Zbigniew Girzyński
Magda Jasińska: Czym dla pana jest Powstanie Warszawskie?
Zbigniew Girzyński: W XX wieku mamy kilka takich ważnych momentów w naszej historii, które kształtują naszą świadomość, budują nasze emocje, znacznie wpływają na patriotyzm. To co zrobili nasi dziadkowie, pradziadkowie 74 lata temu jest właśnie elementem budowania takiej postawy patriotycznej, miłości do Ojczyzny, zawsze, nawet w sytuacji najtrudniejszej. To oddanie, poświęcenie swojego życia, młodości bardzo często. Z drugiej strony jest to wielki dramat wspaniałego miasta jakim była Warszawa i coś co jeszcze budziło i pewnie budzić będzie emocje.
Cały czas nie milkną dyskusje czy Powstanie było naturalną konsekwencją walki prowadzonej przez Polaków od 1939 roku - czy było zrywem podziemia z góry skazanym na niepowodzenie?
Ta dyskusja zawsze będzie się pojawiała i trochę ona jest wynikiem tego, że jeszcze w wieku XIX i później w początkach wieku XX ukształtowały się dwie szkoły myśli politycznej, a co za tym idzie również myśli historycznej, to jest ten słynny dylemat: bić się czy nie bić? (...). Ten dylemat będzie obecny w naszej dyskusji zawsze. (...). Pamiętajmy o jednej rzeczy. Cała Armia Krajowa, całe niepodległościowe podziemie było przygotowywane do wybuchu Powstania. Jego wybuch był przewidywany i tak też się stało, w momencie, kiedy Polska miała być wyzwalana przez wojska koalicji antyniemieckiej. Tak też się stało. Wojska sowieckie były elementem tej koalicji. Niestety kalkulacje polityczne zaważyły, że Postanie zakończyło się niepowodzeniem. Gdyby tylko i wyłącznie czynniki militarne odgrywały rolę, ono zakończyć się powinno wielkim sukcesem czyli wyzwoleniem Warszawy i wkroczeniem wojsk sojuszniczych, tak jak na przykład stało się to mniej więcej w tym samym czasie w Paryżu.
Historyk Wojciech Roszkowski twierdzi, że gdyby Postanie nie wybuchło Sowieci doszliby pewnie w głąb Niemiec, a nasz kraj stałby się republiką sowiecką.
Niekoniecznie tak by się stało. Myślę, że pan profesor w tej interpretacji idzie zbyt daleko, Sowieci tak czy inaczej musieli zatrzymać swoją ofensywę, ale z całą pewnością nie musieli jej zatrzymywać na Wiśle. To że tak się stało było wynikiem kalkulacji Stalina z jednej strony, z drugiej strony pamiętajmy, że były także Bałkany, tam również się toczyły walki między Związkiem Sowieckim i Niemcami, to wszystko powodowało, że ten front tak szybko w głąb Niemiec nie dotarł, a nawet gdyby tak się działo to też pewnie inaczej by się toczyły walki na froncie zachodnim. (...). Nie ma co w tym momencie prowadzić sporów "czy dobrze czy źle", to Powstanie wybuchło, walczyli w nim nasi przodkowie, im się należy ogromna wdzięczność za to i oddanie chwały i czci, bo są naszymi bohaterami. Byli przez lata niedoceniani - w systemie komunistycznym zwalczani, potem spychani na margines, w III RP, trochę zaczęto o nich przypominać, im są starsi, tym, dzięki Bogu, pamiętamy bardziej, cieszmy się, że garstka ich jest jeszcze razem z nami i te spory dotyczące tego czy "bić się czy nie bić" w tym wypadku warto byłoby odłożyć na czasy kiedy te emocje ostygną, a one ostygną dopiero wówczas, kiedy nie będzie bezpośrednich świadków, a w tym wypadku, trzeba by powiedzieć bohaterów tamtych dni.