Witold Kołodziejski
Mamy okazję porozmawiać, ponieważ pan przewodniczący przybył - już nie po raz pierwszy - na naszą Galę Grand PiK, która odbyła się wczoraj wieczorem w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Wręczał pan nagrodę Krajowej Rady. 5000 zł dostało się laureatowi tej nagrody.
Witold Kołodziejski: - Kwota w stosunku do nakładów pracy i warsztatu, który prezentują tegoroczni laureaci, no raczej symboliczna. Tak to chyba trzeba traktować, bo klasa i praca, która jest włożona w tego typu reportaż jest niewspółmierna do korzyści materialnych, które reportażyści otrzymują.
Czy jest pan naprawdę szczęśliwy, że pan tu przyjeżdża? Bo dziś pan o tym mówił już po raz kolejny i powiedział pan również, że reportaż polski, reportaż który powstaje zarówno w tak zwanym dużym radiu w Warszawie jak i właśnie w naszych rozgłośniach regionalnych, dorównuje światowym trendom i poziomowi. I nie musimy się niczego wstydzić, wręcz przeciwnie, też wygrywamy Prix Italia czy Prix Europa i inne nagrody światowe.
- Ja bym poszedł dalej. On nie dorównuje, ale wyznacza światowe trendy. Jak spojrzymy dzisiaj na jury tego konkursu, to cała trójka to są laureaci właśnie Prix Italia. W związku z tym nawet nie musimy mówić, że jesteśmy w czołówce. My tę czołówkę po prostu kształtujemy i warto o tym pamiętać. O ile niespecjalnie możemy się pochwalić w innych dziedzinach artystycznych i daleko nam do gali oscarowej, o tyle tutaj tworzymy środowisko, które tworzy całą szkołę i później międzynarodowe nagrody o tym świadczą. O tym, że jestem zadowolony i szczęśliwy, że mogę tu przyjeżdżać, świadczy fakt właśnie, że co roku przyjeżdżam. To jest prawdziwa przyjemność obcować z dobrą sztuką radiową, sztuką, którą trudno znaleźć na rynku. Możemy przeszukiwać skalę radiową i nie znajdziemy tych reportaży. W 99% będą to programy radia publicznego. Za co też należą mu się wielkie podziękowania, że utrzymuje tę niebywałą wartość jaką jest właśnie polska sztuka reportażu.
Panie ministrze to bardzo ważne słowa i taka jest prawda, że jesteśmy na światowym poziomie. Problemy mamy tylko trochę inne. Na świecie mają trochę więcej pieniędzy na radiofonię publiczną i związku z tym też trochę więcej pieniędzy na lepszy sprzęt i na opłacenie reportażystów, którzy nie tylko dla idei żyją. Czy pan widzi jakieś światełko w tunelu?
- Oni żyją dla idei, ale z niej nie wyżyją, tzn. muszą też mieć pieniądze na utrzymanie, na życie. Niektóre reportaże wymagają naprawdę żmudnej, wielomiesięcznej, a czasami nawet wieloletniej pracy i nie ma takiego mechanizmu rynkowego, biznesowego, komercyjnego, który pozwoliłby taką pracę "zekonomizować" i na tym zarabiać. O tym musimy zapomnieć. Po to są instytucje publiczne, które w różnych formach wspierają artystów. A Polskie Radio ma wspierać i wspiera artystów radiowych. I po to też jest abonament, żeby takie rzeczy powstawały. W telewizji często posługujemy się przykładem teatru telewizji, że tylko telewizja publiczna robi takie spektakle, bo żadnej innej się nie będzie to opłacało. Radiowy reportaż to jest ten misyjny kręgosłup radiofonii i odpowiedzialność też przed przyszłymi pokoleniami. Nie koszt sprzętu, bo dzisiaj reporterzy pracują na coraz lepszym sprzęcie i tutaj nie nie mamy się co wstydzić. Na tym festiwalu są warsztaty. Przecież to jest bardzo istotna istotna część. Przychodzi młodzież na te słuchowiska. Uważam, że to jest bardzo dobry zwiastun. Młodzież, która na przykład studiuje dziennikarstwo, ale także zwykli ludzie z ulicy. Tego wszystkiego by nie było, gdyby nie było tego moderatora, który ma na to jakieś środki, czyli instytucji jaką jest radio publiczne. (...) Zupełnie inny jest koszt z radia, w którym non stop leci muzyka - i co najwyżej ZAiKS trzeba płacić - a czym innym jest radio, w którym pracują ludzie, nagrywają programy, robią wywiady, reportaże i inne formy radiowe. I musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nawet jeżeli dzisiaj odchodzimy do internetu, są portale społecznościowe, to jak nie będzie tego radia, to nie będzie tych wszystkich audycji, które później w tych portalach są rozsyłane.
No właśnie, to jest artystyczna forma radiowa więc są też słuchowiska, które już są o wiele droższe, bo trzeba mieć tekst, za który trzeba zapłacić, trzeba mieć aktorów, trzeba te wszystkie prawa autorskie zapłacić, tylko ZAiKS. Więc tych słuchowisk w radiofonii regionalnej powstaje dużo mniej niż w Warszawie, w Teatrze Polskiego Radia, który do tego został powołany. Też z powodu braku środków. Na pewno pan minister to zauważył w Sopocie, na Festiwalu Dwóch Teatrów?
(...) Jak zobaczymy, kto zgarnia nagrody za najlepsze reportaże, to rzadko kiedy jest to "duże radio". Raczej są to właśnie ośrodki regionalne. Tam jakieś lepsze wyczucie jest tematu i ducha. Rzeczywiście słuchowiska, duże formy, wymagające nakładu, ale też infrastruktury, czyli dużych studiów, pewnie łatwiej powstaną w "dużym radiu". Tym bardziej, że mają wtedy szeroką antenę do emisji. Życzyłbym sobie, żeby w lokalnych, regionalny ośrodkach radiowych takie słuchowiska powstawały, ale też powstają. Nie okłamujmy się, że tego nie ma. Jest mniej, ale też są z wykorzystaniem lokalnych zasobów, artystów, ludzi kultury. I od tego jest właśnie ośrodek regionalny.(...)
Bardzo pięknie dziękuję panu za to, że pan przyjechał. Za to, że Krajowa Rada znalazła pieniądze i przeznaczyła na nagrodę. Mamy nadzieję, że będzie tak w przyszłości. Niedawno był Dzień Radia. Czego pan minister życzy radiowcom i słuchaczom radia?
Życzę, żeby radio odnalazło się w nowych czasach, nowych mediów, żeby kształtowało te media i żeby wyznaczało poziom, również poziom artystyczny, społeczny poziom dyskusji na falach eteru. (...)