugiego człowieka i gdyby realnie, a nie tylko symbolicznie, przyszło co do czego, to myślę, że ta osoba znalazłaby tam miejsce. Są rodziny, które zapraszają osoby samotne. Z odpowiedzią też jest różnie. Często jest też tak, że zapraszane osoby są troszkę skrępowane...