Piotr Król
Marcin Kupczyk: Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że znajdzie się ponad 93 mln zł na zatrzymanie zanieczyszczeń z byłego Zachemu. Dzięki tym pieniądzom mają powstać dwie zapory złożone z sieci studni, mające chronić mieszkańców Łęgnowa i obszar Natura 2000 przed katastrofą ekologiczną, a ta jest bardzo blisko jak mówią naukowcy. Posłużę się cytatem - doktor habilitowany Mariusz Czop z AGH w Krakowie: "Kiedyś to miejsce oglądali goście z zagranicy, łapali się za głowę, patrzyli na ten zdegradowany krajobraz, rdzewiejące rury, na beczki, odcieki i pytali - Boże, jak to możliwe, że nikt tego nie porządkuje i dlaczego nie ma tu żadnych zabezpieczeń?". Krakowski naukowiec kierował zespołem badającym tereny po dawnym Zachemie. Czy te 93 mln zł to wystarczająco kwota?
Piotr Król: Na to zadanie z całą pewność, natomiast żeby rozbroić tę całą bombę to jest dopiero początek. Pamiętam, że jak 2 lata temu zająłem się tą sprawą, to część osób patrzyła na mnie z dość dużym niedowierzaniem, że coś się da z tym zrobić. Cieszę się, bo to jest jeden z priorytetów Ministerstwa Środowiska, zresztą sama obecność wiceministra o tym świadczy, miałem przyjemność z panem ministrem wizytować ten teren i miejsce, gdzie była dawna zapora tych studni, która niestety została wyłączona, to miejsce, gdzie są planowane te dwie nowe studnie, miejsce, które jest podejrzewane o największą emisję zanieczyszczeń wód gruntowych. Minister na własne oczy chciał zobaczyć, jak to wygląda.
Zanieczyszczenia przesuwają się w glebie....
Na tym polega problem. (...) Te wody przesuwają się cienkimi strużkami, a kłopot polega na tym, że między linię Wisły a na terenem dawnego Zachemu mieszkają ludzie, a po drugie jeszcze dalej jest Wisła, więc po pierwsze trzeba chronić tych mieszkańców, a po drugie nie dopuścić do tego, żeby skażenie dostało się do rzeki.
Czy nie za późno te działania zostały podjęte?
Myślę, że przede wszystkim trzeba powiedzieć o tym, że - patrząc z perspektywy czasu - wydaje się, że Zachem nie musiał upadać. Gdyby istniał Zachem to byłby podmiot, który byłby za to odpowiedzialny, od którego można byłoby to egzekwować. jaki jest główny problem teraz? Nie ma odpowiedzialnych. W ustawie się niby mówi, że w przypadku upadku tego typu podmiotów odpowiedzialna jest Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, no ale jak Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska z kilkudziesięcioma pracownikami ze skromnym budżetem miała zająć się rewitalizacją terenu, na którym można by spokojnie postawić małe miasto, bo przecież o takim obszarze mówimy.
A propos obszaru - naukowcy szacują się skażony już obszar obejmuje 2,5 tys. hektarów, a zanieczyszczenia jak zauważają przemieszczają się sukcesywnie. Część z nich niebezpiecznie zbliża się do innych bydgoskich osiedli, część płynie w kierunku obszaru chronionego Natura 2000, najpierw do Wisły.
To jest to, o czym mówiłem...
Seria studni?
Tak i przepompowni, które będą powodowały, że te zanieczyszczenia nie będę miały szansy wydostawać. Może powiedzmy o tych pieniądzach, żeby było wiadomo kto i za co jest odpowiedzialny. To są środki, które Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy otrzymuje z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i ogłosi przetarg na wykonanie tych instalacji . Podkreślam, że te instalacje będą wykonane na terenie Skarbu Państwa czy na terenie Lasów Państwowych i 10 lat Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska będzie nad tym sprawowała nadzór - sprawdzając jakie są wyniki ekologiczne. Natomiast w mojej ocenie to jest pierwszy krok do tego, żeby tę sprawę załatwić i z drugiej strony dalej z tą pewnością, ci którzy będą albo już są właścicielami tych składowisk, będą zobowiązani do tego, żeby je usuwać. Więc krok po kroku, ze względu na tę skomplikowaną sytuację własnościową - przede wszystkim to, że Zachem formalnie nie istnieje, jest tylko syndyk, sprawa z całą pewnością trwa zbyt długo - ale pragnę podkreślić, że to są pierwsze realne, naprawdę duże pieniądze i w tym, jak się można spodziewać długim procesie, jednak bardzo realny krok do tego, żeby tę bombę ekologiczną po prostu skutecznie rozbroić.
Te 93 mln zł to oczywiście jest spora kwota, wreszcie pierwsza tak duża, ale oczywiście że niewystarczająca. Czy o następne pieniądze trzeba będzie walczyć, czy dla decydentów jest to jasne, że one będą musiały się znaleźć.
Z całą pewnością cieszę, że z tego zaproszenia pan wicemister skorzystał, no bo zobaczenie na własne oczy tego jak to wygląda i w jakim stanie to jest, jakiego obszaru dotyczy. Jedno to jest pisanie pism, drugie to jest to zobaczenie na własne oczy, więc z całą pewnością w resorcie środowiska mamy sojusznika. Zresztą pan minister mówił na konferencji, że w resorcie działa właśnie zespół, który tego typu sprawami się zajmuje. Ta ostatnie nowelizacje dotyczące prawa o składowaniu odpadów, to właśnie są autorstwa tego zespołu i między innymi te zmiany, które będą też zachodziły, też mają dotyczyć tego typu terenów jak Zachem. To jest dla nas w cudzysłowie "dobrze", że jakby ten nasz problem jest największy. Te problemy na przykład na Śląsku są znacząco mniejsze, więc trudno sobie wyobrażać, żebyśmy na tym zakończyli. Mam świadomość tego, że to jest długi proces, ale udowadniamy, że coś realnego w tym w tym przypadku robimy.
Panie pośle, zmieńmy temat. Negocjacje z Polskim Funduszem Rozwoju w sprawie inwestycji w bydgoską Pesę - na jakim są etapie, bo tu i ówdzie możemy słyszeć, że jednak ten sztandarowy, flagowy zakład, którym cała Bydgoszczy się chwali popadł w kłopoty.
Myślę, że tutaj można zastosować pewną analogię. W mojej ocenie Zachem nie musiał upaść i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie byłoby w tej chwili tylu kłopotów, zastanawia się kto jest za co odpowiedzialny, szukania i tak dalej. I zaczynam nie bez kozery od tego, rząd Platformy i PSL pozwolił na to, żeby wtedy największy pracodawca w Bydgoszczy, czyli Zachem upadł. Rzeczywiście zgadzam się z tym, że Pesa jest naszym okrętem flagowym, no i trzeba powiedzieć, że jej problemy zaczęły się również za tamtych rządów. Mam tutaj na myśli kontrakt na darty - z jednej strony jak zagraniczne producent dostarczał pociągi 2 lata później - miał dostarczyć na Euro 2012, a dostarczył grudniu 2014 to nie było problemu, a jak Pesa się spóźniła kilka tygodni, to jej zaczęto naliczać potężne kary. Trzeba pamiętać o tym, że różnica polega na tym że Pesa jest tej chwili prywatnym podmiotem, ale z całą pewnością choćby przez ilość i to, że wyszła od peerelowskiego zakładu, który naprawiał wagony,a udało się przekształcić ten podmiot w nowoczesną firmę, która produkuje nowoczesne składy, począwszy od tramwajów, a na na pociągach skończywszy, które właściwie jeżdżą po całej Europie. Myślę, że w ciągu kilku dni będzie bardzo dobra wiadomość dla Bydgoszczy, a szczególnie w kontekście tego kontraktu, który Pesa ma dla kolei niemieckich, który jest naprawdę potężny - 71 pojazdów. Myślę, że naprawdę stosunkowo niedługo będzie bardzo dobra wiadomość polegająca na tym, że Pesa finansowo stanie mocno na nogach i te kwestie negocjacji, o których mówił pan redaktor, zakończą się z dobrym skutkiem.
Mówimy o przedsiębiorstwie prywatnym, a tymczasem słyszymy o tym, że spore publiczne pieniądze mają być tam kierowane...
Tak, dlatego zacząłem od Zachemu. Wydaje się, że w przypadku niektórych podmiotów tak istotnych dla gospodarki - a proszę pamiętać, że fabryka Pesy w Bydgoszczy to jedno, ale drugie to jest cały konglomerat różnego rodzaju dostawców, poddostawców, firm, które kooperują. To są naprawdę duże ilości, a jak pan popatrzy jeszcze przez pryzmat tych podmiotów - na liczbę ludzi zatrudnionych - to jest naprawdę spora gałąź rynku, nie tylko w regionie, ale w ogóle w Polsce i Pesa jest jednym z elementów rządowego programu Luxtorpeda 2.0, który tej chwili będzie również przystosowany do realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jestem gorącym zwolennikiem wolnego rynku, natomiast tutaj uważam i będę bronił tej decyzji, że to jest bardzo dobra decyzja, polegająca na tym, że firma, być może na jakiś czas, będzie nad nią kontrola Polskiego Funduszu Rozwoju, ale z cała pewnością stanie na nogi i rozwinie się i zrealizuje ten potężny kontrakt dla Deutsche Bahn...
... i wtedy państwo odstąpi, wycofa się z Pesy?
Najpierw zróbmy ten pierwszy krok, a potem zobaczymy... Można było patrzeć i ewentualnie mogło dojść negatywnego scenariusza, albo Pesa mogła upaść...
Mogła upaść albo można było jej pomóc, to chce pan powiedzieć...
Bardzo duży skrót myślowy, ale jest coś na rzeczy... Okrętom flagowym czasem trzeba pomóc po to, żeby wypłynęły na jeszcze szersze wody.
Czy to prawda, że Polski Fundusz Rozwoju nakłania czy tez zmusza banki i na przykład PZU, aby wykładały jakieś pieniądze w kredytach, czy liniach kredytowych na ratowanie Pesy?
To bzdura. Każda firma, która zaciąga go na określonych warunkach. Nie ma żadnego wpływu Polskiego Funduszu Rozwoju na banki. Ci, którzy są nieżyczliwi Bydgoszczy, nieżyczliwi Pesie rozpowiadają różne niekorzystne opinię. Mam nadzieję, że już niedługo Pesa stanie na nogi i będziemy jeszcze bardzo z niej dumni.