Robert Rejniak
Magda Jasińska: Czy dopalacze są obecnie najgroźniejszymi narkotykami?
Robert Rejniak: Z punktu widzenia terapeutów uzależnień dopalacze zawsze były narkotykami. To jest tylko nazewnictwo, przecież jeśli chodzi o uzależnienia to nie ma różnicy czy substancja jest legalna czy nie legalna, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby niepełnoletnie. Każde użycie środka w celu odurzenia się jest przejawem demoralizacji. Od strony wychowawczej coś jest tego powodem, że dziecko szuka ucieczki w świat używek. Do tej pory walka z nowymi substancjami psychoaktywnymi - bo to nie jest tylko polski problem, to jest także w całej Unii Europejskiej, że pojawiły się takie zamienniki nielegalnych substancji, no i przez kilka lat mieliśmy tzw. walkę z wiatrakami - polegała na tym, że jedne substancje znikały z rynku, ponieważ wchodziły na listę produktów zakazanych, a dzień później, było już kilkadziesiąt zastępników, w dużym uproszczeniu możemy powiedzieć, że to były jakieś substytuty substancji stymulujących czyli amfetaminopodobnych, były to substytuty marihuany czyli tych środków, które się pali, trzecia grupa to były zastępniki psychodelików, czyli tych, które działają zaburzająco na ośrodkowy układ nerwowy.
Nie ma zatem różnicy między narkotykami a dopalaczami?
Dopalacze to też narkotyki, ale chodzi o to że to są różne substancje chemiczne, które mają nieprzewidywalne działanie niezależnie od zaawansowania używania, bo czasem jednorazowy kontakt z tym dopalaczem kończył się tragicznie dla młodego człowieka, i jak się okazuje nie tylko młodego człowieka, bo najwięcej zatruć dopalaczami w Polsce to ludzie dorośli między 19 a 40 rokiem życia.
Mówi pan o fali zgonów sprzed kilku tygodni? To były osoby dorosłe.
Tak, użycie tych dopalaczy przez dorosłych było też połączone z alkoholem, stąd te interakcje i nieprzewidywalne skutki. Można się zastanawiać, gdy 13-latek sięga po jakąś substancję: że był nieświadomy, nie miał wiedzy itd., o tyle osoba, która ma 27 lat, słyszała już o dopalaczach wiele, bo mówi się o nich od kilku lat, mimo tego podejmuje takie działanie - też musi za tym coś stać.
Czy w ostatnich latach jest więcej ofiar dopalaczy i narkotyków?
Jeśli chodzi o zatrucia to więcej jest związanych z samym alkoholem, one nie są zgłaszane, bo dopalacze są bardziej medialne, szpitale są zobowiązane zgłaszać każdy przypadek użycia toksycznego środka, stąd mamy taką wiedzę, natomiast wystarczy porozmawiać z kimś ze szpitala i wiadomo, że zatruć alkoholem jest najwięcej. Jest jednak coś w tym, że w roku 2010 państwo zabrało się za dopalacze, było takie radykalne ucięcie, jeśli chodzi o dostęp do dopalaczy, potem podobnie w 2015 roku, była akcja zamykania wszystkich sklepów, a one znów się odradzały, pojawił się dostęp przez Internet, tak naprawdę trzeba zrobić coś takiego by ukrócić wprowadzanie do obrotu takich środków. Można powiedzieć, że 25 - 30 lat temu też ludzie zażywali czy korzystali z legalnych rzeczy jak kleje czy rozpuszczalniki, detergenty, nikt tego nie nazywał dopalaczami, to dziś wpada się na takie pomysły by to przepakować, ładnie "ubrać", nazwać produktem kolekcjonerskim nie do spożycia, a wszyscy i tak czytają w Internecie, jak należy zapalić, wziąć, wciągnąć, żeby poczuć efekt. Żyjemy w takich czasach, że to co pociąga ludzi to nieprzewidywalność skutków, żyjemy szybciej, te bodźce muszą być coraz silniejsze, ryzyko musi być spotęgowane, niewiedza jak się zachowa mój organizm, moja głowa, moja psychika, po użyciu jakiejś substancji, jest na takim poziomie, że mnóstwo ludzi podejmuje takie ryzyko. (...).