Tomasz Latos
Michał Jędryka: Wczoraj zwołał pan konferencję prasową, w której poruszył pan nowy wątek, być może otworzył pan nowy etap w kampanii do zbliżających się wyborów. Wskazał pan, że Bydgoszczy zagraża utrata stołeczności w województwie. Czy to jest rzeczywiście realne zagrożenie? Czy ponad 300-tysięczne miasto takie jak Bydgoszcz mogłoby zostać sprowadzone do roli miasta powiatowego?
Tomasz Latos: To jest rzeczywiście bardzo poważne zagrożenie. Trzeba jasno podkreślić, Platforma Obywatelska ma w swoim programie likwidację urzędów wojewódzkich i przeniesienie wszystkiego do Urzędu Marszałkowskiego. Później, kiedy pytaliśmy co to znaczy dla Bydgoszczy, bo oznaczałoby to w naszym województwie jednoznacznie przeniesienie całego ośrodka władzy do Torunia, to zaczęto mówić rzeczy nawet jeszcze gorsze. Mówiono, że te urzędy będą rozesłane po województwie, coś będzie w Inowrocławiu, coś będzie w Grudziądzu, coś w Bydgoszczy. Krótko mówiąc, zupełna marginalizacja naszego miasta. Nie tak dawno była przeprowadzona analiza w jednej z toruńskich gazet, tam przedstawiono, że w zasadzie kompetencje będą skupione w rękach marszałka. Ja przeciwko takiemu czemuś protestuję, protestowałem i zrobię wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Przerażające jest to, że nie protestuje prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, nie protestują politycy Platformy Obywatelskiej z Bydgoszczy. W sobotę była konwencja, gdzie byli przedstawiciele zarówno .Nowoczesnej – pani Katarzyna Lubnauer, był Grzegorz Schetyna, była pani Barbara Nowacka i nikt tam nie protestował przeciwko tym planom. Nikt nie wszedł na mównicę, czy to Rafał Bruski, czy któryś z posłów z Bydgoszczy żeby powiedzieć "na to zgody nie ma, nie zgadzamy się na marginalizację Bydgoszczy". Ja widzę to co widzę i zadam takie smutne pytanie: czy dlatego buduje się trybuny na 300 osób na Torbydzie, a 450 na Astorii bo już przygotowujemy się, że będziemy miastem, które będzie coraz mniejsze?
Pan poseł pozwoli, że ja jeszcze wrócę do tego za chwilę ale chciałem zapytać o specyfikę tej kampanii bo poruszane są problemy o wyjątkowej wadze, problemy wręcz ustrojowe. Czy uważa pan, że te wybory mają specjalne znaczenie?
- Ja uważam, że tak. Szanowni państwo, uważam, że to nie jest tylko kwestia tego, że państwo wybiorą Tomasza Latosa, Rafała Bruskiego, Marcina Sypniewskiego czy pozostałych dwóch kandydatów. To wygląda na to, że my będziemy decydować, nie na 4 a 5 lat o tym, jaka będzie przyszłość naszego województwa i Bydgoszczy. Czy Bydgoszcz zostanie zmarginalizowana, czy nie. Moim zdaniem są to wybory absolutnie kluczowe. Wokół tej problematyki związanej z przyszłością mojego kochanego miasta, ale także przyszłością województwa, powinna się koncentrować cała uwaga i powinny się koncentrować całe pytania, które w tej debacie się pojawiają. Jeżeli my się damy teraz zepchnąć do roli ośrodka, który będzie marginalizowany, który będzie całkowicie podporządkowany Toruniowi, gdzie będzie w dalszym ciągu rządzić marszałek Całbecki, bo głos na Platformę jest tak naprawdę głosem na Całbeckiego. Na dodatek władze Platformy pozwolą na zlikwidowanie Urzędu Wojewódzkiego i przeniesienie wszystkiego do Torunia. To będzie to oznaczało nic innego, jak tylko - przy moich protestach i protestach większości mieszkańców - całkowite zmarginalizowanie Bydgoszczy przy milczeniu Platformy Obywatelskiej.
Tym bardziej, że te wybory otwierają całą serię wyborów, bo za rok czekają nas parlamentarne, wcześniej do Parlamentu Europejskiego, prezydenckie.
- Tak to wygląda, więc zdecydowanie namawiam wszystkich państwa do aktywności i do domagania się odpowiedzi w tej sprawie, ponieważ za parę lat nie będzie o czym dyskutować. Są plany takie, że Bydgoszcz w przyszłości - mówię tutaj o pewnych szacunkach - będzie coraz mniejsza, będzie miała coraz mniej mieszkańców. Jeżeli Bydgoszcz zostanie sprowadzona do roli miasta powiatowego, to wówczas rzeczywiście te kasandryczne wizje będą się spełniały. To jest coś, co moim zdaniem jest absolutnie fundamentalne dla przyszłości naszego miasta, które i tak według rankingów najważniejszych ośrodków badawczych okazuje się, że nawet w 50% nie dorównuje - jeżeli chodzi o różne elementy rozwoju i perspektywy - innym miastom wojewódzkim. Tak to wygląda. Jesteśmy poniżej 50%.
Można szukać pewnych kryteriów tego dorównywania, ale mówił pan wczoraj o pieniądzach. Wspomniał pan o 360 milionach złotych np. na budowę torów kolejowych i innych inwestycjach, że w Toruniu inwestuje się więcej.
- Tak to niestety wygląda. Jeżeli jest szansa, żeby wybudować kolej do lotniska, to ten projekt jest jakoś zagubiony, nie ma wsparcia i te szanse się marnują. Inwestycja realizuje się poza naszym regionem. Jeżeli jest kwestia portu multimodalnego, to on dziwnym trafem wypada ze strategii województwa, a zamiast tego załatwia się, jak rozumiem z Brukselą, możliwość przeniesienia tych 15 milionów Euro na ścieżki rowerowe. Ścieżki rowerowe w regionie to ważna rzecz, ale dla Bydgoszczy i regionu port multimodalny jest ogromną, wręcz gigantyczną szansą na nowe miejsca pracy. Takich przykładów można podawać wiele, przy bierności polityków Platformy Obywatelskiej z Bydgoszczy, którzy pozwalają na działania polityków Platformy z Torunia, takich jak Tomasz Lenz, Piotr Całbecki. Nie dziwię się, że Tomasz Lenz walczy o Toruń, bardziej dziwię się, że marszałek Całbecki nie walczy równomiernie o cały region i dzieli te pieniądze, że "per capita" Toruń ma dwa razy więcej niż Bydgoszcz, a my jesteśmy na poziomie pewnie pięknej miejscowości, jaką jest Chodecz. Taka jest skala tych pieniędzy na głowę mieszkańca, jeżeli chodzi o inwestycje w naszym mieście. To wszystko pokazuje właśnie tę marginalizację.
Na koniec chciałbym wrócić do tych obiektów sportowych, o których pan wspomniał. Okazuje się, że 8 października organizacja pozarządowa European Capitals and Cities of Sport Federation z siedzibą w Brukseli przyznała Toruniowi tytuł Europejskiego Miasta Sportu 2019. Jak pan to skomentuje?
- Mogę z jednej strony pogratulować, ale z pewną zazdrością, bo to Bydgoszcz miała być miastem sportu. W ten sposób reklamował się Rafał Bruski. Reklamował się też z Tomaszem Gollobem i gdzie ten sport? Gdzie Polonia? Na końcu rozgrywek żużlowych. Gdzie Zawisza z piłkarzami? Nawet nie pozwala się tym piłkarzom grać na obiektach Zawiszy. Tutaj też potrzeba wręcz rewolucyjnej zmiany i prawdziwego wsparcia ze strony miasta, żebyśmy za kilka lat mogli powiedzieć o Bydgoszczy, że znów jest miastem sportu, tak jak to było w przeszłości.