Andrzej Pussak
Marcin Kupczyk: Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych bada okoliczności zdarzenia, do którego doszło w niedzielę na bydgoskim lotnisku. Jak informowaliśmy samolot typu Cessna uderzył o pas startowy i uległ uszkodzeniu. Co udało się do tej pory ustawić?
Andrzej Pussak: Właściwie zakończyliśmy wszelkie ustalenia, dlatego że samo zdarzenie lotnicze było bardzo czytelne i bardzo często występuje w procesie szkolenia lotniczego. Pani uczeń wykonywała samodzielny lot po okręgu, profil lądowania był poprawny, natomiast samo lądowanie, muszę tutaj wytłumaczyć, składa się co najmniej z kilku elementów. Po wyprowadzeniu samolotu na tak zwaną prostą do lądowania, w osi pasa, utrzymuje się lot szybowy, następnie jest tzw. wyrównanie samolotu, wytrzymanie, lądowanie, dobieg, kołowanie i hamowanie.
W ocenie świadków, wynika to również ze zdjęć monitoringu, samo lądowanie i wszystkie elementy lądowania były bardzo poprawne. Natomiast zmienne warunki atmosferyczne - raz świeci słońce, a za chwilę pada deszcz - i prawdopodobnie gwałtowny ruch powietrza tzw. turbulencja spowodowała, że samolot został skierowany poprzez przednią goleń ku ziemi. Konstrukcja samolotu jest szalenie wytrzymała, ale przednia goleń Cessny 150 nie wytrzymała zdarzenia z pasem. Samolot pochylił się na masce, zakończył dobieg na śmigle.
Jeżeli chodzi o uszkodzenia samolotu to są one znaczne i dlatego w klasyfikacji zdarzeń lotniczych zakwalifikowaliśmy je jako wypadek lotniczy, a nie wynika to z uszczerbku na zdrowiu pilotującej samolot kobiety. Służby medyczne przebadały ją na miejscu i nie stwierdziły żadnych uszkodzeń ciała. W lotnictwie jest jednak pewna żelazna zasada, że każdy z personelu latającego, który uległ zdarzeniu lotniczemu albo brał udział w zdarzeniu lotniczym musi przejść tzw. badania okolicznościowe. Ta pani wykona takie badania i będzie mogła dalej wykonywać loty.
Wracając do niedzielnego zdarzenia był to typowy błąd. Błąd powstaje na każdym etapie szkolenia lotniczego, ale zdarza się również błąd rutynowy, gdzie bardzo duże doświadczenie pilota doprowadza do takiej rutyny, że może dojść do pomyłki. Zawsze podkreślam, że błąd lotniczy nie może być utożsamiany z naruszeniem przepisów. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych nie orzeka o winie - ma znaleźć przyczynę zdarzenia i zastosować profilaktykę. Dlatego, mimo że współpracujemy z organami ścigania - z prokuratorem i policją, w pewnym momencie nam jest "nie po drodze", bo prokurator będzie sięgał do Kodeksu karnego, a my absolutnie nie jesteśmy upoważnieni do orzekania o winie.
Panie przewodniczący, komisja bada ogromne spectrum wypadków: od zdarzeń na spadochronie, motolotni, małych samolotach po duże samoloty rejsowe i pewnie jeszcze szereg innych. Czy mają państwo dużo pracy każdego roku?
Są dwie komisje. Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego obejmuje Lotnictwo Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej, Wojsk Lądowych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (policja i Straż Graniczna). Z kolei Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych bada wszystkie wypadki poza tymi, które dotyczą lotnictwa państwowego, czyli samoloty komunikacyjne, aerokluby, ośrodki szkolenia lotniczego - wszystkie, których statki powietrzne znajdują się w Rejestrze cywilnych statków powietrznych, czyli są oznakowane symbolem SP - rejestracją przyznaną Polsce.
(...) Mamy tych wypadków bardzo dużo, bo poprzez samoloty komunikacyjne, lotnictwo "miękkie" - paralotnie, lotnie, motolotnie, balony, spadochrony...
Jakie są najczęstsze przyczyny wypadków i incydentów lotniczych?
Błąd ludzki. Przepisy lotnicze zostały szalenie zliberalizowane. Jestem zwolennikiem liberalizacji tych przepisów, ale ona musi mieć gdzieś swoje granice. Kiedyś, żeby mieć licencję zawodową trzeba było przejść proces kręcenia akrobacji, wykonywania przeciągnięć i korkociągu. W tej chwili ten etap szkolenia lotniczego jest zminimalizowany, co powoduje bardzo często niedostatki w sytuacjach awaryjnych, wynikające z braku dostatecznego treningu.
Czy zdobycie licencji pilota jest zbyt łatwe?
Uważam że, tak jak prawo jazdy, uprawnienia lotnicze - świadectwa kwalifikacji czy licencje, powinny być ogólnie dostępne, ale dla ludzi rozsądnych i dla ludzi posiadających odpowiednie wyszkolenie, zarówno praktyczne i teoretyczne. Proces kontroli w lotnictwie jest dosyć mocny w zakresie corocznych egzaminów, jak również sprawdzania wiedzy teoretycznej. Tu nie miałbym zastrzeżeń, natomiast poszedłbym z kolei w kierunku decyzji podjętych przez NTSB - Narodową Radę Bezpieczeństwa Transportu Stanów Zjednoczonych, która ostatnio coraz głośniej mówi o tym, że trzeba zrewolucjonizować cały proces szkolenia lotniczego i wrócić do doskonałych praktyk w zakresie nauki przeciągnięć i wykonywania korkociągów. Chodzi o sytuacje, kiedy brakuje paliwa, jest jeszcze wysokość, pilot ogląda się za lotniskiem i odruchowo ściąga drążek na siebie powodując zmianę kątów natarcia i samolot wpada w korkociąg. Pilot, który tego treningu nie przechodzi, w sytuacjach krytycznych nie radzi sobie z samolotem.
Czy latanie jest dla wszystkich?
Oczywiście! Jedynym czynnikiem, który może dyskwalifikować jest jedynie brak predyspozycji.