Piotr Król
Marcin Kupczyk: Panie pośle, naszą rozmowę chciałbym rozpocząć od sondażu, ponieważ wywołał on spore zamieszanie. Jest to pierwszy tego typu sondaż i przynosi ciekawe wyniki. Sondaż IBRiS dotyczący preferencji Polaków w wyborach do sejmików województw: Prawo i Sprawiedliwość zdobywa najwięcej głosów w wyborach do sejmików w 2/3 województw. Gdyby jednak po wyborach partie opozycyjne zdecydowały się na szerszą koalicję to Prawo i Sprawiedliwość podobnie jak dziś nie będzie mieć władzy w województwach, właściwie w żadnym województwie, może w jednym. Zjednoczona Prawica pod szyldem PiS-u w 11 sejmikach obecnie wygrywałaby, a zjednoczona Platforma Obywatelska z Nowoczesną w zaledwie 4. PiS rządzi teraz tylko w województwie podkarpackim, w pozostałych koalicje rządzące tworzy PO wraz z PSL-em. Czy zgadza się pan z opinią, że wybory samorządowe są w zasadzie najważniejsze z wszystkich, bo to będzie takie pierwszy sondaż przed wyborami parlamentarnymi?
Piotr Król: Wszystkie wybory są najważniejsze - te, które są najbliższe. W tym roku są wybory samorządowe, więc z całą pewnością one są istotne. Myślę, że mimo wszystko jest trochę różnicy między wyborami do sejmików a bezpośrednimi wyborami prezydentów, burmistrzów i wójtów oraz wyborami na szczeblu gmin. Wybory na szczeblu sejmików, stąd pewnie ten sondaż, chyba najlepiej oddają preferencje partyjne.
- Zjednoczona Prawica w województwie kujawsko-pomorskim, chodzi oczywiście o sejmik, 30 proc. ankietowanych byłoby skłonnych głosować na nią, na połączone siły Platformy i Nowoczesnej 24 proc. Podobnie jest w 11 województwach. Czyli ogólne poparcie polityczne przekłada się na obecne w tym badaniu?
- Myślę, że tutaj to się w miarę wprost przenosi. Jeżeli wygrywamy w sondażach dotyczących wyborów parlamentarnych i jeżeli tutaj jest podobne poparcie to się po prostu wprost przekłada. Tak, jak mówię - w tych indywidualnych wyborach te preferencje nie zawsze muszą być zgodne albo jakieś czynniki ludzkie biorą górę, więc trudno to zbadać. No wygląda na to, że mamy dobrą pozycję wyjściową do tego, żeby po pierwsze wygrać, a z pozycji największych klubów radnych, bo do tego ten sondaż można sprowadzić, wydaje się, że łatwiej będzie budować koalicje niż z pozycji kogoś, kto tych wyborów nie wygrał. Jestem ostrożnym optymistą.
- Pozwoli pan, że przytoczę pewien cytat. Doktor Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego mówi tak: " To bardzo ciekawe dane. Są one kolosalny sygnałem ostrzegawczym dla partii rządzącej. Gdyby takie wyniki się potwierdziły w wyborach, to PiS zdobywa władzę na pewno w województwach: małopolskim i podkarpackim. W pozostałych opozycja ma otwarte drzwi do zawierania koalicji przeciwko PiS-owi, co w obecnych układach politycznych jest oczywiste. Pojawia się tylko jedno pytanie czy wszyscy się zmieszczą w koalicji przeciwko PiS?".
- Oczywiście pan doktor ma prawo do swoich opinii, natomiast jest cały szereg przykładów bardzo różnych układów koalicyjnych na różnych szczeblach samorządu i podtrzymuję swoją opinię, a trochę lat w samorządzie spędziłem, że o wiele łatwiej jest temu, kto te wybory wygrywa i tak, jak ktoś może próbować zawierać koalicje przeciwko nam, tak równie dobrze my wygrywając możemy próbować i będziemy to robić tworzyć koalicję większościową, która będzie miała szansę rządzić województwem, ale wydaje mi się, że jeszcze na tyle dużo czasu zostało, że to też może skłonić część wyborców niezdecydowanych do tego, żeby jednak dać nam taki mandat, który na przykład w niektórych regionach pozwoli nam samodzielnie rządzić. Natomiast z całą pewnością jesteśmy otwarci po wyborach na to, żeby różnego rodzaju porozumienia zawierać, bo te sygnały, które płyną i te ostatnie informacje, które dotyczyły m.in. dzielenia środków przez sejmiki w sposób jednoznaczny wskazują, że tam po prostu z punktu widzenia nie tylko nie tylko społecznego, ale takiego interesu publicznego, ta zmiana władzy i taki audyt i przyjrzenie się temu jak to funkcjonuje jest po prostu potrzebne. Mam nadzieję, że takie myślenie zwycięży.
- Panie pośle w zdecydowanej większości województw trzecie miejsce w sondażu zajmuje Sojusz Lewicy Demokratycznej. To jedna wiadomość, a druga... Już od jesieni ubiegłego roku w sondażach dotyczących wyborów parlamentarnych SLD regularnie przekracza 5-procentowy próg wyborczy. Co pan o tym sądzi? Wygląda na to, że będzie wielki powrót.
- Myślę, że tutaj Nowoczesna wykonuje ciężką pracę, żeby Sojusz Lewicy Demokratycznej jakby wrócił do łask, a być może, że przyszłym roku wrócił do parlamentu. Przecież część wyborców o sympatiach lewicowych może się czuć zawiedziona tym, co się dzieje w Nowoczesnej, więc ja też tak do końca w ten wynik dotyczący Platformy i Nowoczesnej niespecjalnie wierzę, bo wydaje się, że tam został jeden główny podmiot, czyli Platforma. I w tym też upatruję to, że część tych wyborców, która jest prostu zawiedziona tym, co robi Nowoczesna skierowała swoją sympatię w kierunku Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- Zmieńmy temat. Jak można pomóc osobom niepełnosprawnym? Bardzo długo już trwa protest grupy matek i opiekunów osób niepełnosprawnych. Mówimy zwłaszcza o tej części osób dotkniętych tym problemem, gdzie niepełnosprawność dotyczy osób już dorosłych. Tutaj oczywiście strach i lęk co będzie, kiedy tych rodziców zabraknie. Do tej pory Senat przyjął ustawę, która podniosła rentę socjalną do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy - było 865 zł, teraz 1029 zł, to jest postulat numer 1. Postulat nr 2 wciąż według protestujących pozostaje niespełniony, 500 zł miesięcznie. Na to nie ma zgody ze strony rządowej, są za to inne propozycje. Rząd mówi, że drugi postulat jest spełniony, ale inaczej, poprzez pomoc rzeczową. Jednak to jest konsekwentnie odrzucane przez protestujących.
- Sprawa jest niezwykle delikatna i ja rozumiem w dużej mierze co przeżywają rodzice dzieci niepełnosprawnych, a w szczególności jeżeli ta niepełnosprawność dotyka już dzieci w wieku dorosłym. To z całą pewnością jest zupełnie zrozumiałe, natomiast wydaje się, że te postulaty, o których mówiono na początku staraliśmy się spełnić, poza tym postulatem dotyczącym rent, o którym pan redaktor powiedział. Jest za to zapewnienie świadczeń rehabilitacyjnych i możliwości refundowania potrzebnych do opieki nad dziećmi różnego rodzaju środków do 500 zł. Tutaj niestety szczerze trzeba powiedzieć, że jakby ten postulat uległ pewnej ewolucji, po tym jak myśmy tę propozycję złożyli i zaczęliśmy ją wdrażać, że to jednak nie ma być w takiej formie, tylko że to ma być gotówka, no i jeszcze ten trzeci element dotyczący daniny solidarnościowych dla osób, które zarabiają powyżej miliona zł rocznie. Oczywiście będzie zarzut i mamy tego pełną świadomość, że wprowadzamy jakiś podatek, natomiast coś za coś. Taką sytuację zostaliśmy, że niestety ta sprawa środowiska rodzin, które się zajmują dziećmi niepełnosprawnymi, już niejednokrotnie dorosłymi, które wymagają ciągłej opieki nie została rozwiązana. Skądś po prostu te pieniądze trzeba wziąć. Wydaje się, że w przypadku osób, ale żeby było to jasne - ja entuzjastą podnoszenie podatków nie jestem, natomiast ta danina solidarnościowa, o której powiedział premier, w przypadku osób, które zarabiają ponad milin to będzie około 4 proc., to wydaje się, że to nie jest kwota, która mogłaby jakoś wpłynąć na ich stopę życiową, a rodzinom niepełnosprawnych powinna znacząco pomóc. Musieliśmy dokonać takiego wyboru i takiego wyboru dokonujemy, natomiast kluczowe tutaj jest żeby ten protest w Sejmie się zakończył. Nie mówię o jakichś względach organizacyjnych, pracy Sejmu, to oczywiście jakoś to się odbija, tylko chodzi o te rodziny, żeby spokojnie mogły wrócić do domu. Ja mogę tylko powiedzieć, że naprawdę jest wielka chęć pomocy w naszym środowisku i udowodniliśmy tymi ustawami, które przyjęliśmy i rozwiązaniami, które zaproponowaliśmy, że chcemy ten problem rozwiązać, a ostatnio padły dość bolesne słowa pod naszym adresem. Mimo wszystko liczę, że to się uda rozwiązać i to środowisko poczuje realną pomoc, bo o to chodzi.
- Nawiązując do protestu w Sejmie, czy Sejm jest oblężoną twierdzą? Coraz więcej osób tak twierdzi.
- Nie jest. Natomiast przy całym szacunku i zrozumieniu dla osób niepełnosprawnych, które protestują musimy jednak pamiętać o tym, że ten protest nie ma charakteru legalnego. Powiedzmy sobie to brutalnie i szczerze - najpierw te osoby zostały wprowadzone do Sejmu, potem zostały wsparte różnego rodzaju materacami et cetera, z tego co słychać, to przy pomocy posłów opozycji. Oczywiste, że nikt nie będzie się decydował, tam są przecież dzieci niepełnosprawne, na żadne rozwiązania, tylko że za chwilę ktoś w jakimś przekonaniu, że jego sprawa też jest ważna... Krótko mówiąc nie można doprowadzić do tego, żeby Sejm przestał przestał funkcjonować albo żeby w każdym jego miejscu trwał jakiś spór i stracimy nad tym kompletnie panowanie. Przypomnę, że niedługo jest szczyt NATO, więc tylko i wyłącznie takie względy o tym decydują. Mam nadzieję, że ten protest uda się zakończyć i że protestujący będą usatysfakcjonowani, ale przy całym szacunku i zrozumieniu dla ich sytuacji protest legalny nie jest.