Jan Krzysztof Ardanowski
Panie pośle nie wiem czy Pan wie ale dziś jest Międzynarodowy Dzień Wiedzy o Minach i Działań Zapobiegających Minom - zdarzyło się Panu kiedyś wejść, nadepnąć na jakąś polityczną minę albo zdetonować bombę?
- W polityce wszystko jest chodzeniem po polu minowym, bo do końca nigdy nie wiadomo czy sprawy, których się dotyka nie mają jakiegoś drugiego dna, w jaki sposób będą odbierane przez społeczeństwo, przecież mamy służyć społeczeństwu... Więc sprawy są skomplikowane. Cała polityka jest jednym wielkim polem minowym, ale wydaje mi się, że jeżeli ktoś postępuje uczciwie, to tych min się za bardzo bać nie powinien.
Panie pośle, wybiera się Pan do nowej komisji śledczej do spraw wyciekającego VAT-u?
- Nie, nie wybieram się. Mam inne kompetencje i czym innym się zajmuję. Doszły również inne rzeczy związane choćby z relacjami polsko-żydowskimi. Moją domeną są raczej obszary wiejskie, negocjacje z Unią Europejską. Na pewno w tej komisji będą kompetentni ludzie ze wszystkich klubów, którzy doprowadzą do wyjaśnienia - Co się takiego wydarzyło przez lata, że tyle zostało ukradzione VAT-u i akcyzy. Komisja Europejska szacuje, że rocznie w Polsce było "kradzione" - bo trzeba używać słów jednoznacznych, to było złodziejstwo - około 39 miliardów złotych samego VAT-u. Jeżeli więc policzymy te 8 lat rządów PO z PSL razy to co komisja podaje, to wychodzą rzeczywiście setki miliardów złotych ukradzionych... pieniędzy, które należały się społeczeństwu na różne programy, które kolejne rządy chciałyby realizować, a nie powinny te pieniądze trafić do kieszeni - mówiąc wprost i wyraźnie - złodziei, którzy wykorzystywali możliwości (...) Chcemy wyjaśnić - zresztą jest to realizacja obietnicy wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, że ten okres nie może być "skwitowany w ciemno", tylko trzeba wyjaśnić - jak to było możliwe, że mafie VAT-owskie, które w różnych obszarach gospodarki kradły należne społeczeństwu pieniądze, mogły spokojnie funkcjonować. Wracając do pierwszego pana pytanie o tych różnych minach, Wydaje mi się, że nie była możliwa taka skala złodziejstwa bez osłony politycznej i komisja, którą zapowiedzieliśmy i w tym tygodniu projekt uchwały zostanie do sejmu złożony, będzie miała to wyjaśnić.
W ubiegłym roku już klub Kukiz'15 złożył projekt takiej uchwały powołującej taką komisję i on leżał właściwie "w zamrażarce"...
- Tak, od września - Kukiz'15 bardzo nastaje i chce żeby ta komisja jak najszybciej powołać (...) Nie wiem dlaczego nie zajęliśmy się tym od razu we wrześniu, kiedy Kukiz'15 proponował... jest niewielkie opóźnienie ale ta komisja może do końca tej kadencji zakończyć jakimiś konkluzjami i również wskazaniem odpowiedzialnych za tę złodziejską strukturę w Polsce miało miejsce.
Platforma Obywatelska, .Nowoczesna, klub Kukiz'15 - oczywiście oni wszyscy popierają powołanie takiej komisji ale na przykład Platforma Obywatelska mówi, że chcecie przykryć komisją sprawę ministerialnych nagród... to ma być ważna recepta na spadające sondaże?
- Ale co to porównanie? Jeżeli mówimy o tym, że w Polsce zostało ukradzione między 200 a 300 miliardów złotych, to dla porównania - tylko "afera hazardowa", w której wyprowadzono 21 miliardów złotych, jak jak słyszymy dzięki - mówiąc bardzo delikatnie - pobłażliwości Ministerstwa Finansów ówczesnego, to jest tyle mniej więcej ile rocznie wydajemy na wsparcie programu "500 plus", ogromnego programu adresowanego do społeczeństwa. Jeżeli więc nawet te nagrody, oczywiście społeczeństwu się to nie podoba, to jest też pytanie - W jaki sposób uregulować wynagrodzenia ministrów, które nie były od 2008 roku w żaden sposób regulowane. Nie wiem czy ludzie chcieliby otrzymywać pensje z 2008 roku, czyli sprzed 10 lat. To było w kolejnych rządach regulowane jakimiś comiesięcznymi dopłatami w postaci tzw. nagród, ale nawet jeżeli to wszystko weźmiemy pod uwagę, to to jest raptem kilka milionów złotych - te nagrody, które wyniosły za rządu Pani premier Beaty Szydło - kilka milionów. A tam jest kilkaset miliardów - no co za skala porównania?!
Chciałbym jeszcze zapytać Pana o "ustawę degradacyjną" - pan prezydent Andrzej Duda stracił także pana głos, tak jak Marka Suskiego?
- Nie, ja znam osobiście poglądy pana prezydenta Andrzeja Dudy, byliśmy współpracownikami Lecha Kaczyńskiego, znamy się z tego okresu i absolutnie nie mam żadnych wątpliwości co do intencji, czystych intencji pana prezydenta. Ta ustawa ma co najmniej dwa aspekty moralne - rozliczenie komuny i tych wszystkich, którzy wydawali rozkazy strzelania do Polaków, którzy w tych wszystkich okresach napięć dziejowych wykorzystywali Wojsko Polskie do walki z własnym narodem i ci ludzie powinni ponieść odpowiedzialność moralną i etyczną w postaci degradacji. Z drugiej strony jest aspekt również prawny, który mówi, że jednak nie może być to odpowiedzialność zbiorowa, że odpowiedzialność Jaruzelskiego, Kiszczaka czy siwickiego to nie jest odpowiedzialność jednocześnie przełożona na całe Ludowe Wojsko Polskie, na wszystkich pułkowników, majorów, kapitanów itd. Również prezydent, który jest prawnikiem, który bardzo dba o to, żeby tworzone przepisy jednak nie były wadliwe prawnie, mówi wprost - Ci ludzie mają prawo do obrony, ustawa im tego nie dała. (...) Polacy nie lubią, żeby zmarłych obciążać - "de mortuis aut bene aut nihil" - ale jednocześnie, żeby rodziny tych już nieżyjących oficerów czy organizacje kombatanckie mogły również tą jaśniejszą stronę ich życiorysów przedstawić, żeby była możliwość jakiegoś odwołania, a nie z mocy ustawy wszystkich pełną odpowiedzialnością zbiorową objąć. Wydaje mi się, że wrócimy do tej ustawy. Zresztą prezydent wcześniej zgłosił to i premierowi i Ministrowi Obrony Narodowej, że chce nad tą ustawą pracować tak, żeby wyeliminować te wady prawne (...) Ja nie mam żadnych wątpliwości co do czystych intencji prezydenta i na pewno mojego głosu nie stracił.