Czy region kujawsko-pomorski jest w ogonie w wykorzystywaniu unijnych pieniędzy - jak mówią przedstawiciele rządu - czy w czołówce, jak twierdzi marszałek województwa? Czy województwo będzie walczyć, razem z innymi regionami, o budowę drogi S-10 i wspólny bilet kolejowy na wszystkich polskich trasach? Czy Opera Nova w Bydgoszczy doczeka się czwartego kręgu, a Filharmonia Pomorska - gruntownej rewitalizacji? Odpowiedzi na te w "Rozmowie dnia" w Polskim Radiu PiK. Gościem Marcina Kupczyka był wicemarszałek województwa, Zbigniewa Ostrowskiego.
Marcin Kupczyk: Panie marszałku, dobiega końca obecna kadencja samorządu, czas biegnie bardzo szybko. Chciałbym zapytać, może dość przewrotnie, jak pan widzi koniec tej kadencji, która przed nami? Jak będzie za 5 lat wyglądać nasze województwo?
Zbigniew Ostrowski: - Za 5 lat będziemy funkcjonowali w zupełnie innych warunkach, bo jeżeli do 2018 roku dodamy 5 lat, to będzie 2023 rok. Wtedy musimy rozliczyć drugą perspektywę unijną, a zatem jesteśmy przekonani, że te wszystkie wielkie projekty, które w tej chwili rozpoczęliśmy, zostaną doprowadzone do końca przynajmniej z takim rezultatem, jak pierwsza perspektywa unijna Powstanie wiele nowych inwestycji, chociażby te, o których się głośno mówi np. rozbudowa naszych instytucji kulturalnych, ale przede wszystkim w tym czasie będziemy koncentrowali się na człowieku i na ogromnych programach społecznych. Myślę, że jest to potrzeba chwili.
Będzie piękniejszy ten region za 5 lat?
- Będzie piękniejszy. Gdybyśmy zobaczyli, jak on piękniał przez ostatnie kilkanaście lat, kiedy rozpoczęła się namacalna pomoc Europy. Jeśli chodzi o środki, to będzie cały czas trwało. Będziemy musieli bardzo poważnie myśleć o tym, że kolejna perspektywa Unii będzie zupełnie inna i w tej chwili przygotowujemy mechanizmy i instrumenty finansowe, żeby - bez lub w ramach innego wsparcia Europy - móc interweniować na polach, które będą tej interwencji wymagały.
To wsparcie będzie już wówczas mniejsze.
- Będzie mniejsze, natomiast niewątpliwym sukcesem tej kończącej się kadencji jest to, że udało nam się powołać Kujawsko–Pomorski Fundusz Rozwoju, który - mamy nadzieję, że w najbliższym czasie - zmieni się w Bank Inwestycyjny (…). Mamy zgromadzone około miliarda złotych, żeby wspierać potrzebne inwestycje, pomagać przedsiębiorcom, pomagać samorządom.
W skali całego kraju, jeśli chodzi o wykorzystywanie unijnych funduszy, zagrożonych jest 400 milionów euro, a w województwie kujawsko-pomorskim 64 miliony euro. Tyle może stracić nasz region. Tak uważa minister inwestycji i rozwoju pan minister Kwieciński. Powtarzał to w maju br., kiedy był gościem Polskiego Radia PiK. Mówił o tym w sierpniu i mówił o tym aż dwukrotnie we wrześniu. "Nie mam wpływu na to, co się stanie z tymi pieniędzmi, bo nimi zarządzają marszałkowie. Jeśli tych pieniędzy nie wydadzą, to one bezpowrotnie przepadają i to województwo kujawsko-pomorskie obok małopolskiego ma największą w skali kraju zagrożoną kwotę". Nasze województwo, zdaniem ministra Kwiecińskiego - co powtarzał kilkakrotnie w ciągu tego roku - jest na szarym końcu.
- Gołym okiem i gołym uchem widać i słychać, że rząd wyruszył w samorządową kampanię wyborczą po kraju. Premier Morawiecki ze swoimi ministrami odwiedza różne regiony i lobbuje na rzecz swojej opcji politycznej. Również minister Kwieciński, którego bardzo cenię, odwiedza nasz region i używa instrumentów propagandy. Takim instrumentem propagandy jest strach. Oparcie propagandy na strachu i mówienie ludziom, że coś nam przepadnie, że coś nam ktoś zabierze. Otóż chcę powiedzieć dobitnie i jednoznacznie: wszystkie wskaźniki, na które czeka Europa w tzw. mechanizmie "n+3", które groziłyby ewentualnie odebraniem nam środków, zostaną osiągnięte jeszcze we wrześniu tego roku. Dokładnie za kilkanaście dni wykonamy to, na co czeka Europa w mechanizmie "n+3". Wypowiedział tę kwestię wczoraj marszałek Całbecki na konferencji prasowej, a o 15:05 z Regio Poland dostaliśmy taką oto wiadomość: „Potwierdzamy wypowiedź Piotra Całbeckiego. Na podstawie prognoz certyfikacji przesłanych do Komisji Europejskiej, Komisja Europejska nie dostrzega zagrożenia utraty środków przez żaden z Programów Regionalnych, w tym również przez region kujawsko–pomorski. Przy okazji, ponieważ cały czas rząd troszczy się o powodzenie naszych Programów Operacyjnych, warto dodać jakie nastąpiły opóźnienia w ich realizacji na początku perspektywy. Przede wszystkim, jeżeli chodzi o opóźnienia, które niestety były za sprawą rządu, warto powiedzieć, że zbyt późno wprowadzono zmiany do ustawy "prawo zamówień publicznych". Opóźniło to o pół roku aktualizację Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych, na której oparta była cała interwencja w oczyszczalnie ścieków. Z kilkumiesięcznym opóźnieniem weszła dopiero w kwietniu 2016 roku. Późne uchwalenie ustawy o rewitalizacji w październiku 2016 roku, brak aktualizacji planów gospodarki wodami w dorzeczach, brak i opóźnienie w opracowaniu map potrzeb zdrowotnych, które wstrzymały nam inwestycje zdrowotne. To są fakty. Jeśli mówimy o naszym miejscu w Polsce, jeżeli chodzi o poziom certyfikacji na koniec sierpnia, to jesteśmy obecnie na przedostatnim miejscu. Gdyby jednak wziąć pod uwagę nie wskaźniki procentowe, tylko kwoty, które są certyfikowane, czyli rozliczone z Europą, to za nami są jeszcze województwa lubuskie, opolskie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko–mazurskie. Różnice między tymi województwami poza czołówką, to jest różnica kilkudziesięciu milionów. Kilkudziesięciu milionów w tej perspektywie, która daje nam do dyspozycji 9 miliardów złotych.
Oczywiście o tym przekonamy się gdy zakończy się odpowiedni okres na rozliczanie tych pieniędzy, kiedy rzeczywiście będziemy wiedzieć.
- Warto dodać, że to wszystko dzieje się w kontekście pochwał ze strony Ministerstwa Rozwoju i Inwestycji, które bardzo chwaliło nas za wykorzystanie Funduszy Europejskich w pierwszej perspektywie. Zostaliśmy wyróżnieni przez Komisję Europejską jako województwo, które najlepiej te środki wykorzystało. W ramach 100% środków europejskich osiągnęliśmy 140% efektu.
76 milionów złotych wsparcia na budowę czwartego kręgu bydgoskiej Opery Nova, 150 milionów na gruntowną rewitalizację Filharmonii Pomorskiej. Takie informacje trafiły już do przestrzeni publicznej. Dało się je słyszeć nawet w eterze. Czy to fakty?
- Tak. My żyjemy z tymi liczbami od kilku miesięcy, ponieważ ludzie oczekują nie deklaracji, tylko faktów. Teraz mówię o faktach. Kilkanaście dni temu na sesji Rady Miasta w Bydgoszczy przedstawiłem plan związany z czwartym kręgiem. On jest w tej chwili realizowany. W najbliższy poniedziałek (24.09) na sesji sejmiku zostanie podjęta uchwała w sprawie zmian w budżecie, gdzie zostaną do budżetu wprowadzone pieniądze, które dostaniemy z miasta na uruchomienie pierwszego etapu rozbudowy czwartego kręgu i do połowy października obiecałem, że uruchomiony zostanie przetarg na dokumentację rozbudowy czwartego kręgu Opery Nova, czyli rozpoczniemy tak naprawdę budowę. Jeżeli chodzi o Filharmonię Pomorską, to oczywiście potwierdzam te kwoty, o których pan mówi, ale tam ten proces przyspieszy samą budowę w momencie, kiedy będziemy mieli decyzje Rady Miasta Bydgoszczy w sprawie zmian w planie zagospodarowania przestrzennego. Pieniądze w związku z modernizacją i rozbudową Filharmonii Pomorskiej już wydajemy. Kilkanaście milionów z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko przeznaczyliśmy na zakup znakomitych instrumentów muzycznych.
11 regionów chce wspólnego biletu kolejowego. Po stronie Ministerstwa Infrastruktury i PKP jest gotowość do wprowadzenia wspólnego biletu już od grudnia 2017, czyli od nowego rozkładu jazdy. Dziś potrzebna jest tylko zgoda organizatorów przewozów, czyli marszałków. Prezes PKP mówi: "Jeśli marszałkowie nie dołączą do wspólnego biletu, to pasażerowie z tych regionów nie skorzystają z tańszych biletów". Mogłem jeszcze kilka dni temu przeczytać, że wśród tych 11 regionów nie ma naszego.
- Jesteśmy. Dokładnie przedwczoraj podpisałem pismo do Ministra Infrastruktury i prezesa Przewozów Regionalnych, że jesteśmy zwolennikami wprowadzenia wspólnego biletu. Wchodzimy w tę inicjatywę. Uważamy, że to jest naprawdę wielkie udogodnienie dla pasażerów. Wysłaliśmy także pismo, które wyraża naszą troskę, by realizacja wspólnego biletu uwzględniała także ulgi dla osób uprzywilejowanych. Szczególnie jeżeli chodzi o niepełnosprawne dzieci, inwalidów wojennych, bo to rozwiązanie, które nam przedstawiono, tego nie uwzględniało. Rozumiem, że to jest powód bardziej techniczny niż intencjonalny.
Pozwoli pan, że zacytuję Wojciecha Jaranowskiego, wieloletniego radnego województwa. - "Stawiamy na zrównoważony rozwój. Nie może być tak, że Bydgoszcz i Toruń rozwijają się kosztem mniejszych ośrodków, gdzie brakuje na remonty i przebudowę dróg" - Zgadza się pan z tą opinią?
- Powiem tak: jeżeli chodzi o Bydgoszcz i przebudowy dróg, Bydgoszcz - podobnie jak Toruń - ma w tej chwili program przebudowy dróg. Te modernizacje oparte są na środkach krajowych z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Jeśli chodzi o moją aktywność jako członka zarządu w mijającej perspektywie, to udało mi się załatwić pieniądze na rozbudowę, a właściwie dokończenie rozbudowy Trasy Uniwersyteckiej, która w tej chwili napotyka na pewne problemy. Te 30 milionów na dokończenie tej inwestycji jednak trafiło z kasy europejskiej. Natomiast z drogami mamy pewien problem. Polega on na tym, że nie brakuje nam ani chęci ani pieniędzy, żeby to robić. Nie brakuje nam pomysłów na to, jak zdobywać te pieniądze, tylko być może ta opinia Wojtka Jaranowskiego wynika z tego, że na tych budowach przeżywamy pewne trudności, jak wszyscy, którzy w tej chwili inwestują np. w drogi. Otóż swego czasu rząd, także ustami ministra Kwiecińskiego, bardzo wszystkich dopingował do zwiększenia kontraktacji pieniędzy europejskich, czyli podpisywania umów.
Wtedy nastąpiła akumulacja wszystkich budów...
- Dokładnie. To rozjechało rynek inwestora.
Ostatnia rzecz panie marszałku. Na jednym z portali znalazłem taki tekst: "Koalicja Obywatelska PO i .Nowoczesnej zatwierdziła listy do sejmiku. Liderem listy z Bydgoszczy ma być wicemarszałek Zbigniew Ostrowski, którego przez lata bydgoskie struktury Platformy Obywatelskiej nie uznawały za przedstawiciela Bydgoszczy". Sugerowano nawet podejrzliwość bydgoskich działaczy Platformy Obywatelskiej z powodu związków z Toruniem i marszałkiem Całbeckim. Jest pan bydgoskim, toruńskim czy wojewódzkim samorządowcem?
- Drodzy państwo, od 20 lat jestem mieszkańcem Bydgoszczy. Odrobiliśmy ogromną lekcję zaufania, zrozumienia i współpracy. Chcę powiedzieć, że na tej liście znalazłem się także z woli struktur Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy. Była to kandydatura poza wszelką kontrowersją, sporem itd. To nie jest mój sukces. To jest sukces nas wszystkich, że w tej chwili współpraca Bydgoszczy z Samorządem Województwa wygląda naprawdę bardzo dobrze. Nieskromnie powiem, że jest w tym trochę mojej zasługi.