Aleksandra Poeplau
Maciej Wilkowski: W niedzielę po 40 dniach zakończył się protest niepełnosprawnych i ich opiekunów. Iwona Hartwich z komitetu protestacyjnego rodziców osób niepełnosprawnych powiedziała na konferencji prasowej przed Sejmem, że protest został zawieszony między innymi ze względu na decyzje marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i Straży Marszałkowskiej. Protestujący obawiali się o swoje życie i zdrowie, a przede wszystkim o zdrowie i życie swoich dzieci. Czy ten protest zakończył się sukcesem czy porażką protestujących?
Aleksandra Poeplau: Z punktu widzenia protestujących on nie zakończył sukcesem, ponieważ żądania były ściśle określone. Zawsze strona przystępująca do takich twardych negocjacji będzie oczekiwała spełnienia w 100 procentach swoich postulatów (...) Jeden z nich został spełniony, ale z punktu widzenia osób protestujących nie jest to satysfakcjonujące. Trzeba się odnieść do całego systemu wspierania ludzi z niepełnosprawnością. Rząd ma tutaj absolutną rację, że dofinansowanie rzeczowe ma ogromne znaczenie. Przecież wiadomo, że rehabilitacja nie może przebiegać tylko w domu, aktywizacja zawodowa - to są przecież miejsca pracy, wszystkie działania zmierzające do zintegrowania osób z dużymi niepełnosprawnościami to znaczy osób, które są zależne od opieki i pomocy innych ludzi - one też wymagają pewnej formuły organizacyjnej. Na to są potrzebne pieniądze...
- I protestujący mówili, że rząd te pieniądze ma i dlaczego nie chce ich dać.
- Sądzę, że jest w tym dużo racji, dlatego że rozwiązanie problemu osób niepełnosprawnych moim zdaniem powinno zacząć się od bilansu finansowego. Potem należy przyjrzeć się jak te pieniądze są dzielone - na jakie zadania i na jakie cele. Ostatecznie zawsze ważny jest człowiek i to, co trafia do osoby bezpośrednio - indywidualnie i do jej rodziny, to jest bardzo sensowne i potrzebne. I tutaj jeżeli mówimy o reformie i mówi o tym rząd, mówi pani minister Rafalska - istotne jest, aby zacząć z drugiej strony - ile mamy pieniędzy, jaki jest ranking potrzeb i jaka jest ekonomia zrealizowania tych potrzeb w oparciu o pewne czy to procedury prawne czy też zwyczajne formuły organizacyjne.
- Protestujący mówią jasno: Nasza największa potrzeba to 500 zł na rękę.
- Trudno się dziwić. Utrzymanie osoby bardzo zależnej przez rodzinę pociąga za sobą określone koszty. A poza tym mówimy jednak o jakości życia, która w dużym stopniu jest uzależniona od środków finansowych. Dyskusja czy te środki mają być przeznaczone na rehabilitację medyczną czy rehabilitację społeczną, o której czasami politycy zapominają... Wyjście do kina czy do teatru, czy udział w imprezie sportowej jest absolutnie formą rehabilitacji społecznej, którą przewiduje także nasze ustawodawstwo. Wydaje się, że mówienie o tym, że musimy najpierw zreformować orzecznictwo, aby określić beneficjenta... Ludzie, którzy mają status osoby niepełnosprawnej ze stopniem znacznym to z definicji prawnej to są osoby, które są niezdolne do samodzielnego zaspakajania podstawowych potrzeb życiowych...
- Od lat jest pani bardzo blisko związana z osobami niepełnosprawnymi, a z drugiej strony reprezentuje pani stronę rządową - jest pani pełnomocnikiem wojewody do spraw osób niepełnosprawnych i rodziny. Nie znalazła się pani w sytuacji między młotem a kowadłem?
- Nie. Ja doskonale rozumiem wszystkie formy wywierania nacisku na ludzi władzy, bo taka jest logika działania, nie tylko w Polsce (...) Oczywiście można by się zastanawiać czy wejście w formułę tak agresywną i tak radykalną - czy to jest fortunne? Jak by zapytać zawodowych negocjatorów, to oni by powiedzieli czego nie należy robić albo co należy zrobić i na jakim etapie. I tutaj jest niewątpliwie potrzebna także i fachowa wiedza. Zarządzanie problemami społecznymi naprawdę wiedzy. Nie wystarczy mieć poparcie w demokratycznych wyborach, żeby rozwiązywać ludzkie problemy. Trzeba jeszcze na paru rzeczach się znać i oczywiście decydent polityczny jest od tego, żeby podjąć słuszną decyzję, ale doradcy - fachowcy są od tego, żeby wskazać w jaki sposób zrealizować taką czy inną decyzję i tutaj chyba tego zabrakło.
- Rząd zaprosił protestujących, którzy po 40 dniach opuścili Sejm do rozmów. Oni wcześniej mówili, że oni uczestniczyli w takich rozmowach. Przez wiele lat te rozmowy nic nie dały. Czy może należałoby najpierw ustalić jakąś mapę drogową i sprawić, aby te rozmowy były konstruktywne?
- To są takie bardzo modne teraz określenia - system, mapa drogowa, filary. Ale co to znaczy? (...) Dla odbiorcy czasami jest to nieczytelne, bo w dobrych negocjacjach trzeba najpierw przygotować pakiet propozycji, ale również formułę realizacji tych propozycji i tutaj niewątpliwie jest się nad czym zastanowić. Z drugiej strony mówimy dzisiaj, że tych ludzi uprawnionych do szczególnego wsparcia finansowego jest za dużo. To chciałabym zapytać: ile wynosi prawidłowy poziom, ile ich powinno być? No przecież tak nie można mówić. Jest tyle osób, ile jest potrzebujących. Oczywiście kwalifikacja tych potrzebujących wymaga wiedzy i fachowych procedur, tak jak jest to w orzecznictwie i w ustawie, którą realizujemy do tej pory. I teraz proszę popatrzeć jaka jest ta racja społeczna. Mówią sami niepełnosprawni: Orzecznictwo jest złe i poprzez to orzecznictwo niektórzy ludzie nie otrzymują należnych uprawnień. A ja chcę zapytać: A może właśnie to są osoby, które w świetle tych kryteriów, czyli niezdolności do zaspakajania samodzielnie podstawowych potrzeb życiowych może oni nie są tak niepełnosprawni?