Marcin Sypniewski
Michał Jędryka: Kilka dni temu partia Wolność i Ruch Narodowy zawarły koalicję do wyborów do europarlamentu. To bardzo różne ugrupowania, choć obydwa prawicowe. Co Was łączy?
Marcin Sypniewski: Na pewno w wyborach do europarlamentu łączy nas sprzeciw wobec centralizmu Brukseli, wobec polityki Unii Europejskiej. Sprzeciwiamy się, by Unia ingerowała w sprawy wewnętrzne państw, jak to miało miejsce w przypadku Polski. Uważamy, że UE nie powinna tego robić. Chcemy państwa suwerennego, które samo decyduje o swoich problemach i uważamy, że politycy Unii powinni zająć się bardziej sytuacją na zachodzie Europy, bo wszyscy widzimy, co się dzieje chociażby we Francji.
A co Pan uważa za ingerencję w wewnętrzne sprawy państwa?
- Nas przykład kwestie związane z reformą sądownictwa, z tymi niby zagrożeniami dla polskiej demokracji, które były przedmiotem debat w Parlamencie Europejskim. W tym przypadku niestety nagannie trzeba ocenić postawę polskich europosłów, chociażby z Platformy Obywatelskiej, którzy bardzo ostro krytykowali rząd podczas tej debaty. Zarówno Wolność, jak i Ruch Narodowy stoją na stanowisku, że problemy polskie musimy rozwiązywać w Polsce. Nie zgadzamy się na to, żeby donosić na własny rząd i prowadzić takie debaty w Parlamencie Europejskim, bo jest to nasza - Polaków - sprawa, w jaki sposób organizujemy sobie politykę we własnym kraju.
Po komunikacie, który został ogłoszony 6 grudnia, jednym z haseł, które przeczytałem było: „Łączy nas polexit”. Rzeczywiście chcecie być aż tak radykalni? Chcielibyście występowania z UE?
- Unia w takim kształcie, jak obecnie nie służy Polsce i Polakom. Po pierwsze – z powodu, o którym mówiłem, czyli ingerencji w sprawy wewnętrzne, po drugie – z powodu imigracji z krajów muzułmańskich. W Europie obecnie, zachodniej zwłaszcza, mieszka w tej chwili już ponad 20 mln muzułmanów. To zagrożenie zarówno dla bezpieczeństwa, jak i dla naszej cywilizacji oraz kultury. Niewątpliwie polityka UE jest drogą donikąd, wiedzie ku przepaści. Twardo się temu sprzeciwiamy.
Tak samo nie odpowiada nam polityka społeczna UE, która jest zdominowana przez partie liberalno-lewicowe. Ideologia, która jest szerzona na co dzień, bardzo nam się nie podoba, czyli walka z tradycją, również z wiarą, a także z naszą kulturą europejską. Temu wszystkiemu będziemy się z pewnością mocno sprzeciwiać (...).
To można zrozumieć, jeśli ktoś ma poglądy prawicowe. W polityce jednak nic nie jest nigdy czarno-białe. Czy korzyści, które Polska ma z członkostwa w UE są Pana zdaniem mniejsze niż zagrożenia, które Pan wymienił?
- Niewątpliwie sprawę należy oceniać na wielu płaszczyznach, ale musimy myśleć o tym, co jest „tu i teraz”. Na przykład wtedy, gdy patrzymy na konflikt na Ukrainie, który się zaostrza, a polityka Unii jest taka, by stanąć raczej po stronie Ukrainy. Uważamy, że w interesie Polski to nie leży i że polityka rządu, który od lat wspiera rząd Ukrainy, jest błędna. Ukraina jest państwem nam wrogim, w którym czci się Stefana Banderę – człowieka odpowiedzialnego za ludobójstwo na Polakach na Wołyniu. Nie powinniśmy tego państwa wspierać, a przede wszystkim nie powinniśmy dać się wciągnąć w tę wojnę, gdyż Polska nie ma żadnego interesu, by brać w niej udział (…).