Krzysztof Sędzikowski
Magda Jasińska: To była z całą pewnością informacja dnia - Polski Fundusz Rozwoju i Pesa Bydgoszcz we wtorek podpisały umowę. Fundusz zainwestuje w bydgoską spółkę prawie 300 mln zł, przejmując prawie 100 proc. udziałów w tej firmie. Panie prezesie, czy to rzeczywiście było najlepsze wyjście z tej trudnej sytuacji w jakiej znalazła się Pesa?
Krzysztof Sędzikowski: W zasadzie od zeszłego roku wiadomo, że to była jedyna droga. Pozyskanie inwestora było uzgodnione pomiędzy bankami i dotychczasowymi udziałowcami firmy. To wynikało z problemów płynnościowych w zeszłym roku i banki dały dodatkowe finansowanie pod warunkiem, że będzie dokapitalizowanie, czyli pojawi się inwestor, który do kapitalizuje spółkę i wraz z bankami poniesie pewne ryzyko związane z zarządzaniem i przyszłością tej spółki.
Aczkolwiek od początku nie myśleliście chyba akurat o tym jednym inwestorze?
Ja reprezentuje spółkę, natomiast wybór inwestora należy ściśle do udziałowców i to oni zdecydowali spośród kilku, tak jak sami mówili, inwestorów o podobnych ofertach, ale to nie jest sprawą Zarządu. Sprawą Zarządu jest przyszłość firmy, jej wyniki finansowe, ich oprawy w tej chwili natomiast taką, myślę że dobrą decyzję, podjęli udziałowcy i wybrali spośród kilku jednego inwestora.
Polski Fundusz Rozwoju jest dobrze znany Pesie, bo współpracujecie od 2016 roku...
Tak, nawet jest wspólne przedsięwzięcie, czyli firma, która leasingu je lokomotywy. Ta współpraca było dużo wcześniej, czyli Polski Fundusz Rozwoju jakby ma dużą wiedzę na temat Pesy i myślę, że to też pomogło podjąć decyzję w porównaniu z innymi inwestorami.
Po wtorkowym podpisaniu umowy pojawiły się różne komentarze. Jak czytamy eksperci powątpiewają czy ten biznes jest aż tak dobry. Pojawiła się też informacja, że to była decyzja tak naprawdę polityczna, z najwyższego szczebla politycznego.
Mi jest to nawet trudno ocenić. Powiem jasno z punktu widzenia biznesowego, takiego merytorycznego, że Pesa jest wspaniałą firmą, w którą warto zainwestować. Zbudowana z ZNTK przez ponad 20 lat firma, która ma produkty, które cieszą się powodzeniem nie tylko w Polsce i za granicą. Firma wpadła w pewne problemy z różnych powodów.
Chciwość?
Nie, nie nazwałbym tak tego. Po prostu różne biznesy - i prywatne i państwowe - przeżywają czasami problemy i Pesa wpadła w taką pętlę właśnie i kiedy brakuje gotówki, to jest trudno realizować kontrakty. To jest bardzo specyficzny biznes. On wymaga dużego finansowania, ponieważ dopiero jak skończymy budowę pociągu możemy wystawić fakturę, sprzedać ten pociąg, a wcześniej trzeba mieć pieniądze, żeby pokryć wszystkie koszty i kupić komponenty do montażu tych pojazdów. Ta specyfika biznesu powoduje, że musimy bardzo precyzyjnie nim zarządzać, czyli brać wiele pod uwagę. Jeżeli wybieramy kontrakty czy chcemy startować w przetargach musimy patrzeć, żeby nie nawarstwiła się na przykład budowa pojazdów, aby nie przekroczyć zdolności produkcyjnych, bo będziemy mieli opóźnienia. Musimy brać kontrakty, które jesteśmy w stanie wykonać. Nie możemy realizować zbyt dużo innowacyjnych kontraktów, gdzie musimy robić nowe projekty, a bardziej powtarzalne. Zresztą to, o czym teraz mówię, to są zmiany, które wprowadzamy w tej chwili, aby nie powtórzyła się taka sytuacja. Pesa jest naprawdę dobrą firmą, w którą warto zainwestować i dlatego też PFR walczył o tę firmę, bo równie dobrze mógł być to inny inwestor.
Czyli już nie będzie innowacyjnych pomysłów wdrażanych w życie?
Będą, ale w mniejszej proporcji. Innowacyjny pomysł oznacza, że musimy więcej zainwestować i rentowność uzyskujemy dopiero po kilku latach. Bardziej powtarzalne produkty oznaczają, że wykorzystujemy inwestycje, które zrobiliśmy wcześniej i rentowność powinna rosnąć. Chodzi tylko o zmianę proporcji, a nie rezygnację z innowacyjności i wykonywania nowych pojazdów i przedstawiania ich na rynku. Pesa będzie dalej to robić, tylko musimy nieco zmienić proporcje.
Czy w Polsce jest miejsce na dwie podobne firmy, macie konkurenta w postaci Newagu. Czy w przyszłości państwo nie będzie myślało o waszym połączeniu?
Ten biznes [produkcji pojazdów szynowych - dop. red.] konsoliduje się w Europie. To jest pierwsza rzecz i pewnie dalej będzie się konsolidował. Ja mam podejście bardzo rynkowe. Uważam, że jeżeli ktoś byłby monopolistą, to wówczas nie będzie efektywny. Uważam, że zawsze jest miejsce dla jednego, dwóch czy nawet trzech konkurentów i to jest dobra sytuacja - zarówno z punktu widzenia klientów, jak i samych firm. Jeśli jesteśmy monopolistą, to jakby usypia się taką rynkową czujność, a gdy potem nagle przychodzi jakiś konkurent z zewnątrz wówczas pojawiają się kłopoty. Myślę, że jest miejsce dla kilku producentów.
Na razie nie ma mowy o kolejnych zwolnieniach, mimo że jest mowa o restrukturyzacji, ale ona nie zawsze oznacza zwolnienia.
Używamy słowa "restrukturyzacja", często próbujemy go unikać. W przypadku Pesy restrukturyzacja oznacza dosyć takie, powiedzmy, radykalne zmiany, ale te radykalne zmiany akurat nie dotyczą pracowników, szczególnie pracowników produkcyjnych. Pesa może miała za duże przychody kilka lat temu, a powinna mieć przychody w okolicach 2 mld zł, takie też ma zdolności produkcyjne, aby obsłużyć mniej więcej tej wielkości montowanie pojazdów. To powoduje - jeżeli przyjmiemy takie założenie - że my nie musimy zwalniać pracowników. Czasami mamy nawarstwienia poszczególnych projektów i musimy zatrudniać ludzi z zewnątrz, nawet na kilka miesięcy. Ta restrukturyzacja nie dotyka pracowników produkcyjnych, trochę dotknęła administrację i stanowiska kierownicze, dlatego że spłaszczyliśmy strukturę, ona musi być bardziej efektywna. Musi być lepszy przepływ informacji, większa odpowiedzialność ludzi na stanowiskach kierowniczych i tutaj troszeczkę "odchudziliśmy" firmę i ona już pracuje dużo sprawniej.
Teraz chodzi o wypełnienie tego kontraktu z Deutsche Bahn, ale czy prawdą jest, że Pesa bliska jest pozyskania zamówień na kolejne pociągi ATR we Włoszech?
Myślimy o tym. Jesteśmy na rynku włoskim. Nasze pociągi sprawują się tam dobrze, jeśli chodzi o niezawodność czy dostępność tych pociągów. To naprawdę są dobre wyniki. Na pewno będziemy się zastanawiać nad kolejnymi projektami. Jednakże najpierw musimy uporządkować to, co mamy. My naprawdę mamy spory portfel zamówień w tej chwili. Wygranych kontraktów jest na około 3,5 mld zł, a tak jak powiedziałem 2 mld zł to są roczne obroty, których nie powinniśmy raczej przekraczać. Mamy portfel zamówień, myślimy o przyszłości. Będziemy się zastanawiać jak ewentualnie podejść do tego włoskiego zamówienia.W tej chwili mamy bardzo dużo kontraktów w trakcie realizacji. Ten z Deutsche Bahn, wokół którego powstało bardzo dużo mitów, ale to jest naprawdę dobry kontakt, z wielkim wysiłkiem realizujemy i doprowadzimy do końca.
Czyli teraz rozmyślne ewentualne branie kolejnych kontraktów?
Jedną ze zmian, którą wprowadziliśmy w Pesie od początku roku, w trakcie tego procesu restrukturyzacji i zmiany pewnej strategii jest to, że my nie musimy startować we wszystkich przetargach. Nabranie zbyt wielu projektów powoduje, że potem nie jesteśmy w stanie ich realizować w odpowiednim czasie, odpowiedniej jakości. W związku z tym bardzo mocno się przyglądamy. Dotyczy to klientów, ale też musimy patrzeć na cenę, czyli rentowność poszczególnych kontraktów. Musimy zarabiać pieniądze. Pesa czy byłaby dalej prywatna czy państwowa, zresztą PFR jest specyficznym funduszem, on jest funduszem publicznym, ale ma swój niezależny komitet inwestycyjny, Pesa ma być rentowna. Tak, jak deklarowano na spotkaniach - zwrot zainwestowanego w Pesę kapitału jest najważniejszy dla tego funduszu. Jeżeli tak będzie, to ja jestem spokojny o przyszłość Pesy.
Najbliższe decyzje Zarządu to...
Dla nas, dla Zarządu, jest to pewien etap - bardzo ważny, bo została podpisana umowa. Kolejne ważne rzeczy to musimy zawrzeć umowy na finansowanie z bankami, gdzie mamy już wstępne porozumienie, warunki w tych umów. Także z firmami ubezpieczeniowymi, bo ten biznes, tak jak powiedziałem, potrzebuje wcześniejszego finansowania - takiego na poszczególne projekty. To są te rzeczy związane z przyszłym właścicielem, z bankami, natomiast wewnątrz my mamy plan, który powstał jeszcze pod koniec ubiegłego roku - plan restrukturyzacji. Bardzo skutecznie go realizujemy, czyli obniżamy koszty, poprawiamy zarządzanie firmą, jakość planowania, zarządzanie projektami. To wszystko się dzieje i dla nas, dla Zarządu i pracowników, jest to ciągły proces poprawy tej firmy, doskonalenia i myślę, że Pesa ma naprawdę dobrą przyszłość i jest to dobra inwestycja dla kogokolwiek. Czy byłby to państwowy fundusz czy prywatny, Pesa jest dobrą inwestycją.
Ten dobry czas dla Pesy będzie widoczny już w przyszłym roku?
W tej chwili potrzebna jest szybkość działań. Pesa potrzebuje pieniędzy nie na to, żeby zasypać jakąś dziurę finansową. Pesa potrzebuje pieniędzy, żeby złożyć zamówienia i kupić komponenty do budowy pojazdów. To jest najważniejsze, bo wtedy zrealizujemy nasze kontrakty. Naprawdę wygląda to bardzo dobrze. Jeżeli ten cały proces dalej będzie szedł szybko, czyli z inwestorem i bankami, to widzę bardzo szybki postęp, jeżeli chodzi o wyniki finansowe Pesy i jej pozycję, już przyszłym roku.