Andrzej Mioduszewski
Magda Jasińska: Senat nie zajął się wnioskiem Prezydenta RP o zwołanie referendum konsultacyjnego w ważnych sprawach dotyczących Konstytucji. Dlaczego tak się stało?
Andrzej Mioduszewski: Nie dotarliśmy do tego punktu, później pojawił się wniosek o przesunięcie i to przeszło, przegłosowaliśmy ten wniosek. Opozycja była trochę przeciwna, ale głosowanie załatwia takie sprawy.
Rzecznik Prezydenta Krzysztof Łapiński stwierdził, że Prezydent Andrzej Duda liczy, że Senat da możliwość Polakom wypowiedzenia się w referendum. Jakie są na to szanse?
My senatorowie PiS mamy z tym projektem postanowienia o referendum problem. Już wczoraj się zebraliśmy w klubie senackim PiS, żeby omówić jak do tego podejść, jak głosować. Po dość mocnej dyskusji stwierdziliśmy, że nie podejmujemy tej decyzji, zostawiamy ją, wysłuchamy argumentów i dopiero wtedy zdecydujemy.
Przypomnę, że Senacka Komisja Ustawodawcza nie zarekomendowała zgody Senatu na zarządzenie przez Prezydenta referendum.
Tak, nie zarekomendowała w związku z tym, że większość senatorów PiS wstrzymała się od głosu, nie wiedząc jak do tego podejść, bo są mocne dylematy.
Co jest główną przeszkodą w rozpisaniu tego referendum?
Popieramy ideę, żeby najpierw porozmawiać z obywatelami i potem żeby to było opracowywane, a nie tak jak było w poprzedniej Konstytucji, że najpierw elity prawnicze "układały" tę Konstytucję, a potem to przedstawiano obywatelom. (...). Co do pytań nikt z PiS też nie ma zastrzeżeń. (...). Problem jest natomiast z terminem. Dobrze wiemy, że 11 listopada to jest Święto Niepodległości, w dodatku setna rocznica odzyskania niepodległości, a jeżeli to się pokryje z wyborami no to trudno będzie na przykład utrzymać ciszę wyborczą. Będą jakieś konflikty. Z góry trzeba założyć, że opozycja będzie to wykorzystywać. To święto nie będzie przebiegało tak jak by nam zależało. Więcej jest też powodów organizacyjnych, zgłasza je też Państwowa Komisja Wyborcza, nie ma ogłoszonych terminów wyborów samorządowych, ale to tak wygląda, że odbędą się w ostatnich dniach października, albo już w listopadzie, to spowoduje, że w zasadzie do urn Polacy pójdą trzy razy, w ciągu miesiąca czy trzech tygodni. To także jest właśnie duży problem organizacyjny - nie wiadomo czy te same lokale, czy te same komisje, zakładamy, że wszyscy powinni świętować, a nie siedzieć i liczyć głosy - to są te dylematy. (...). Nie ma decyzji władz politycznych, nie ma decyzji senatorów, czekamy.