Marcin Sypniewski
Michał Jędryka: Widzę, że pan wyjął rekwizyt, budzik pan postawił na stole, dlaczego?
Marcin Sypniewski - Ten zegar odlicza czas dla Bydgoszczy. To jest ten czas, który już minął ale też ten, który odchodzi. Jestem głęboko przekonany, że czas Rafała Bruskiego się skończył. Minęło już blisko 3000 dni jego prezydentury i nie rozwiązał problemu bydgoszczan. Czas na zmiany, czas na nowe otwarcie, nową energię, nowe pomysły. I właśnie ten czas jest symbolem naszej walki o Bydgoszcz, o jej przyszłość.
Czyli to jest taki symbol taka myśl przewodnia pańskiej kampanii...
- Oczywiście, tak
Swoją konferencję prasową poświęcił pan wczoraj bezpieczeństwu. Rudolf Giuliani, były burmistrz Nowego Jorku, jest dla pana wzorem. Chciałby pan oczyścić Bydgoszcz z drobnej przestępczości. A co np. z bezdomnymi przy dworcu PKP?
- Mówiłem wczoraj o tych problemach, które najbardziej bolą bydgoszczan, czyli o tym zjawisku szpecenia miasta przez pseudo "graficiarzy", przez napisy na murach, również o zakłócaniu porządku publicznego przez osoby, które często po alkoholu hałasują na osiedlach, uniemożliwiają wypoczynek w ciszy nocnej i tymi problemami trzeba by się przede wszystkim zająć. Jak mówiłem, wypowiem wojnę wandalom i chuliganom .
Wypowie pan wojnę, ale czy z "graficiarzami" ktokolwiek na świecie wygrał? Chyba nawet Giulianiemu się to nie udało...
- Giulianiemu udało się w ciągu trzech lat doczyścić Nowy Jork z napisów i rysunków na murach. Bydgoszcz jest trochę mniejsza od Nowego Jorku, zatem tutaj zajmie to trochę mniej czasu. Następnie trzeba po prostu konsekwentnie walczyć. Oczywiście nigdy nie wyeliminujemy wszystkiego, natomiast musimy dać jasny sygnał, że nam się to nie podoba, że wandale nie mają u nas czego szukać. Jeżeli chcą dalej niszczyć czyjeś mienie, to niech jadą gdzie indziej
Ale zapytam o sposoby... Pan proponuje wzmocnienie Straży Miejskiej. Czy rzeczywiście? Z jednej strony pan chce tę Straż wzmacniać, z drugiej strony pojawiają się głosy, że może by Straż Miejską zlikwidować, bo jest policja. Po co właściwe są dwie służby? Teraz jedną chcemy reformować, bo może policja jest niewydolna...
- Jestem przekonany, że Straż Miejska po reorganizacji przeze mnie będzie do zaakceptowania przez mieszkańców. Dlatego, że dzisiaj niestety głównym zajęciem Strażników Miejskich są parkingi, parkowanie w centrum. Myślę, że to nie jest najważniejszy problem. Dużo większy problem wiąże się z tym, że mieszkańcy Bydgoszczy chcą żyć bezpiecznie i mają dosyć tej brzydoty, która ich otacza - czyli tych oszpeconych murów, garaży i innych obiektów. I tym właśnie Straż Miejska powinna się zająć - utrzymywaniem bezpieczeństwa i porządku, a nie parkowaniem. Czyli jest to nie tyle wzmocnienie, co spełnienie tej funkcji, której mieszkańcy oczekują.
I myśli pan, że będzie w tym skuteczna Straż Miejska?
- Myślę że tak, ale będą to będą działania oczywiście połączone z policją. Jak wspominałem wczoraj na konferencji prasowej, będą też patrole policyjne dokupione przez miasto, gdyż Straż Miejska nie ma tych wszystkich uprawnień, które posiada policja i udział policji jest tutaj niezbędny.
Pan mówi, że Straż Miejska zajmuje się przede wszystkim źle parkującymi kierowcami. Tylko, że jakiś porządek na parkingach też ktoś musi utrzymywać. Ktoś musi tą niewdzięczną funkcję pełnić, bo za chwilę również mieszkańcy zaczną pana krytykować, że jest straszny bałagan na parkingach.
- Oczywiście, porządek musi być zachowany, natomiast problem w Bydgoszczy polega np. na tym, że do dzisiaj Zarząd Dróg Miejskich nie potrafi sobie poradzić z problemem płatności kartą za parkingi. Do dzisiaj nie możemy dokupić sobie czasu na parkowanie, który się skończył. Do dzisiaj nie ma takiego mechanizmu, jeżeli zmienia się strefy parkowania, żeby można było dokupić bilet. I najpierw trzeba by się zajęć tymi problemami. Większość interwencji dotyczy właśnie takich rzeczy. Nie oszukujmy się, nie ma aż tylu przypadków osób parkujących wbrew wszystkim normom. Zazwyczaj chodzi o osoby, które delikatnie przekroczyły normy.
Wrócę do mojego pierwszego pytania, bo takim elementem, który wpływa na bezpieczeństwo właśnie, jest koczowanie m.in. bezdomnych na dworcu. I nikt sobie z tym problem nie umie poradzić. Pan był umiał?
- Tak jak mówiłem, trzeba postawić na walkę o zapewnienie bezpieczeństwa i porządku. Jeżeli władze ignorują problem, bo ignorują, to wówczas ten problem dalej istnieje i te osoby czują się też bezkarne. Tutaj samo odczuwanie też nie jest problemem. Jest nim często zaczepianie spokojnych mieszkańców Bydgoszczy i w takich przypadkach służby powinny reagować. To jest naturalne.
Wrócę jeszcze do pana wzoru - Rudolfa Giulianiego. Ten człowiek ma też inną stronę, on był właściwie liberałem, również obyczajowym. Jeśli chodzi o np. parady homoseksualistów, on z przyjemnością by pewnie na nie zezwolił. Czy pan również zezwoli na takie rzeczy w Bydgoszczy, gdyby pan został prezydentem?
- Nasz komitet - komitet Czasu Bydgoszczy charakteryzuje się tym, że odrywamy się od tych kłótni partyjnych, które mają miejsce, gdyż one nie służą ani Polsce ani Bydgoszczy i chcemy zerwać z tymi tematami, które są cały czas obecne w debacie publicznej. Jednoczymy różnych ludzi - zarówno takich, którzy mają serce bardziej po lewej stronie czy bardziej po prawej stronie - jest to niewątpliwie duży problem. Pytanie, jak taka parada miałaby wyglądać, którędy miałaby iść. Jeżeli nie obrażałby uczuć osób, które stoją gdzieś z boku i się przypatrują, oczywiście ciężko na nią nie zezwolić. Przepisy mamy takie, jakie są. Nie zawsze prezydent miasta ma instrumenty do tego, żeby samodzielnie o tym decydować. Myślę, że ten problem opiera się na tym, że samorządy w Polsce nie mają tyle samodzielności, ile powinny mieć.
Na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy stoją od dawna budynki po dawnych Młynach Rothera. Kiedyś pan powiedział w wywiadzie, że chętnie by pan widział kasyno w tych budynkach. One już zyskały inne przeznaczenie. Wiadomo, że tam będzie Centrum Kultury. Czy panu się podoba to rozwiązanie, czy może wolałby pan inne?
- Według mnie Wyspa Młyńska jest miejscem, które bydgoszczanom kojarzy się z rozrywką. Bydgoszczanie chodzą na Wyspę Młyńska dlatego, że jest tam ładnie i chcą tam spędzić czas wolny z rodziną, z dziećmi. Brakuje tam chociażby miejsc, gdzie naprawdę dzieci mogłyby się bawić. Myślę, że najlepszą funkcją dla Młynów Rothera byłoby utworzenie tam właśnie takiego centrum rozrywki dla dzieci. Miasto mogłoby po preferencyjnych stawkach wynajmować tamte lokale i w ten sposób byśmy uzupełnili Wyspę Młyńską o to, czego mieszkańcy oczekują. Nie wierzę, że projektowane muzeum spełni rzeczywiście tę funkcję dla mieszkańców Bydgoszczy. Nie będzie to obiekt, który uzupełni dotychczasowe funkcje Wyspy Młyńskiej.
Chciałby pan wprowadzić strefy wolne od zakazów. Będzie można grillować, będzie można pić alkohol... gdzie? Np. właśnie na Wyspie Młyńskiej?
- Myślę, że Wyspa Młyńska nie jest takim miejscem. Tutaj bardziej trzeba by zasięgnąć opinii mieszkańców, rad osiedli, społeczności lokalnych... Dlatego, że to oni najlepiej wiedzą, gdzie takie miejsce się znajduje, które nie przeszkadzałoby też pozostałym mieszkańcom. Chodzi o t , żeby w tej strefie wolnej od zakazów rzeczywiście można było rozpalić tego grilla, ale tak, żeby nie utrudniać życia sąsiadom.
Czy to nie jest sprzeczne z tym postulatem bezpieczeństwa? Bo jednak te osoby, które spożywają alkohol, zdarza się , że bywają agresywne i zaczepiają innych.
- Absolutnie jest z tym zgodne. Dlatego, że będą to miejsca wyznaczone z góry, każdy będzie wiedział, że tam właśnie jest takie miejsce i będą one oczywiście pod kontrolą służb porządkowych, które będą pilnować, żeby nic się tam nie stało... Chcę życzyć Bydgoszczy dynamicznego rozwoju, a mieszkańcom radosnego spokoju. Dziękuję serdecznie.