Piotr Król
Maciej Wilkowski: Dlaczego kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Inowrocławia został Ireneusz Stachowiak, a nie Marcin Wroński?
Piotr Król: Prawo i Sprawiedliwość występuje jako Zjednoczona Prawica i mamy koalicjantów. W związku z tym, że tam [w Inowroclawiu - dop.red.] są dwaj mocni kandydaci reprezentujący dwie partie wchodzące w skład Zjednoczonej Prawicy, została podjęta decyzja, że to ich reprezentant będzie naszym wspólnym kandydatem.
A dlaczego tak długo trzeba było czekać na tę decyzję skoro kandydatów na prezydentów Bydgoszczy, Torunia, Włocławka i Grudziądza znamy już od dłuższego czasu?
Bo najpierw wskazaliśmy naszych kandydatów, a tutaj, jak się domyślam, trwała jakaś dyskusja i zarówno między między koalicjantami jak i centralą naszej partii. Natomiast wydaje się, że im szybciej się tego kandydata ogłasza tym lepiej, bo ten taki okres niepewności raczej nie sprzyjał czy budowaniu programu czy gromadzeniu informacji, które będą potrzebne czy znajdowaniu kandydatów, w tym przypadku do rady miejskiej. Dobrze, że ta decyzja jest.
Wróćmy do mojego pierwszego pytania - dlaczego Stachowiak a nie Wroński?
Obaj panowie mieli z całą pewnością swoje swoje zalety i pewne argumenty za nimi przemawiały. Jak jest dwóch, to tak jak w piłce nożnej, przynajmniej od fazy pucharowej - ktoś musi wygrać i ktoś musi przegrać. Natomiast mam nadzieję, że Marcin Wroński włączy się aktywnie w kampanię w Ireneusza Stachowiaka. Jest aktywnym radnym. Mogę tylko powiedzieć, jakby patrząc na to troszkę z boku - nie wiem czy nie było pewnym grzechem zaniechania nieutworzenie wspólnego klubu radnych pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości [ w Radzie Miasta Inowrocławia - dop.red].
Właśnie, czy to nie wykluczyło Marcina Wrońskiego na tym ostatnim etapie, już po dogrywce, właściwie podczas rzutów karnych, jeśli używamy już tej terminologii futbolowej. Czy właśnie to, że Marcin Wroński nie utworzył tego silnego klubu w radzie miasta nie sprawiło, dalej idźmy w tę terminologię piłkarską, że przestrzelił tego karnego?
Albo przestrzelił albo został obroniony... To jest jednak jakaś decyzja i drużynowa i wynik drużynowy. To nie jest tylko tak, że to wola Marcina Wrońskiego mogła decydować, że ten klub powstał czy nie. Natomiast utrzymywanie takiego stanu, w którym faktycznie klubu nie ma, z drugiej strony dwa środowiska Zjednoczonej Prawicy współpracują, ale nie potrafiły, czy z różnych względów nie chciały, nie mogły - nie będziemy już tego rozpatrywać, natomiast ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy w nowej kadencji nie mieli klubu radnych Zjednoczonej Prawicy pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miejskiej Inowrocławia. Tym bardziej, że mam gorącą nadzieję na to, że Ireneusz Stachowiak te wybory wygra, jest doświadczonym samorządowcem, ma doświadczenie w zarządzaniu, więc jest realna szansa na to, żeby ten układ władzy w Inowrocławiu zmienić. Raczej bym rozpatrywał to w takich kategoriach - co mogłoby pomóc? Wydaje się, że to utworzenie tego wspólnego klubu w tej kadencji mogłoby Marcinowi Wrońskiemu pomóc, a nie przeszkodzić. Jeszcze raz podkreślam, że obu cenię i szanuję - są doświadczonymi samorządowcami. Decyzja jest, teraz wszystkie ręce na pokład i trzeba po prostu spowodować, żeby inowrocławską "Dobrą zmianę" dokonać.
Czyli umowa jest na przykład taka, że jeśli w Inowrocławiu Prawo i Sprawiedliwość, koalicja z Solidarną Polską z Porozumieniem, na przykład będzie miała większość w Radzie Miasta, to Marcin Wroński będzie przewodniczącym tej Rady?
Nie było jeszcze takich rozmów. Liczymy na to, że najpierw Ireneusz Stachowiak wejdzie do drugiej tury, potem pewnie będziemy prowadzili rozmowy, żeby to poparcie dla niego w drugiej turze było jak najszersze, więc tego typu rozmów jeszcze nikt prowadzi, to byłoby typowe dzielenie skóry na niedźwiedziu.
Zmieńmy temat. Cytat: "Stanęła sprawa kandydowania tych, którzy jednocześnie mają wysokie pensje w spółkach Skarbu Państwa i zapadła decyzja zgodna z tym, co mówiłem do tej pory - do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Ci, którzy są w spółkach są przez nas szanowani, ale nie będą kandydowali. Decyzje konkretne, dotyczące list, będą ostatecznie ogłoszone w nieodległym czasie" - powiedział to 4 dni temu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. To chyba nie był miły weekend dla niektórych działaczy pańskiej partii?
No cóż, będą musieli dokonać wyboru. Trudno odnosić mi się do stanu ducha niektórych moich kolegów. (...) Jakieś komentarze słyszałem - myślę, że część była po prostu zdziwiona, bo jest stosunkowo blisko do wyborów, więc być może niektórzy mieli już plany dotyczące kampanii... Natomiast będę bronił tej decyzji, bo ona jest konsekwentna po ewidentnym błędzie, jaki popełniliśmy z nagrodami w rządzie. Potem podjęliśmy wspólnie decyzję dotyczącą obniżenia wynagrodzeń parlamentarzystów. Myślę, że w odbiorze społecznym to, co prezes powiedział: "Do polityki nie idzie się dla pieniędzy" [ zostało dobrze przyjęte - dop. red.]. Tutaj trzeba dokonać takiego rozróżnienia - albo ktoś pracuje aktywnie w zarządzie czy jest jest dyrektorem w spółce Skarbu Państwa no i ma dużą dozę odpowiedzialności. Przy tym, no myślę, że relatywnie duże pieniądze - w wielu przypadkach z całą pewnością większe od pierwszego progu podatkowego, czyli tam, gdzie jest większość Polaków. No i niech na tym te osoby się skupią. W Bydgoszczy to nie jest jakieś wielkie grono osób, z miejskich radnych to może dotyczyć dwóch może trzech osób, więc to nie jest jakieś takie gremialne zjawisko, żeby tutaj jakieś wielkie komentarze się pojawiały...
Tutaj jeszcze ostatecznych warunków chyba nie znamy, one nie zostały ustalone.
One mają być dookreślone, tak. Podkreślam, to jest moje domniemanie - wydaje mi się, że członkowie rad nadzorczych będą mogli kandydować, no bo to jest w praca. Nadzorowanie zarządu to nie jest praca ani na etacie ani na kontrakcie i z tego tytułu z całą pewnością nie uzyskuje się jakichś wielkich przychodów, ale czekamy na decyzję.
Będzie jakiś próg dochodowy?
Wiem, że dziennikarze nie lubią tej odpowiedzi, ale jeszcze to nie jest uszczegółowione. Po prostu nie wiem, a nie chcę gdybać. Według mojego domniemania myślę, że to nie będzie dotyczyło rad nadzorczych, natomiast to rozdzielenie będzie realizowane w samorządzie.
Ta decyzja na razie dotyczy wyborów samorządowych, ale czy w przyszłości może również dotyczyć wyborów parlamentarnych i do europarlamentu?
Proszę pamiętać, że w przypadku parlamentarzystów trzeba dokonać rozróżnienia - większość z nas jest po prostu etatowymi pracownikami Kancelarii Sejmu [ posłami zawodowymi - dop.red.], więc jakby automatycznie odchodzi się z tej pracy. Jest jakaś grupa posłów, która na przykład prowadzi własną działalność - wtedy tylko pobierają dietę z parlamentu. Poza tym w przypadku mandatu posła i senatora jest zakaz łączenia funkcji - w przypadku zasiadania w zarządzie spółki bycie posłem jest niemożliwe.
Od 1 lipca obowiązuje rozporządzenie obniżające o 20 proc. pensje prezydentów, burmistrzów, wójtów... Czy to jest niewypał? Dlaczego tak pytam? Przeanalizowałem kilkanaście uchwał rad gmin i ci wójtowie zarabiają więcej niż zarabiali.
No cóż, jest takie stare polskie przysłowie: "Każdy orze jak może". Jako parlamentarzyści - posłowie i senatorowie, sami obniżyliśmy sobie wynagrodzenia. Wydawało mi się, że samorządowcy również podzielą nasz pogląd, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Natomiast, wie pan, ja też byłem samorządowcem i samorządowiec jest samodzielny w podejmowaniu swoich decyzji. Natomiast ja sobie nie wyobrażam i chciałbym, żeby to zdecydowanie wybrzmiało - jeżeli się zdarzało, a niestety są tego typu sygnały w Kujawsko-Pomorskiem, że samorządowcy, którzy zostali wybrani z listy Prawa i Sprawiedliwości, teraz przepraszam za określenie, robią takie numery - że głosują jakby wbrew naszemu programowi, wbrew rozporządzeniu, które wydaje nasz rząd, to ja sobie nie bardzo wyobrażam, oni oczywiście mogli podjąć taką decyzję - jakby ich sprawa, ale ja sobie nie wyobrażam, żeby ponownie kandydowali z naszych list.