Irena Paczkowska
Michał Jędryka: Przedstawia się pani jako społecznik. Poseł Paweł Szramka, kiedy przedstawiał panią jako kandydata na prezydenta Torunia mówił, że pomaga pani wielu ludziom. Na czym polega ta pomoc?
Irena Paczkowska: Jestem bardzo wrażliwą osobą na problemy ludzi. Zawsze coś robiłam dla słabszych - dla tych, którzy sobie nie radzą albo mniej radzą. W jaki sposób realizuję tę pomoc? Na przykład około 20 lat temu zostałam poproszona o wsparcie dla Fundacji imienia Brata Alberta, oddział w Otłoczynie. Chodziło o bezpieczeństwo podopiecznych, zorganizowanie ogrodzenia. Postanowiłam się tym zająć. Zaangażowałam do tego jeszcze kilku innych przedsiębiorców, którzy mieli bardzo otwarte serca oraz kieszenie i udało się. Zrobiliśmy to ogrodzenie, podopieczni czują się bezpieczni, do dziś korzystają z tego, co udało się im przeze mnie zorganizować. (...) Lubię bardzo koordynować - mam taką moc przekonywania i wciągania innych do współpracy. Organizowałam także zbiórkę pieniędzy dla wielu potrzebujących ludzi. Wykorzystywałam do tego na przykład produkty, które są wykonywane przez uczestników warsztatów terapii zajęciowych i sprzedawałam jako cegiełki - ile kto mógł, tyle dał. Potem te pieniądze były wykorzystywane na przykład dla dziewczynki, która była chora na nowotwór. Pomagam również przedsiębiorcom - tym, którym nie powodzi się za bardzo, którzy popełnili błędy na swojej ścieżce zarządzania, skutkujące tym, że musieli ogłosić upadłość.
Z sukcesem pomaga pani tym przedsiębiorcom?
Kiedy już ogłoszona jest upadłość, to właściciele tych firm nie mają się dokąd zwrócić, nie wiedzą co zrobić, są bardzo mocno załamani. Ich psychika nie jest w najlepszej kondycji, czują się niepotrzebni i wykluczeni, bo przecież popełnili błędy. Staram się ich podtrzymać na duchu i pomóc w ten sposób, że przywracam ich na rynek pracy.
Przejdźmy do spraw programowych. Nie przedstawiła pani jeszcze zbyt wielu propozycji, ale z dotychczasowych doniesień o pani kandydaturze można znaleźć hasło" "Bogactwo miasta i mieszkańców". Co ono oznacza?
Mamy przygotowaną strategię dla Torunia, które jest miastem z przyszłością i skupiamy się na trzech filarach: bogactwie, bezpieczeństwie i komforcie życia, a także społeczeństwie obywatelskim. Jeśli chodzi o bogactwo, to chcemy pracować bardzo mocno nad zrównoważonym budżetem Torunia. Chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, aby w Toruniu nie było deficytu. Zadłużenie miasta sięga około miliarda złotych.
Wszystkie miasta w tej chwili żyją na kredyt, to pewien standard.
Czy to jest standard? Toruń jest w niechlubnej pierwszej piątce najbardziej zadłużonych miast w Polsce. Myślę, że warto znaleźć się może na czwartym miejscu, ale w odwróconej sytuacji.
A jeśli chodzi o bezpieczeństwo?
Poziom bezpieczeństwa stanowi jedną z podstawowych potrzeb każdego z mieszkańców. Bezpieczeństwo jest rozumiane w naszej strategii wielowymiarowo. Chcemy zająć się bezpieczeństwem przestrzeni, czyli infrastrukturą drogową, miejscami wypoczynku, architekturą, oświetleniem. Bezpieczeństwo rozumiemy również jako bezpieczeństwo ekologiczne, związane z dostępem do podstawowych usług edukacyjnych, zdrowotnych, komunikacji miejskiej, dostępem do instytucji, do doświadczeń. Rozumiemy je także jako bogactwo mieszkańców Torunia. Jeśli chodzi o komunikację miejską, z badań przeprowadzonych przez studentów naszego uniwersytetu, związanych z przemieszczaniem się mieszkańców środkami komunikacji miejskiej wynika, że respondenci ocenili tę sferę bezpieczeństwa niezbyt przychylnie, zwłaszcza w kontekście potrzeb pasażerów - osób niepełnosprawnych, rodziców z dziećmi i osób starszych. Myślę, że warto nad tym popracować. A jeśli chodzi o bezpieczeństwo związane infrastrukturą drogową, warto popatrzeć na ten element z perspektywy, kiedy ruch samochodowy był zdecydowanie mniejszy - kiedy budowaliśmy ulice i przystanki. Dzisiejsze obciążenie ruchu powoduje, że te miejsca przestają być bezpieczne. Ważne jest, aby przebudowa ulic pod kątem bezpieczeństwa była bardzo mocno zauważana na tym etapie wyborów samorządowych. Chcielibyśmy zwiększyć to bezpieczeństwa poprzez zwężanie ulic i budowanie przeszkód, które wymuszają zmniejszanie prędkości. Chcielibyśmy też pracować nad programem budowy i modernizacji dróg nie tylko na osiedlach mieszkaniowych, o czym się już wiele mówi i robi. Chodzi nam również o modernizację czy też budowę dróg dojazdowych do toruńskich firm, bo przedsiębiorczość jest bardzo ważna.
Chciałbym jeszcze zapytać o to ostatnie hasło: "Społeczeństwo obywatelskie". Wszyscy właściwie szermują tym hasłem, wszyscy o tym mówią, ale co ono oznacza?
Chcielibyśmy wprowadzić realną partycypację społeczną mieszkańców, organizacji pozarządowych i przedsiębiorstw, stworzyć rzetelną współpracę sektora publicznego z sektorem prywatnym oraz społecznym i włączyć przede wszystkim mieszkańców w procesy decyzyjne w mieście. Uważam, że Toruń nie jest miastem przyjaznym mieszkańcom i chciałabym to zmienić, właśnie ze względu na to, że nawet jeśli są podejmowane konsultacje społeczne, one nie są wiążące. Chciałabym oddać miasto mieszkańcom, żeby to mieszkańcy współdecydowali o tym, jak w ich mieście będzie się żyło, pracowało, co będzie sprawiało, że ludziom będzie się chciało w tym mieście przebywać, żyć, rozwijać i pracować.
Pamięta pani wyniki wyborów na prezydenta Torunia z 2014 roku? Przypomnę - urzędujący prezydent Michał Zaleski otrzymał 70 proc. głosów, Joanna Scheuring-Wielgus 17 proc., Zbigniew Rasielewski 9 proc. i Jacek Kostrzewa 3 proc. Czy liczy pani na to, że jako zupełnie nowa kandydatka wygra pani wyboru?
Startuję po to, żeby wygrać, natomiast o tym, kto będzie prezydentem Torunia zdecydują mieszkańcy. Niezależnie od tego, jaka będzie ich wola, to ją uszanuję. Wszystko okaże się 21 października.