Krzysztof Osiński
Michał Jędryka: W poniedziałek w Bydgoszczy został przeniesiony Pomnik Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej, film z przeniesienia tego pomnika obejrzało w Internecie kilkadziesiąt tysięcy osób. Jest pan tym zaskoczony?
Krzysztof Osiński: Z jednej strony tak, z drugiej nie. To jest moja wieloletnia obserwacja bydgoszczan, którzy bardzo interesują się historią swojego miasta. II wojna światowa jest jednym z ważnych elementów tej historii. Pomnik jest symbolem męczeństwa, którego bydgoszczanie doświadczyli już w pierwszych dniach wojny.
Tak samo miejsce jest bardzo charakterystyczne, bo tam rozstrzeliwano Polaków.
Mówimy o miejscu symbolicznym dla bydgoszczan, dla historii miasta, miejscu, które było świadkiem tragedii, cierpienia mieszkańców, którzy wzięci za zakładników byli rozstrzeliwani, ich krew wsiąkała w bruk Starego Rynku. Tym samym postawienie po latach pomnika było oddaniem szacunku i czci dla śmierci tych osób. Dziś obserwując przenoszenie pomnika można domyślać się, że wzbudza to wydarzenie bardzo duże emocje wśród mieszkańców miasta, którzy są nie tylko zaciekawieni tym co się dzieje, ale również oburzeni, że dotyka się symbolicznego upamiętnienia tamtych wydarzeń. Robi się to w sposób taki nie do końca godny, ponieważ wszystko odbywa się w tajemnicy, nie zostało to nagłośnione, nie została informacja przekazana mediom, ale również wcześniejsze decyzje co do przesunięcia monumentu odbywały się w bardzo gorącej atmosferze, były emocjonalne dyskusje, a nie merytoryczne, rzeczowe, wyciszone rozmowy. (...).
Ta gorąca atmosfera trwa już od kilkudziesięciu lat, bo kiedy się pojawiły pierwsze pomysły po 1989 roku odbudowy pierzei Starego Rynku, to już wtedy były protesty niektórych mieszkańców, że tam powinien stać ten pomnik, że z tego powodu nie wolno odbudowywać pierzei.
Te dyskusje rzeczywiście trwały, trwają i będą trwać kolejne lata, bardziej istotne jest to w jaki sposób ta dyskusja jest prowadzona. Nie ma rzeczowych rozmów tylko stawianie społeczeństwa przed faktem dokonanym i upolityczniania czy upartyjnianie tego konfliktu przez osoby, które akurat w danym momencie sprawują władzę w mieście.
Przypomnijmy historię tego pomnika. Stoi on tam od lat sześćdziesiątych.
Samo upamiętnienie miejsca tych wydarzeń nastąpiło bezpośrednio po zakończeniu wojny. Stary Rynek to świadek nie tylko tych egzekucji, które były 1939 roku, ale również po wojnie na Starym Rynku odbyły się uroczystości pogrzebowe ofiar ekshumowanych chociażby w Dolinie Śmierci, czy w innych miejscach w Bydgoszczy, z tego względu już w 1946 roku pojawiła się na Starym Rynku tablica, która informowała o egzekucjach i o śmierci bydgoszczan w czasie okupacji. Istnieją również różnego rodzaju fałszywe informacje, które mówią, że rzekomo pomnik, który stoi na Starym Rynku jest niechcianym kukułczym jajem...
Że miał służyć upamiętnieniu bohaterów getta...
Tak, taka opowieść też istnieje, ona jest całkowicie wyssana z palca. Upamiętnienie getta powstało, jeśli dobrze pamiętam, w 1948 roku, więc taki monument poświęcony tragedii Żydów istniał. Na początku lat sześćdziesiątych w Bydgoszczy był rozpisany konkurs, który rozstrzygnął powstanie specjalnie dedykowanego dla Bydgoszczy pomnika, ale nie udało się go ufundować, istniały różnego rodzaju kontrowersje co do jego wyglądu, wpasowania się w strukturę architektoniczną Starego Rynku, autor obraził się, nie można było dogadać się w tej kwestii i jego pomysł upadł. Rozpisano kolejny konkurs, który ostatecznie pod koniec lat sześćdziesiątych został rozstrzygnięty i zrealizowany, powstał pomnik autorstwa Franciszka Masiaka, który do dziś możemy oglądać na płycie Starego Rynku, pomnik który był wzbogacony kamiennym szańcem, autorstwa Jerzego Winieckiego, szaniec upamiętniał zbrodnie niemieckie nie tylko w Bydgoszczy, ale również w innych miejscowościach Ziemi Bydgoskiej czy szeroko rozumianego Pomorza i Kujaw.(...).